50 tys. złotych odszkodowania, zdjęcie tekstu z portalu niezależna.pl, wieeelgachne przeprosiny na stronie - z takimi żądaniami wystąpiła Agata Młynarska. Sąd pierwszej instancji odrzucił jej wyrok. Poszło o mój tekst "Lepsi ludzie kontra plebs. Casus Młynarskiej".
Pani Agacie nie spodobało się, że przyjrzałem się bliżej jednemu z jej wpisów na fb, w którym niepochlebnie wyrażała się o Polkach i Polakach odpoczywających nad Bałtykiem: "We Władysławowie jest totalny armagedon – zjechali wszyscy państwo Kiepscy z rodzinami i przyjaciółmi, jedzenie jest drogie i przeważnie niedobre – ryby smażone na oleju niepierwszej świeżości, królują gofry i fryty. Wszędzie gra muzyka, w każdej knajpie faceci w gastronomicznej ciąży opędzają się od swoich dzieci i umęczonych żon".
Uznałem, że warto sobie pozwolić na ciętą ripostę. Pani Młynarskiej nie spodobało się kilka moich określeń, których tu nie przytoczę, na wypadek gdyby ktoś chciał nękać salon24.pl prośbami o usunięcie notki. :) Dalej sprawy potoczyły się same. Był pozew, były przesłuchania, jest wyrok. Nieprawomocny - dodam dla porządku.
Wyroków sądu nie wypada komentować, nawet tych korzystnych z punktu widzenia własnej publicystyki. Tym bardziej, że jak rozumiem piłka wciąż może być w grze.
Pozwolę sobie jedynie przypomnieć krótki fragment tekstu "Raport o stanie pogardy", który napisałem dla Nowej Konfederacji: "Świat, w którym na plażach leżą jedynie zdrowi, piękni, szczupli i młodzi zostawmy popkulturowej eugenice z ilustrowanych, nieco droższych „pism dla pań”".
Pozdrawiam wszystkich panów w gastronomicznej ciąży i ich "umęczone żony". Strasznie wasza obecność niektórym przeszkadza, nawet jeśli ani nie jesteście umęczone, ani niezbyt gastronomicznie ciężarni, ale cóż, rzeczywistość to nie wybieg dla modelek, czyż nie?