Ogromne zainteresowanie objęciem urzędu prezydenta państwa doprowadziło do ogromnej dysproporcji popularności kandydatów. Najbardziej ucierpiała kandydatka Platformy Obywatelskiej, która z uwagi na bardzo niskie sondaże przedwyborcze zrezygnowała z ubiegania się o urząd prezydenta państwa.
Opozycja - jak zawsze - bez konkretów - walczy o odsunięcie "PiSu" od władzy - i to jest wszystko, co sama proponuje. To dzięki atakom działaczy opozycji doszło do zmiany pierwotnie ustalonego terminu - i oto nagle nie ma żadnych przeszkód "bariery epidemiologicznej" w sprawie przeprowadzenia wyborów. Co ciekawe - dopuszczono możliwość zgłoszenia kandydatów z uznaniem, że dopełnili oni wymóg poparcia stu tysięcy wyborców... o ile zabiegali o uczestnictwo w wyborach w dniu 10 maja 2020.
Warto jednak przypomnieć, że pod terminem "zgłoszenia kandydata" rozumieć należy formalne zgłoszenie przez komitert wyborczy uczestnictwa w ponownym naborze... czyli jest możliwe zgłoszenie kandydatów, którzy nie zabiegali o uczestnictwo w wyborach w dniu 10 maja 2020.
Chciałbym tu zwrócić uwagę na kandydaturę "prezydentki" - uczestniczki salonu 24 pretendującej do uznania jej za prawowitą prezydentkę państwa. W swoich wystąpieniach blogerskich występowała w sposób otwarty o "dopisanie" jej kandydatury z pominięciem obowiązującej procedury.
Teraz ma możliwość zgłoszenia woli udziału w wyborach i cała ta jej akcja "wpłacania jednego grosza" na jej konto jako wyraz poparcia staje się zupełnie zbędna. Wystarczy więc, że zgłosi udział w wyborach prezydenckich i dopełni niezbędnych formalności, aby ubiegać się o urząd prezydenta państwa bez żadnej ekwilibrystyki formalno-prawnej.
Tylko - czy zechce uznać wolę wyborców...
