Jak głoszą nagłówki zależnych mediów: „Na trzecim miejscu znalazłaby się Konfederacja, ale… nie ta, której przewodzi Sławomir Mentzen. 11,2 proc. respondentów OGB zadeklarowało bowiem poparcie dla Konfederacji Korony Polskiej na czele z osławionym rusofilią i antysemityzmem Grzegorzem Braunem.”
I tu właśnie zaczyna się gra etykiet. Zamiast pytać, dlaczego Polacy coraz częściej odwracają się od dotychczasowych partii, media wolą przykleić łatkę – rusofil, antysemita, populista. To prostsze niż rozliczyć rządzących z tego, że Ursus sprzedano za grosze, stocznie zamknięto, a energetyka płaci rachunki w cudzej walucie.
Nazwać Brauna rusofilem to jak powiedzieć, że Polska chce znów handlować na wschodnich jarmarkach. Nazwać go antysemitą – to jak zamknąć dyskusję zanim się zaczęła. Ale czy naprawdę o to chodzi? Czy nie ważniejsze jest pytanie, czy Ursus, stocznie i energetyka będą wreszcie pracować dla Polaków, czy dalej dla cudzych bilansów?
Mainstream odkrył nową walutę – nie złotówkę, nie euro, lecz epitety. Rusofil, antysemita, populista. To nimi płaci się za milczenie o tym, co naprawdę ważne. Łatwiej przykleić łatkę niż rozliczyć rachunki za prąd, łatwiej rzucić oskarżenie niż odpowiedzieć, dlaczego polskie fabryki sprzedano za bezcen. W tej grze słów nie chodzi o prawdę, lecz o to, by Polak nie pytał, kto naprawdę korzysta z jego pracy.
Polska dziś przypomina kupca, który zamiast liczyć swoje srebra, pyta sąsiada o cenę własnego chleba – i czy wolno mu go w ogóle zjeść.. Z jednej strony Wschód – surowce, handel, pragmatyzm. Z drugiej Zachód – import ideologii, ceny dyktowane zza oceanu, zależność od kaprysów obcych rynków. A przecież Ursus mógłby znów orać polskie pola, stocznie mogłyby budować statki dla polskich portów, a energetyka zasilać polskie domy.
To nie rusofilia ani antysemityzm – to pytanie o suwerenność gospodarczą.
Sondaże pokazują, że trzecia siła rośnie. Nie dlatego, że Polacy nagle pokochali epitety, lecz dlatego, że mają dość życia w kraju, który sprzedaje własne srebra za obce długi.
Braun jako premier? To wizja, która budzi emocje. Ale niezależnie od nazwisk, jedno jest pewne – Polska nie może być wiecznym podnajemcą we własnym domu. Jeśli polityka ma sens, to tylko wtedy, gdy pracuje na rzecz obywateli, a nie cudzych bilansów.
Szczęść Boże – ratuj się, kto może. Bo w kraju, gdzie epitety zastępują argumenty, a srebra narodowe lądują w cudzych sejfach, ratunek nie przyjdzie z telewizyjnych studiów ani z zagranicznych ambasad. Ratunek musi przyjść z polskich fabryk, portów i pól. I tylko wtedy Polska przestanie być podnajemcą we własnym domu – i stanie się naprawdę wolna i mocna.
Wszelkie odniesienia do osób i wydarzeń mają charakter komentarza publicystycznego.
#SzczęśćBoże #Polityka #Konfederacja #Braun #MainstreamMedia #Felieton #Publicystyka #Gospodarka #Sondaże #Wybory2025 #SrebraNarodowe
Piszę z pogranicza idei i faktów. Interesuje mnie to, co polityczne, zanim stanie się decyzją — i to, co filozoficzne, zanim zostanie nazwane. Eseje, komentarze, refleksje — czasem z nutą ironii, czasem z powagą. Nie szukam odpowiedzi, lecz lepszych pytań.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka