Mam propozycje dla Pana i Panskich adminow .Moze Pan ustali gdzie odbywal sie ten obiad, jakie bylo menu, i konkrety kto ile czego spozyl.
Jak juz wiemy od niezaleznego migalskiego poslow PIS bylo 100 , a co z reszta?Byl tam Pan Lutoborski i Pani Skapska, ktorych Rodzice zgineli, ustalic koniecznie co jezdli ile zjedli, i dlaczego nie udali sie do Smolenska.
Jak juz ustalicie policzycie kazda lyzke zupy to prosze w trybie pilnym zamiescic na SG.
To co sie tu dzieje przekracza granice dobrego smaku.
Moglabym zrozumiec , ze ktos tam nie doczytal nie wie jak sie to odbylo ale jest przeciez wywiad z pania konsul Putka, ktora dokladnie opowiada jak sie to odbylo, wywiad, ktory wkleilam w dwoch notkach a wczesniej jeszcze w kilkunastu.
Wiec o co chodzi ?
Dlaczego dalej pozwalacie na powielanie klamstw, zwyklych ordynarnych klamstw?
Zdaje sie, ze pytanie retoryczne postawilam.
Rosjanie zdecydowali, że pociąg, który miał odjechać do Polski wieczorem, wyjedzie po obiedzie, a wydanie obiadów zostanie przyśpieszone. Przygotowali dwie inne, niż planowano wcześniej, restauracje. Trzy autokary pojadą do jednej, dwa - do drugiej. Oni logistycznie byli kilka kroków przed nami, w Smoleńsku i potem w Moskwie. Działali na włączenie światła, spełniali każdą prośbę, wręcz wyprzedzali nasze potrzeby.
Mieliśmy mało czasu na zjedzenie obiadu. Udało się, było wielu kelnerów, bardzo sprawnie nas obsłużyli. I znowu do autokarów. Jakaś pani mnie spytała: - A właściwie dlaczego musimy tak szybko wyjeżdżać, przecież obiecali nam, że zwiedzimy Smoleńsk. Nic nie odpowiedziałam.
Dojechaliśmy na dworzec. Wysiedliśmy. Autokary odjechały, a ktoś - okazało się - zostawił w nim woreczek z ziemią z Katynia. Stwierdził, że bez niego nie wyjedzie. Robert Ambroziak obiecał, że go odnajdzie i prześle pod wskazany adres.
Pan pułkownik Śmietana bardzo energicznie ze swoimi żołnierzami zajął się umieszczeniem wszystkich w pociągu. Proszę to napisać. Czuwał, żeby wszyscy wsiedli, żeby nikt się nie zagubił.
Przed samym odjazdem pociągu podszedł do mnie na peronie młody człowiek. - Pani konsul, w samolocie był mój tata, nie wiem, co się z nim stało, czy mogę zostać? - zapytał.
Kolejny trudny dla mnie moment. Mówię: - Bardzo pana proszę, żeby pan wsiadł do pociągu, bardzo proszę. Wszystkiego dowie się pan w Warszawie. Proszę wybaczyć. Wsiadł. Nawet nie wiem, jak się nazywał.
Lutoborski, syn Tadeusza z Rodzin Katyńskich.
http://wyborcza.pl/1,76842,9362074,Prosze_spokojnie__pani_konsul.html?as=2&startsz=x#ixzz20h1dKSQY
.31820533 | 15.07.2012 14:23
Jestem czarowica wredna , podstepna.Uwaga , bije ludzi miotla po glowie, ewentualnie podstawiam miotle i podcinam nogi .Mam kotke,ktora drapie i gryzie, wiec ostrzegam, zastanowic sie przed wejsciem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości