Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko
100
BLOG

Postęp: złudzenie czy fakt?

Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko Rozmaitości Obserwuj notkę 31

Będzie to notka z konieczności fragmentaryczna i bazująca na uproszczeniu. Bo też temat zbyt bogaty, by zmieścić go w blog-notce.

Wbrew poglądowi, który jednoznacznie kojarzy pojęcie postępu/progresywizmu z lewicą, szczególnie w jej nurcie marksistowskim, trzeba przypomnieć, że jest to termin pierwotnie związany z klasykami liberalizmu. Anglia:  J.S. Mill (teoria trzech epok w dziejach ludzkości*), kontynent: choćby Benjamin Constant.

Nadmienię, że Grzegorz XVI encyklikę "Mirari Vos", skierowaną przeciw błędom liberalizmu ogłosił 15 VIII 1832 roku. Kiedy salonowi liberałowie pytają mnie, jak można godzić lewicowość z katolicyzmem, zawsze korci mnie zapytać, jak godzą liberalizm z katolicyzmem?:-) Acha, no tak, oni się nazywają konserwatywnymi liberałami.:-)

W roku 1819, w Ateneum Królewskim w Paryżu. Constant dał wykład, który do historii idei, filozofii politycznej przeszedł pod nazwą: "Wolność starożytnych z wolnością nowoczesną porównana".

Cytuję: "Narody chcą spokoju; wraz ze spokojem - zamożności; a jako źródła zamożności - przemysłu. Wojna jest co dzień to mniej skutecznym środkiem spełniania ich pragnień. Jej koleje nie dają już ani narodom zysków, które by dorównywały wynikom spokojnej pracy i regularnej wymiany. (...) Wreszcie dzięki handlowi, religii, postępom umysłowym i moralnym gatunku ludzkiego,  wśród narodów europejskich nie ma już niewolników. Ludzie wolni muszą uprawiać wszystkie zawody, zaspokajać wszystkie potrzeby społeczeństwa".

Ten, jak się zdaje zupełnie zdroworozsądkowy i słuszny pogląd nie spotkał się ze zrozumieniem ludzkości i historii. Sto lat później Europa stała się totalnym polem bitwy, a dzięki postępom nauki i techniki sposoby efektywniejszego mordowania bliźnich osiągnęły nieznane dotąd szczyty. A później arcy-racjonalne obozy koncentracyjne, nieco mniej racjonalne łagry. I, tu pozwolę sobie na bon mota: Oświecenie osiągnęło apogeum, rozświetlając Hiroszimę i Nagasaki. A bynajmniej nie było to ostatnie słowo.

Tu pewna kwestia: wyśmiewani za obskurantyzm, itp. XIX wieczni Papieże, byli o wiele bardziej dalekowzroczni niż współcześni im zwolennicy postępu. A może po prostu lepiej znali ludzką naturę?

Myślę, że w nauczaniu społecznym Kościoła co do tzw. prgresywizmu zawarty jest ważny fakt: postęp technologiczny i naukowy nie musi oznaczać postępu moralnego, etycznego. Dotyczy to tak ludzi, jak różnego sortu instytucji. Postęp może stać się takim samym fetyszem, jak każdy inny. Oczywiście, na drugim biegunie są sekty religijne, które negują osiągnięcia technologiczne i naukowe, by dochować czystości wiary.

Nie wykluczam jednak, że w pewnych sprawach, także natury moralnej postęp jest faktem. Jean Vanier, nazywany św. Janem od Muminków, założyciel "Arki"  w książce "Każda osoba jest historią świętą" pisze, że jeszcze w latach 60-tych, 70-tych we Francji trafiał na ludzi niepełnosprawnych zamkniętych gdzieś w szopie, przed oczyma sąsiadów.  Ponieważ przez kilka lat (jako licealista, student) jeździłem na obozy intergracyjne do Kościerzyny ("Bure Misie" ks. Kuby Marchewicza CR) i podwarszawskiego Łaźniewa wiem, że podobne historie zdarzają się wciąż, także u nas. Tyle że dziś traktowane są jako patologia, nie jako norma. 

Zamiast zakończenia: Europa może się dziś chlubić swoim postępem i humanitaryzmem. Na szczęście ma jeszcze trzeci świat. I tam uskutecznia to, co Conrad opisał krótko: "Ohyda, ohyda"...


 

*Ten trój-podział w dziejach ludzkości niektórzy wywodzą z chrześcijańskich millenaryzmów, z tym najbardziej znanym, pochodzącym od Joachima z Fiore.

Chrześijaństwo miało zresztą i współcześnie wiele problemów z millenaryzmem. Chętnie wydawany w Polsce przez PAX o. Theilard de Chardin SJ (pewnego pieknego dnia z rozbawieniem dostrzegłem, że tom jego dzieł, wypozyczony z biblioteki, ma nierościęte kartki) wieszczył sojusz chrześcijaństwa i marksizmu jako ostateczny znak zbratania ludzkości.

Zdecydowanie bardziej umiarkowany Emmanuel Mounier w eseju: "Chrześcijaństwo i pojęcie postępu" (Warszawa 1968 r.) pisał: "Święty Augustyn pięknie pisze, że Adam (wiadomo, że w Genezis oznacza on zbiorowość) na skutek grzechu upadł i jak gdyby rozbijając się, zapełnił swymi szczątkami cały świat". Postęp miałby tu zatem polegać na reintegracji Pierwszego Człowieka ("wszyscy ludzie będą braćmi..."), a zatem pojednaniu całej ludzkości.

Interesujące, że św. Augustyn był tym, który radykalnie przeciwił się wczesno-chrześcijańskim wizjom millenarystycznym. Pozwolę sobie na auto-cytację: "W odróżnieniu od św. Ireneusza, który w swoim dziele >Adversus  haereses< wyłożył pogląd, że u końca czasów nastąpi na Ziemi tysiącletnie Królestwo Boże, jednoczące ludzi miłych Bogu i przezeń wybranych, żw. Augustyn na kartach >Państwa Bożego< kategorycznie stwierdził, że Apokalipsa św. Jana winna być odczytywana nie dosłownie, lecz jako duchowa alegoria, której nie należy wikłać w świeckie, polityczne zależności, zgodnie z tą myślą >Millenium rozpoczęło się wraz z narodzinami chrześcijaństwa i wypełniło się w Kościele. To stało się raz na zawsze prawowierną nauką"; cyt. za: Norman Cohn, "The pursuit of the Millenium. Revolutionary Millenarium and Mystical Anarchist of the Middle Ages," Londyn 2004 

BTW: Cytowana książka Cohna ukazała się jakieś trzy lata temu po polsku, pt. "W pogoni za Millenium".

Krzysztof Wołodźko Utwórz swoją wizytówkę Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty. Wyją syreny, wyją co rano, grożą pięściami rude kominy, w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną, noc jest przelaną kroplą jodyny, niechaj ta kropla dzień nasz upalny czarnym - po brzegi - gniewem napełni - staną warsztaty, staną przędzalnie, śmierć się wysnuje z motków bawełny... Troska iskrą w sercu się tli, wiele w sercu ognia i krwi - dymem czarnym musi się snuć pieśń, nim iskrą padnie na Łódź. Z ognia i ze krwi robi się złoto, w kasach pękatych skaczą papiery, warczą warsztaty prędką robotą, tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery, im - tylko radość z naszej niedoli, nam - na ulicach końskie kopyta - chmura gradowa ciągnie powoli, stanie w piorunach Rzeczpospolita. Ciąży sercu wola i moc, rozpal iskrę, ciśnij ją w noc, powiew gniewny wciągnij do płuc - jutro inna zbudzi się Łódź. Iskra przyniesie wieść ze stolicy, staną warsztaty manufaktury, ptaki czerwone fruną do góry! Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi drogę, co dzisiaj taka już bliska? Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi, gniewną, wydartą z gardła konfiskat. Władysław Broniewski, "Łódź"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (31)

Inne tematy w dziale Rozmaitości