Andrzej Ro Andrzej Ro
199
BLOG

Chińska mafia już jest mocna w Europie - studium przypadku na przykładzie Włoch

Andrzej Ro Andrzej Ro Gospodarka Obserwuj notkę 9
Działalność chińskich struktur przestępczych w Europie coraz częściej wymyka się klasycznym kategoriom walki z mafią. Nie mamy do czynienia wyłącznie z przestępczością zorganizowaną w tradycyjnym sensie, lecz z hybrydowym zjawiskiem, w którym przenikają się interesy biznesowe, sieci chińskiej diaspory, szara strefa i logika państwa autorytarnego. W takim modelu mafia nie funkcjonuje przeciwko chińskiemu państwu, lecz pozostaje z nim w relacji tolerancji, zależności lub instrumentalnej użyteczności. To zasadniczo zmienia skalę zagrożenia: z problemu kryminalnego w problem bezpieczeństwa ekonomicznego, politycznego i strategicznego państw europejskich.

Włoski przypadek „chińskiej mafii” w przemyśle odzieżowo-tekstylnym ma znaczenie strategiczne nie dlatego, że chodzi o pojedyncze nielegalne szwalnie, lecz dlatego, że w kilku kluczowych węzłach łańcucha wartości (produkcja podwykonawcza, hurt, logistyka, rozliczenia VAT/cła) powstał równoległy ekosystem, w którym przewaga kosztowa wynika nie tylko z niższych kosztów pracy, ale z kombinacji szarej strefy, przemocy, oszustw podatkowo-celnych i transferów finansowych. Warto doprecyzować geograficznie: najbardziej udokumentowane centrum problemu to nie „południe Włoch”, lecz Prato w Toskanii – największy w Europie hub tekstylno-odzieżowy, gdzie chińska diaspora i sieci biznesowe mają wieloletnią, masową obecność, a organy ścigania oraz media opisują narastającą przestępczość zorganizowaną związaną z kontrolą nad logistyką i dystrybucją fast fashion. Reuters relacjonował m.in. proces znany jako „China Truck trial”, w którym prokuratura z Prato dąży do prawnego zakwalifikowania chińskich grup jako struktur mafijnych (co otwiera drogę do ostrzejszych narzędzi, konfiskat i wyższych kar), wskazując jednocześnie na wyjątkową trudność penetracji organizacji zakorzenionych poza Włochami oraz obawy o sabotaż postępowania.

Mechanizm gospodarczy jest tu kluczowy: przewaga takich sieci nie polega wyłącznie na „tańszym szyciu”, ale na przejęciu segmentów, które kontrolują przepływ towaru i pieniędzy. W Prato opisywano „wojnę o wieszaki” i logistykę jako realny konflikt o to, kto będzie obsługiwał magazynowanie, kompletację, transport i hurtowe zaopatrzenie – czyli o to, kto narzuci warunki całemu łańcuchowi dystrybucji i będzie w stanie wymuszać lojalność biznesową przemocą lub zastraszaniem. Ten wymiar przemocy nie jest dodatkiem, tylko narzędziem rynkowym: pozwala błyskawicznie przejmować kontrakty, wypychać konkurencję i wymuszać warunki płatności.

Drugim filarem jest systemowe oszustwo podatkowo-celne, które tworzy „sztuczną konkurencyjność” wobec legalnych firm włoskich i europejskich. Europejska Prokuratura (EPPO) wielokrotnie opisywała wykorzystanie procedury celnej CP42 (import do jednego kraju UE bez zapłaty VAT, jeśli towar „ma jechać dalej” do innego kraju UE, gdzie VAT powinien zostać rozliczony) jako kanału do przemytu i wyłudzeń na wielką skalę przy imporcie towarów z Chin – w tym odzieży, obuwia, akcesoriów i tekstyliów. W jednej z kluczowych operacji EPPO (prowadzonej w Rzymie, z udziałem Guardia di Finanza) informowano o zamrożeniu aktywów „do 71 mln euro” w sprawie sieci powiązanej z importem z Chin i oszustwami VAT/cła. W innych komunikatach EPPO dotyczących tekstyliów mowa jest o kolejnych blokadach aktywów (np. 12,3 mln euro w sprawie dotyczącej nielegalnego importu tkanin z Chin) oraz o uderzaniu w węzły logistyczne (np. zamrożenia wobec firm spedycyjnych podejrzanych o przemyt tekstyliów).  Najbardziej wymowny jest jednak aspekt „wolumenu”: EPPO informowała o zabezpieczeniu ponad 2,2 mln metrów przemycanej tkaniny z Chin w ramach dochodzenia dotyczącego oszustw celnych, z udziałem włoskiej policji skarbowej. To są twarde wskaźniki, które pokazują skalę: mówimy o masowym strumieniu towaru, a nie o marginalnych nadużyciach (eppo.europa.eu).

Trzecim wymiarem – strategicznie równie ważnym – jest erozja marki „Made in Italy” i wciąganie legalnej gospodarki w patologie łańcuchów podwykonawstwa. W latach 2024–2025 głośne stały się śledztwa prokuratury w Mediolanie dotyczące wykorzystywania migrantów (w tym pracowników chińskich) w warsztatach podwykonawców produkujących dla znanych marek, co uderza w samo serce włoskiej przewagi: reputację jakości, etyki i kontroli łańcucha dostaw.  Ten wątek nie jest tym samym co „chińska mafia w Prato”, ale gospodarczo domyka obraz: presja kosztowa i tempo dostaw otwierają przestrzeń, w której nielegalne sieci (lub nielegalne praktyki) stają się funkcjonalnym elementem konkurencji, a państwo traci zarówno kontrolę, jak i wpływy podatkowe.

W praktyce oznacza to dla Włoch i UE cztery konsekwencje systemowe. Po pierwsze, mamy trwałą, nieuczciwą presję konkurencyjną na europejskie firmy, bo część „przewagi kosztowej” jest po prostu efektem unikania VAT/cła i łamania prawa pracy, a więc działa jak ukryty subsydium. Po drugie, rośnie ryzyko bezpieczeństwa ekonomicznego: gdy przemoc i przestępczość organizowana wchodzą w logistykę i hurt, państwo traci możliwość skutecznej regulacji segmentów krytycznych dla zatrudnienia i lokalnej stabilności społecznej. Po trzecie, wzrasta podatność polityczna: temat „mafii, migracji, wyzysku” staje się paliwem polaryzacji wewnętrznej, co wprost osłabia zdolność do prowadzenia spójnej polityki przemysłowej i handlowej. Po czwarte, problem jest transnarodowy: CP42 i karuzele VAT nie działają w granicach jednego kraju – to mechanizm paneuropejski, więc pojedyncze państwo jest strukturalnie słabsze bez spójnych narzędzi UE, wspólnych kontroli, wymiany danych i egzekwowania standardów na granicy oraz w logistyce.

Zagrożenie związane z działalnością chińskich struktur przestępczych poza Chinami polega nie tylko na klasycznej przestępczości zorganizowanej, lecz na rozmyciu granicy między biznesem, chińską diasporą, państwem a aparatem władzy autorytarnej. W przeciwieństwie do tradycyjnych mafii europejskich czy latynoamerykańskich, chińskie sieci często funkcjonują w środowisku, w którym państwo nie jest neutralnym przeciwnikiem przestępczości, lecz selektywnym regulatorem i beneficjentem lojalności.

Kluczowym problemem jest systemowa nieprzejrzystość relacji między chińskim państwem a podmiotami działającymi za granicą. W modelu politycznym Chińskiej Republiki Ludowej nie istnieje wyraźna granica między sektorem prywatnym a interesem państwowym. Przedsiębiorcy, organizacje diaspory, izby handlowe i struktury społeczne podlegają formalnie lub nieformalnie kontroli Komunistycznej Partii Chin poprzez system komórek partyjnych, zależności wizowych, paszportowych, finansowych i rodzinnych. To tworzy warunki, w których działalność nielegalna może być tolerowana, a nawet chroniona, o ile służy szerszym celom politycznym, gospodarczym lub strategicznym Pekinu. Z punktu widzenia państw europejskich największym zagrożeniem nie jest sam fakt istnienia chińskich grup przestępczych, lecz ich funkcjonalna użyteczność. Sieci te są zdolne do: transferu kapitału poza systemem bankowym, omijania sankcji, ceł i VAT, przejmowania wrażliwych segmentów łańcuchów dostaw, destabilizowania lokalnych rynków pracy oraz zastraszania świadków i konkurencji w sposób trudny do udowodnienia procesowo.

W odróżnieniu od klasycznych mafii, które pasożytują na państwie, chińskie sieci często działają równolegle do oficjalnej polityki gospodarczej, uzupełniając ją tam, gdzie prawo międzynarodowe, regulacje UE czy kontrola celna stanowią barierę. W praktyce oznacza to, że przestępczość staje się narzędziem strategicznej elastyczności – pozwala realizować cele, których państwo nie może oficjalnie realizować bez kosztów dyplomatycznych.

Szczególnie niebezpieczny jest mechanizm legitymizacji społecznej. Część chińskich struktur działających w Europie funkcjonuje pod przykrywką: izb handlowych, stowarzyszeń diaspory, centrów kultury, firm rodzinnych i podwykonawców. Tego typu podmioty bywają publicznie wspierane przez chińskie placówki dyplomatyczne lub media państwowe jako „przedstawiciele sukcesu chińskiej przedsiębiorczości za granicą”. Nawet jeśli wsparcie to nie ma charakteru finansowego, stanowi polityczny parasol, który skutecznie odstrasza część instytucji lokalnych od zdecydowanych działań, ze względu na obawy o konflikty dyplomatyczne. Kolejnym zagrożeniem jest asymetria prawna. Chińskie państwo nie współpracuje w pełni z europejskimi organami ścigania w zakresie: ekstradycji, dostępu do dokumentów finansowych, identyfikacji beneficjentów rzeczywistych oraz przesłuchań świadków przebywających w Chinach.

To powoduje, że nawet dobrze udokumentowane śledztwa w Europie napotykają „ścianę” w momencie, gdy trop prowadzi do Chin kontynentalnych. W efekcie ryzyko prawne po stronie sprawców pozostaje relatywnie niskie, a koszt przestępczości jest w dużej mierze eksportowany na państwa przyjmujące. Z perspektywy strategicznej UE największym zagrożeniem nie jest więc pojedyncza „chińska mafia”, lecz model, w którym: autorytarne państwo toleruje lub instrumentalizuje nielegalne sieci, demokracje liberalne pozostają skrępowane procedurami i standardami dowodowymi, a gospodarka otwarta staje się podatna na erozję od środka.

To nie jest klasyczna wojna gospodarcza ani zwykła przestępczość. To strefa pośrednia, w której interes państwowy, biznesowy i przestępczy przenikają się na tyle skutecznie, że reagowanie wyłącznie narzędziami policyjnymi jest niewystarczające. Bez uznania tego zjawiska za problem bezpieczeństwa ekonomicznego i strategicznego, państwa europejskie będą reagować spóźnione – punktowo, a nie systemowo.

Największym błędem byłoby traktowanie chińskiej mafii wyłącznie jako „kolejnej grupy przestępczej”. Jej realna siła nie wynika z brutalności czy liczby członków, lecz z osadzenia w systemie, który nie rozdziela jasno państwa, biznesu i lojalności politycznej. W warunkach autorytarnych nielegalne sieci mogą być tolerowane, chronione lub wykorzystywane instrumentalnie – a koszty tej tolerancji są eksportowane na zewnątrz, do państw otwartych i praworządnych. Dla Europy oznacza to konieczność zmiany perspektywy: od reaktywnego ścigania pojedynczych przestępstw ku rozpoznaniu całościowego mechanizmu erozji gospodarki, rynku pracy i zaufania publicznego. Bez tej zmiany każde kolejne śledztwo będzie tylko gaszeniem pożaru, a nie neutralizacją źródła zagrożenia.

Andrzej Ro
O mnie Andrzej Ro

Od lat zajmuję się analizą zależności gospodarczych i geopolitycznych między Chinami a Zachodem. Interesuje mnie, jak wpływy miękkie, decyzje polityczne i globalne łańcuchy dostaw kształtują bezpieczeństwo Europy. Uważam, że odzyskanie suwerenności technologicznej i przemysłowej jest kluczowym wyzwaniem naszych czasów — i wymaga trzeźwej, opartej na faktach analizy, wolnej od propagandy i skrajności.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Gospodarka