Najpierw piosenka, która zawsze budzi we mnie dreszcz. Taki solidny, przez kark po siedzenie, lewacki, niewyrachowany.Voila.
To jest song z czasów, gdy się nami zachwycano. Szczerze, czy nieszczerze, to temat na osobną dyskusję. Czasem mam wrażenie, żeśmy jurodiwym Europy. Sporo poświęceń, tyle krwi przelanej, szlachetności niedocenionej, tyle chłopców i dziewcząt co zamiast siedzieć grzecznie w domu a to konspirowali, a to nieśli w lud światło (Krzywicki i jego genialne: Jesteś dłużnikiem, wielkim dłużnikiem ludu pracującego),a to szli na barykady, a to Lwowa bronili. Te orlęta zapomniane. Młodziaki i warszawskie dzieci. I ci od Kościuszki, ci z Wiosny Ludów, ci z listopada i stycznia. Boże, oni wszyscy umierali za Polskę.
A dziś Wybicki nie ma nawet muzeum w Manieczkach. Zamknęli, bo leberalyzm, a co się dało, rozkradli. Za kościołem w Brodnicy Śremskiej jest jego pierwszy grób. Dobrze, że zadbany, ale kto o nim wie? Ja wiem, bo to moje rodzinne strony.
"Radość z odzyskanego śmietnika". To nieładny opis, ale wciąż trafny. Polska dla bydlaków? Dlaczego? "A my nie chcemy uciekać stąd". "Tylko honor jest wasz, solidarni". "Jeszcze Polska nie zginęła". "Warszawskie dzieci pójdziemy w bój", "My ze spalonych wsi", "My, pierwsza Brygada". Mnóstwo skojarzeń. A ostatecznie kredyt do spłacenia.
Polska to mój język, pamięć i zdarte w dzieciństwie kolana. Szołderskie brzozy na które właziliśmy. Ksiązki Rodziców i kożuch na mleku w przedszkolu. I ten, pardon le mot, szpinak przedszkolny rąbany. Polska nie jest dla mnie ani PRL-owska, ani III-Rzeczpospolitowa. Polska to coś więcej. I gdy kiedyś już mnie nie będzie, to w jej ścięgnach, myślach i słowach coś ze mnie zostanie. Niewiele, ale ktoś powie: consolamentum też był Polakiem.
Krzysztof Wołodźko
Utwórz swoją wizytówkę
Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty.
Wyją syreny, wyją co rano,
grożą pięściami rude kominy,
w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną,
noc jest przelaną kroplą jodyny,
niechaj ta kropla dzień nasz upalny
czarnym - po brzegi - gniewem napełni -
staną warsztaty, staną przędzalnie,
śmierć się wysnuje z motków bawełny...
Troska iskrą w sercu się tli,
wiele w sercu ognia i krwi -
dymem czarnym musi się snuć
pieśń, nim iskrą padnie na Łódź.
Z ognia i ze krwi robi się złoto,
w kasach pękatych skaczą papiery,
warczą warsztaty prędką robotą,
tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery,
im - tylko radość z naszej niedoli,
nam - na ulicach końskie kopyta -
chmura gradowa ciągnie powoli,
stanie w piorunach Rzeczpospolita.
Ciąży sercu wola i moc,
rozpal iskrę, ciśnij ją w noc,
powiew gniewny wciągnij do płuc -
jutro inna zbudzi się Łódź.
Iskra przyniesie wieść ze stolicy,
staną warsztaty manufaktury,
ptaki czerwone fruną do góry!
Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi
drogę, co dzisiaj taka już bliska?
Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi,
gniewną, wydartą z gardła konfiskat.
Władysław Broniewski, "Łódź"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości