coryllus coryllus
3655
BLOG

Terlikowskiego droga do świętości

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 90

 Mój kolega, człowiek nieskomplikowany, ale obdarzony diaboliczną wręcz skutecznością w działaniu mawiał: kopnij kogoś w d..ę, a zyskasz sobie najlepszego przyjaciela i powiernika. Zasada ta nie sprawdza się w każdym przypadku, ale ja uważam, że w jeśli chodzi o Jerzego Owsiaka, albo profesora Krzemińskiego zadziałałaby ona wręcz znakomicie, żeby nie powiedzieć kojąco.

Właśnie przeczytałem jak doszło do tego, że Tomasz Terlikowski, naczelny miesięcznika poświęconego „Fronda” znalazł się na korytarzu w gmachu telewizji, oświetlony tymi wszystkimi lampami i dlaczego doszło do jego spotkania z Owsiakiem. Otóż miał on wystąpić w programie Moniki Olejnik wraz z profesorem Krzemińskim, ale ten nie zgodził się siedzieć w jednym pomieszczeniu z Terlikowskim. Naczelny Frondy przyjął to z prawdziwie chrześcijańską pokorą i zgodził się na dyskusję zdalną. On siedzieć miał na korytarzu, a Krzemiński w studio. No i posadzili tam Terlikowskiego w tej poczekalni do piekła i wtedy nadszedł Owsiak. Jak raz trzeba trafu, że z kamerą. Co za zbieg okoliczności.

Ponieważ dziś od rana zaczęło się międlenie tej aranżacji, bo co do tego, że była to aranżacja nikt chyba nie może mieć wątpliwości, ja również postanowiłem zabrać głos w tej sprawie. Większość piszących broni Terlikowskiego, który – jak ktoś napisał – nie jest człowiekiem małostkowym i zgodził się gadać z Krzemińskim na odległość. Ten zaś oceniany jest w kategoriach najgorszych, bo niby dlaczego nie zgodził się siedzieć z Terlikowskim w jednym pomieszczeniu? Terlikowski wszak też jest człowiekiem? No więc tak proszę Państwa: jeśli komuś zdaje się, że oni nie analizują zachowań i wypowiedzi takich osób jak Terlikowski i nie dostosowują do tych zachować swoich planów to jest w błędzie. I nie chodzi tu o jakąś zaawansowaną socjotechnikę, ale o zwykłą podwórkową zgrywę. Chodzi o to, by wyśmiać głupiego Jasia, który ma nadopiekuńczą matkę, a matka ta w każdą pogodę, słońce czy deszcz zakłada mu na łeb kretyński berecik. Oni doskonale wiedzą, że Terlikowski jest od telewizji uzależniony, że musi tam łazić, bo uznał, że to jest krzyż, który on ma dźwigać, aż do końca, do męczeństwa i świętości. Może tak, a może nie, ja nie będę tego oceniał. Mogę co najwyżej ocenić skuteczność działań Terlikowskiego i to uczynię. Otóż są to działania nie tyle przeciwskuteczne, co dramatycznie szkodliwe. Terlikowski bowiem zdradza po prostu objawy masochizmu, a nie poświęcenia, oni to wiedzą i wykorzystują. I będą wykorzystywać nadal, on zaś będzie na dnie duszy pieścił przekonanie, że oto jest ikoną udręczonej prawicy, która występuję w imieniu prawdy najprawdziwszej. TOlejnik i Terlikowski to jest przykład nie tak znowu rzadko spotykanej symbiozy kara z ofiarą. I ona teraz zwołuje większą grupę osób, żeby też mogli kopać Terlikowskiego po jego tłustym tyłku i patrzeć jak on przy tym robi tę swoją udręczoną minę i się uśmiecha.

Ja na razie przerwę te szyderstwa i przypomnę tylko, że kiedylżono księdza Popiełuszkę, a potem go zamordowano, to w pobliżu nie było kamer. To samo było z innymi świętymi. Ikonografia męczenników zaś to sprawa wyobraźni malarzy i pisarzy, a nie zarejestrowanych przez reporterów działań. Niech się więc Terlikowski opamięta i nie grzeszy pychą. No, ale może ja się mylę, może to nie jest pycha tylko samo poświęcenie w postaci czystej i nic więcej. Niech się jakiś ksiądz może wypowie.

Mnie Terlikowski denerwuje swoją nieskutecznością, podobnie jak wszyscy ci „nasi', którzy aranżują jakieś działania po to, by zarobić na kromkę chleba z masłem, bo to wyznacza im horyzonty. I nic więcej się nie liczy.

Zostawmy Terlikowskiego. To co zrobił Krzemiński to jest po prostu czyste ku...stwo. Inaczej się tego nazwać nie da. I już. Ja to mogę napisać swobodnie, bo nie dość, że mnie do telewizji nie zapraszają, to jeszcze mnie nikt nie pozwie z obawy, żeby mi sprzedaż książek nie podskoczyła. Zachowanie to świadczy także o tym, że oni mają każdy ruch tak zwanych „naszych” dokładnie przewidziany. I powtarzam – nie chodzi tu o jakąś wielką naukową hucpę z cybernetyką w tle, ale o proste koszarowe zagrywki, którymi załatwiają takiego Terlikowskigo i całą resztę. Jeśli „nasi” czegoś nie wymyślą, to znaczy nie wezmą teraz gremialnie w obronę Terlikowskiego i nie pozwą Krzemińskiego, albo nie wyciągną mu w gazetach wszystkich wypranych przez niego brudów, jeśli nie zaczną go ścigać jak psa na śmietniku wyjadającego odpadki, do końca aż padnie i zacznie merdać ogonem, to znaczy, że to wszystko jest ustawka. I nic nie jest ważne poza tym, by pani Monika jeszcze choć raz zaprosiła nas do telewizji.

 

Na stronie www.coryllus.pl jeszcze przez tydzień można kupować książki Toyaha po cenie promocyjnej. Tak się złożyło, że zmieniamy drukarnię i w związku z tym odstaliśmy w preznecie trochę tych tańszych Baśni jak niedźwiedź.

 

Tom I, sprzedajemy w cenie 15 złotych za egzemplarz, plus koszta wysyłki.

 

No, a książki nasze leżą w sklepach www.multibook.pl,http://www.ksiazkiprzyherbacie.otwarte24.pl/ , w księgarni wojskowej w Łodzi przy Tuwima 34, w księgarni Wolne Słowo w Lublinie, przy ul. 3 maja, w sklepie FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie, w księgarni Ukryte Miasto przy Noakowskiego 16 w Warszawie i w każdej właściwie księgarni w kraju, która współpracuje z hurtownią Azymut. A jeśli nie leżą, to mogą się tam znaleźć na prośbę czytelnika. Zapraszam. 

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (90)

Inne tematy w dziale Polityka