Godziemba Godziemba
1309
BLOG

Od wolnej miłości do purytanizmu - seks w ZSRS (1)

Godziemba Godziemba Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 46

Wkrótce po zamachu bolszewickim w Rosji Sowieckiej oficjalna propaganda zaczęła – w ramach tezy o „obumieraniu rodziny” - promować wolną miłość.


     Na podstawie dekretu z 16 grudnia 1917 roku bolszewicy zezwolili małżonkom na rozwiązanie związku jedynie ze względu na tzw. niezgodność charakterów. W celu uzyskania rozwodu wystarczyło, że jeden z małżonków wniósł do sądu odpowiednie podanie. Według kodeksu rodzinnego z 1926 r. wystarczyło natomiast posłać kartkę pocztową do urzędu stanu cywilnego.


     Jednocześnie Lenin uważał, że proletariat, „jako wschodząca klasa, całkiem nie potrzebuje upajania się seksualnym niepohamowaniem” , a bolszewicki lekarz Leonid Wasilewski oświadczał: „Młodemu pracownikowi nie przeszkadzają żyć i pracować myśli o intymnych stronach życia, one go nachodzą rzadko, i on może poradzić sobie z nimi wysiłkiem woli...” Zgadzał się z nim inny lekarz Aron Załkind, autor broszury „Rewolucja i młodzież”, uważając, że  „nadmierna uwaga poświęcana zagadnieniom płci może osłabić zdolność bojową proletariackich mas” i dlatego „klasa pracownicza w interesach rewolucyjnej rzeczywistości posiada prawo do wtrącania się w intymne życie swoich członków”.


     Latem 1918 roku rozpowszechniono w Moskwie „Dekret o uspołecznieniu panienek i pań”, wedle którego  „Każda pani, która osiągnęła 18 lat i nie wyszła za mąż, zobowiązana jest pod groźbą kary do zarejestrowania się w biurze wolnej miłości. Zarejestrowanej zapewnia się prawo wyboru mężczyzny w wieku od 19 do 50 lat dla siebie jako męża...” .


     Podstawowym argumentem za uznaniem kobiet w wieku od 18 do 32 lat za własność narodową, było to, że „wszystkie lepsze egzemplarze płci pięknej są własnością burżuazji, przez co zakłócany jest prawidłowy dalszy bieg życia na Ziemi”.


     Mężczyźni, którzy potwierdzili swoją przynależność do mas pracowniczych, zgodnie z „Dekretem...” posiadali prawo do korzystania z jednej kobiety „nie częściej niż trzy razy w tygodniu w ciągu trzech godzin” . Jeżeli chodzi o męża, posiadał on prawo do nadzwyczajnego dostępu do żony.


    Po wykryciu autora ww. dekretu – Michaiła Uwarowa, postawiono go przed sądem. Stroną oskarżenia była Paoła Winogradskaja, kierowniczka żenoddziału (kobiecy oddział) partii bolszewickiej. Oskarżone go broniła natomiast Aleksandra Kołłątaj, członek władz  RKP (b). W trakcie sądowego dochodzenia wyjaśniło się, że Uwarow częściowo już zrealizował swój „Dekret...” w praktyce. W tym celu kupił chatę w Sokolnikach, którą nazwał „Pałacem miłości komunarów”. Wszystkich odwiedzających „pałac” nazywał „rodzinną komuną”. Oczywiście za wizyty w „pałacu” pobierał opłaty. Zgodnie z poleceniami Uwarowa członkowie komuny sypiali po dziesięć osób w jednym pokoju – kobiety i mężczyźni oddzielnie. „Pałac” miał jeszcze trzeci pokój – dwuosobowy, gdzie każda para mogła zająć się seksem, uzgodniwszy wcześniej z innymi parami termin zajmowania tego pomieszczenia.


     Winogradskaja wniosła o ukaranie Uwarowa pięcioma latami pozbawienia wolności we Włodzimierskim więzieniu oraz pełną konfiskatą mienia. A. Kołłątaj  była jednak zdania, że Uwarowa należy uwolnić, gdyż jest niewinny, konfiskując oskarżonemu na rzecz partii wyłącznie gotówkę, którą zarobił, realizując swój „Dekret...”.


     Przewodniczący, sędzia Mogiła, poparł Aleksandrę Kołłątaj. Oburzona publiczność (głównie kobiety) została spacyfikowana przez  uzbrojonych marynarzy, którzy przyjechali do sądu samochodem pancernym, by przywrócić spokój. Ostatecznie oskarżonego Uwarowa uwolniono ze względu na brak dowodów przestępstwa. Karą dla niego była konfiskata chaty w Sokolnikach i pieniędzy, które otrzymywał od realizujących „Dekret...” pracowników.


     Następnego dnia Uwarowa znaleziono martwego. Zabiła go, jak podawała gazeta „Izwiestia Saratowskogo Sowieta”, grupa 20 anarchistów, zostawiwszy przy trupie kartkę, z której wynikało, że to był „akt zemsty i sprawiedliwego protestu” za wydanie w imieniu anarchistów pornograficznego paszkwilu pod nazwą „Dekret o uspołecznieniu panienek i pań”.


    Niektórzy uznali ten  dekret za oficjalną decyzję bolszewików i zaczęli wprowadzać go w życie. I tak w Jekaterynodarze  bolszewicy wydali „Dekret o socjalizacji kobiet”, zgodnie z którym  każdy bolszewik, chcąc skorzystać z „socjalizowanej” kobiety, powinien zwrócić się po mandat-pozwolenie do najbliższej rewolucyjnej instytucji. Na jego podstawie miejscowi żołnierze Armii Czerwonej, wspierani przez dowódcę  dywizji Iwascziowa, zaczęli wydawali mandaty następującej treści: „Mającemu ten mandat zapewnia się prawo zgodnie z własnym gustem przywłaszczać sobie w mieście Jekaterynodar 10 panienek w wieku od 16 do 20 lat (niekiedy – do 25), na które towarzysz wskaże”.


     W ten sposób czerwonoarmiejcy „zsocjalizowali” (czyli zgwałcili) w mieście  ok. 60 kobiet, pochodzących z burżuazji, a także zwykłych uczennic. Nie wszystkie kobiety przeżyły „socjalizację” - wiele martwych ciał wyrzucono do rzek Kubań i Karasuń.


     Z kolei  „Dekret Gubernatorskiej Rady Komisarzy Ludowych” z miasta Saratow, uznawał każdą kobietę w wieku od 17 do 32 lat za własność państwową. Każda taka kobieta według „nowego prawa” stawała się własnością całej klasy robotniczej, czyli kobietą, do której miał prawo każdy proletariusz. Wkrótce po ogłoszeniu tego „Dekretu...” tysiące obywateli miasta uciekły do pobliskiego miasta Tambow, gdzie wtedy jeszcze nie rządzili bolszewicy.


     Inicjatorkami powyższego dekretu  były Aleksandra Kołłątaj oraz żona Włodzimierza Lenina Nadieżda Krupska. Sam Lenin na ten temat podobno miał wtedy powiedzieć, że na postępowanie tego typu jest jeszcze za wcześnie i że na tym etapie można w ten sposób zaszkodzić rewolucji.


    Wedle krążących pogłosek podobny „ogólnoradziecki dekret” był już przygotowany do podpisu przez Lenina, ale lider bolszewików odłożył przyjęcie ostatecznej decyzji w tej sprawie na późniejsze czasy.


      W lutym 1919 roku Lenin otrzymał skargę na komisarza biedoty wsi Miediany, który rządził losem młodych kobiet, „oddając je swym przyjaciołom, nie zważając ani na zgodę rodziców, ani na zdrowy rozsądek”.  Lenin polecił Symbirskiej Komisji Nadzwyczajnej: „Zbadać natychmiast. Jeżeli to okaże się prawdą – winnych aresztować. Trzeba szybko i groźnie ukarać skurwysynów oraz powiadomić (o tym) wszystkich obywateli. O wykonaniu telegrafować”.  

  
      W odpowiedzi przewodniczący Symbirskiej Komisji Nadzwyczajnej zawiadomił Lenina, że żadna nacjonalizacja kobiet we wsi Miediany nie była w rzeczywistości przeprowadzana.



CDN.

Godziemba
O mnie Godziemba

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura