Jak to potocznie mówi się, historia kołem się toczy. Ćwierć wieku temu przeżywaliśmy ostatni zjazd Nieboszczki Partii Jedynej, która dzieliła Polskę między swymi, jak tylko się dało. Zakończenie partii ogłosił jej ówczesny pierwszy sekretarz, znaczy się - najwyższy rangą jej przewodniczący...
Myślę, że niepowodzenia "opozycji" jednoznacznie prowadzą do jej likwidacji, bo po co komu twór przynoszący tylko wstyd. I jak na to przystało, Platformę powinien rozwiązać jakiś bardzo dobry dziennikacz, a nawet ważny redaktor naczelny podobnie, jak było to na przednówku 1990 roku, kiedy to ważny przecież wcześniej Red.Nacz. wprowadzony do godności pierwszego sekretarza, wydał niespodziewanie decyzję o samolikwidacji Partii Nieboszczki...
Kilka milionów sierot po PZPR z dnia na dzień stało się bezpartyjnymi obywatelami nowego rozdania PRL-u dzięki odważnej decyzji Mieczysława Rakowskiego, wieloletniego redaktora naczelnego bardzo ważnej gazety powołanego na najważniejszego przywódcę nie tylko partii, ale też państwa - bo szef partii był również dorozumianą głową państwa.
Myślę, że w związku z rekonstrukcją rządu Beaty Szydło powinno też dojść do przekonstruowania w samej opozycji, bo oni również wypalili się do cna i byłoby dobrze, aby poza większością parlamentarną istniała jakaś poważna opozycja tym bardziej, że trzeba będzie wygrać kolejne wybory - i te "samorządowe", gdzie już dziesiątki wysłużonych kandydatów drepcą w miejscu, by skorzystać z okazji załapania się na jeszcze dwie ostatnie kadencje.
Oj, mamy weteranów na urzędzie burmistrza w niejednym miasteczku, nie tylko powiatowym czy wojewódzkim. Dlatego może warto byłoby powołać na przewodniczącego opozycji ważnego rednacz, który zasłynął powiedzeniem o pijanej zakonnicy w ciąży rozjechanej na pasach przez pijanego księdza...
Chociaż byłoby lepiej, aby nie pozwolić na totalną likwidację tego rezerwatu (nie mylić z puszczą pod Białowieżą) politycznego, aby nie rozbiegli się po komitetach wyborczych jej byli - ale jakże ważni - liderzy...
Tym bardziej, że po wyborach samorządowych będziemy znowu uczestniczyć w przedbiegach do parlamentu w Brukseli, o ile jeszcze ta instytucja nie zbankrutuje i znowu czekać nas będą kolejne wybory nowego prezydenta i parlamentu... Może zdążymy do powrotu z parlamentem jednoizbowym - co tak solennie deklarowali nam politycy Platformy... i mimo dwóch kadencji, nie dotrzymali żadnej z obietnic...
- za "dobrą zmianą" jest jedna trzecia wyborców przed czterdziestką i jedna trzecia z wyższym wykształceniem. Nieco mniej tylko w metropoliach (ponad pół miliona mieszkańców) - i tylko tam PiS przegrałby o włos wybory z PO (28 do 29 proc.)" -
Czytaj więcej na
Komentarze