Chciałem dziś ambitnie odpowiedzieć red. Kłopotowskiemu na jego notkę o religii, ale gorąco jest i 10 minutowi spacer po wodę i sok pomidorowy opłaciłem odparowaniem sporej ilości wody z organizmu. Jak bym nie wyszedł, wyszłoby na to samo, że się tak wyrażę.
Ale co tam mój organizm, nie takie organizmy już Matka Ziemia nosiła, o czym tak uroczo śpiewa Jacek Kleyff.:-)
Facebook to jednak potęga. Jak wczoraj pisałem, europejczykami jesteśmy pełną gębą. I się potwierdziło. Węgrzy stawiają se jakiś tam pomnik ofiarom totalitaryzmu, do tego polskim ofiarom (no po prostu szczyt obciachu) i monument ten ma zostać odsłonięty w 2010 roku.
A w stolicy naszego kraju, również w 2010 roku (a dokładnie 17 lipca) także będzie świątecznie. Odbędzie się impreza "EuroPride2010", czyli ogólnoeuropejska Parada Równości. No i tak trzymać. I w końcu przynajmniej jeden ze znanych mi salonowiczów poczuje się wreszcie w Polsce jak w Europie.:-)
BTW: Remik Okraska w tekście o rządzie Buzka pisze: "To miała być polityczna reprezentacja ludzi pracy. Takich, jakimi ludzie pracy w większości w Polsce są – raczej konserwatywni obyczajowo, patriotyczni, bardziej zainteresowani pielgrzymkami czy rodziną niż feministycznymi czy proaborcyjnymi spędami". Abstrahując od Buzka, widać tu ładnie prostą rzecz: co nową lewicę, tych miłych, ę, ą, chłopców obchodzą jacyś tam "robole", faceci z wałbrzyskich biedaszybów, kobiety z po-PGR-owskich wsi? Różowli rewolucjoniści mają swoje gejowskie Bastylie do zdobycia. Walczą o nie przy pomocy rekwizytów dostępnych w seks-szopach. Z Pużakiem, Abramowskim, Brzozowskim mają tyle wspólnego, co ja z mercedesami, by nawiązać do klasyka. I z reguły mają tzw. "zwykłych ludzi" dokładnie tam, gdzie kolibry. Na tym polega tragedia sporej części Polaków, tzw. "elektoratu socjalnego": że są sami.
Co ciekawe, póki co wiekszość informacji o tej imprezie można znaleść po angielsku, np. tutaj. Tu polskie tłumaczenie. Rodzima awangarda new leftuchce widać wziąć rodaków z zaskoczenia. Nie napiszę, że chcą nas zajść od tyłu, bo nie jestem homofobem.:-) Naprawdę nie jestem. Mam natomiast jakieś takie dziwne poczucie humoru, że zbiera mi się na smutny śmiech i szyderstwo, gdy zestawię we łbie pomnik ofiar Katynia w Budapeszcie i gejowską przechadzkę po Warszawie.
Tymczasem za Odrą hitlerowski przewrót. Wśród krasnali na szczęście.
Jak donosi "Rzepa":
"Szef Akademii Sztuk Pięknych w Norymberdze wywołał w Niemczech kolejną dyskusję na temat granic artystycznej prowokacji. Profesor Ottmar Hoerl przedstawił na jednej z wystaw krasnale ogrodowe z ręką uniesioną w hitlerowskim pozdrowieniu.
Instalację składającą się z 400 pomalowanych na złoto krasnali można oglądać w Norymberdze. Jeden z widzów poczuł się jednak na tyle zbulwersowany, że złożył w tej sprawie doniesienie do prokuratury".
Można by sobie pożartować, ale mi się kompletnie nie podoba jakakolwiek próba rewizji, nawet w formie "artystycznej prowokacji" hitleryzmu. Nie bawią mnie ani obóz w Auschwitz z klocków Lego, ani "przemysł pamiątkarski" z udziałem gadżetów SS, itp. Ludzie odziani w te symbole, opowiadający się za ideologią, którą odzwierciedlały mordowali systematycznie i z pasją moich (i nie tylko moich) rodaków, i dlatego na widok tego typu gadżetów i emblematów chce mi się po prostu, pardon, rzygać.
Gnomy do obejrzenia także tutaj.
Na koniec jeszcze innej beczki. Wanda Nowicka, mamusia tego miłego brzdąca, który z kolei przejawia fascynację sierpem i młotem, jako narzędziami wyzwolenia ludzkości (z kłopotliwego stanu doczesnej egzystencji) i cuś tam zdaje się miał odkrywczego do powiedzenia w sprawie Katynia, podała do sądu Joannę Najfeld za wypowiedź, którą można odsłuchać tutaj. Joanna będzie odpowiadać z art. 212, par. 2. Co powiedziała? M.in. że Nowicka i jej stowarzyszenie reprezentuje biznes antykoncepcyjny. Więcej tutaj, na stronie sprawie poświęconej... Zawsze myślałem, że ludzie są dumni, gdy im dobrze idą interesa, a tu taka skromność u pani Wandy. No, no...
I tyle na dziś. Przepraszam, że i mydło i powidło, ale w sumie jak ktoś ma czas, dobry wentylator i jeszcze nie myśli, czy weekend spędzi w chłodnej piwnicy, na basenie, nad jeziorem, morzem czy będzie się resetować wśród drzew, ułoży sobie to wszystko w jakąś w miarę spójną całość.
Zmarł Leszek Kołakowski. Ech, nie będę dziś odpowiadał na komentarze.:-( Wieczny odpoczynek racz mu dać, Panie.
Zostanie mi po Kołakowskim pierwszy zachwyt filozofią, filozofią religii, ściśle mówiąc, czyli "Jeśli Boga nie ma... Horror metaphysicus", z autografem. "Świadomość religijna i więź kościelna", "Główne nurty marksizmu", wiele innych książek; wszystko co mogę teraz wziąć z półek, zważyć w rękach, to, czemu poświęciłem tyle godzin, miesięcy, czasem lat, czytając. Kilka rozprawek studenckich o Kołakowskim, pisanych dla prof. Rydzewskiego i Łagowskiego. Te wszystkie opowieści o nim, dobre i złe. O browningu, z którym chadzał na uczelni jako młody marksista. Ta piękna fraza o utopii ze "Śmierci utopii na nowo rozważonej": "Kiedy pytają mnie, gdzie chciałbym mieszkać, odpowiadam zazwyczaj: gdzieś w górskim lesie, nad jeziorem, na rogu Madison Avenue na Manhatanie i Champs Elysees, w małym cichym miasteczku". Daj mu, Boże, jeśli taka będzie Twoja wola, tę utopię.
Krzysztof Wołodźko
Utwórz swoją wizytówkę
Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty.
Wyją syreny, wyją co rano,
grożą pięściami rude kominy,
w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną,
noc jest przelaną kroplą jodyny,
niechaj ta kropla dzień nasz upalny
czarnym - po brzegi - gniewem napełni -
staną warsztaty, staną przędzalnie,
śmierć się wysnuje z motków bawełny...
Troska iskrą w sercu się tli,
wiele w sercu ognia i krwi -
dymem czarnym musi się snuć
pieśń, nim iskrą padnie na Łódź.
Z ognia i ze krwi robi się złoto,
w kasach pękatych skaczą papiery,
warczą warsztaty prędką robotą,
tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery,
im - tylko radość z naszej niedoli,
nam - na ulicach końskie kopyta -
chmura gradowa ciągnie powoli,
stanie w piorunach Rzeczpospolita.
Ciąży sercu wola i moc,
rozpal iskrę, ciśnij ją w noc,
powiew gniewny wciągnij do płuc -
jutro inna zbudzi się Łódź.
Iskra przyniesie wieść ze stolicy,
staną warsztaty manufaktury,
ptaki czerwone fruną do góry!
Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi
drogę, co dzisiaj taka już bliska?
Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi,
gniewną, wydartą z gardła konfiskat.
Władysław Broniewski, "Łódź"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości