Daniel Kaszubowski Daniel Kaszubowski
1530
BLOG

Ograniczenia w handlu - czemu to nie zabija małych sieci?

Daniel Kaszubowski Daniel Kaszubowski Handel Obserwuj temat Obserwuj notkę 51

Najnowsze sondaże mówią, że 51 procent Polek i Polaków negatywnie ocenia ograniczenia w niedzielnym handlu. Piszę ograniczenia, bowiem najczęściej mówi się o zakazie handlu, co jest nieprawdą. Nikt nikomu nie zabrania handlować w niedziele. Wiele podmiotów może dokonywać swojej handlowej działalności. Są natomiast ograniczenia w tym temacie, które dotyczą przede wszystkim sklepów wielko powierzchniowych i sieciowych. Problem ograniczeń nie dotyka jednak małych sklepów, w których to tego dnia właściciel może stać za ladą.

Niestety jednak, w ostatnim czasie to najwięcej tego typu sklepów ubywa na rynku. Jak donosi portal Money.pl, zniknęło już ponad 3 tysiące małych sklepów. Organizacje skupiające największych graczy handlowych mówią, iż to z powodu ograniczeń w handlu właśnie. Niestety, kompletnie przy tym temacie pomija się aspekt rozwoju wszelkiego rodzaju sklepów sieciowych. Biedronka ma już około 3 tysięcy sklepów i jest dominującą siecią na rynku. Jej sklepy spotkać możemy praktycznie w każdej miejscowości w Polsce. Drugi jest Lidl z około 700 sklepami i ciągle dynamicznie rozwijającą się siecią. To w tych dwóch sieciach Polacy najczęściej dokonują zakupów. Do tego mamy duże sieci marketów takich jak Auchan, Kaufland czy Carrefour. Jest też duża sieć małych sklepów Żaba czy ABC. Obserwujemy więc zjawisko, które możemy nazwać jako usieciowienie handlu. Wszelkie pojedyncze i małe podmioty wypadają z rynku i przestają się liczyć.

I to tu upatrywałbym głównej przyczyny upadku małego handlu. Z dobrze zorganizowaną i dużą siecią mały sklepikarz nie wygra, choćby miał do dyspozycji połowę tygodnia ograniczeń w handlu dla dużych graczy. Nie jest w stanie ich przebić cenami i ofertą. Do tego musiałby wykorzystywać każdą przewagę rynkową – być więc otwartym we wszystkie dni, w których ograniczenia dotykają większe sklepy. Jak jednak widzimy od dawna, tak nie jest.

Obrońcy handlowych niedziel często też podejmują temat utrudniania życia klientom. Bo przecież wiadomo, że w niedziele do zakupów są kolejki – tak mówią. Jak się jednak okazuje, nie jest to do końca prawda. Cytując dane analityków PKO BP, zawarte w artykule Radio Zet:

„Jak wynika z raportu analityków banku PKO BP, który prowadzi 8,89 mln kart bankowych i 932 tys. kart kredytowych, najwięcej klientów banku dokonuje płatności bezgotówkowych w soboty (obroty na poziomie około 120 proc. przeciętnego dnia handlowego) i piątki (114 proc.). Natomiast najmniej zarejestrowano w niedziele handlowe (30 proc. mniej niż w średnie dzień handlowy).”

Źródło: https://biznes.radiozet.pl/Newsy/Zakaz-handlu.-Najwiecej-zakupow-Polacy-robia-w-sobote-i-piatek”

Okazuje się więc to, o czym pracownicy handlu, i nie tylko, wiedzą od dawna. Zakupy w niedziele nie są powszechnym zjawiskiem. Niedzielne utargi nie przebijają i nie przebijały nigdy tych z piątku, soboty czy pozostałej części tygodnia. W niedziele główną grupą odwiedzającą sklepy są raczej spacerowicze, którzy chodzą sobie po sklepach popatrzeć.

Jak się jednak okazuje, na ograniczenia w niedzielnym handlu nie mogą narzekać właściciele stacji benzynowych. Statystyki mówią o wzroście około 30% obrotów w tego typu placówkach***. Stacje benzynowe, korzystając z okazji nie tylko poszerzyły swój asortyment, ale i poszerzyły zasób świadczonych usług. Na stacji benzynowej możemy już zjeść coś ciepłego, napić się kawy, zrobić małe zakupy no i kupić paliwo. W Polsce na tym zyskują przede wszystkim „spółki państwowe” takie jak Orlen. Cieszyć może to o tyle, że poprawia się wynik ekonomiczny firmy i zwiększają się tym samym wpływy do budżetu państwa.

Częściowo zadowoloną stroną w tym wszystkim są także pracownicy – dzięki zmianom prawnym mają oni dzień wolny przypadający na weekendy. Nie sprawdziły się przepowiednie szeregu ekonomistów, którzy straszyli zwolnieniami w handlu. Cały czas brakuje tam rąk do pracy. Przekłada się to oczywiście na kampanie medialne większych sieci, które kuszą coraz wyższymi zarobkami. Niestety, nie są one w pełni skuteczne. Wysokie tempo pracy i dosyć duże obciążenie fizyczne niekoniecznie zachęcają do pracy w tego typu placówkach.

Reasumując więc, nie jest tak, że handel traci na ograniczeniach w niedzielnym handlu. Tracą mali gracze, którzy i tak na rynku nie mieliby szans z agresywną ekspansją sieci handlowych. Ograniczenia w handlu niezbyt małym podmiotom też pomagają. Główne zyski trafiają przede wszystkim do gastronomii, która tego dnia pracuje, i do właścicieli stacji benzynowych. Najbardziej zadowoleni jednak z tego wszystkiego mogą być pracownicy handlu, którzy zyskują choć połowę weekendów wolnych.

*badanie sondażowe: https://dorzeczy.pl/95012/ZPP-Wiekszosc-Polakow-negatywnie-ocenia-zakaz-handlu-w-niedziele.html

**artykuł z Money.pl: https://www.money.pl/gospodarka/zakazu-handlu-w-niedziele-ustawa-wraca-do-sejmu-6358520655484545a.html

*** źródło: https://nczas.com/2018/10/06/gigantyczny-wzrost-zyskow-stacji-benzynowych-po-wprowadzeniu-zakaz-handlu-w-niedziele-orlen-pobil-rekord/


Daniel Kaszubowski - bydgoszczanin, lewak Nie cenzuruje i nie zgłaszam nadużyć administracji. Uwagi na temat moich poglądów nie dotykają mnie. Tak samo jak gdybania o mój status majątkowy, wiek i orientację seksualną.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka