Rafał Trzaskowski, który z umocowania PO stał się kandydatem tej "formacji" na urząd prezydenta państwa, co raz nawołuje urzędującego prezydenta RP - Andrzeja Dudę - do wspólnej debaty... z czego jednak nic nie wychodzi.
Cóż, sama wola takiej debaty nie wystarczy. Tu trzeba działać... Ale nawet woli działania tu nie występuje. Wystarczy spojrzeć na spotkania - te przedwyborcze - Andrzeja Dudy. Jeżeli jest wolny wstęp, to towarzyszy tym spotkaniom cień "oPOzycji", który polega na próbie zagłuszenia wypowiedzi Andrzeja Dudy jako kandydata na kolejną kadencję.
Gdyby zależało to ode mnie - zorganizowałbym plan przedwyborczych spotkań w taki sposób, aby obaj kandydaci mieli dokładnie taki sam kalendarz spotkań z wyborcami...
Wyobraźmy sobie równoczesny wjazd więcej niż jednego kandydata na urząd prezydenta państwa - mam tu na myśli kampanię jeszcze przed I turą. Oczywiste jest, że na takie spotkanie przyjdzie ogromna masa ludzi. Tu jest już rola sztabów wyborczych, aby zebrać pytania do kandydatów - każdy sztab wyborczy może być tu odpowiednio wcześniej i opracować te pytania w taki sposób, aby jak najwięcej osób mogło je zadać. Kandydatom te pytania byłyby przedstawione już po opracowaniu zbiorczym - przecież może zdarzyć się, że kilka osób złoży zapytanie dotyczące tego samego tematu. Aby nie przedłużać czasu spotkania, który przecież jest ograniczony, w postaci uporządkowanej kandydaci mogliby odpowiedzieć na temat równocześnie dla kilku osób zadających takie pytanie...
Dla wyborców byłaby szansa porównać równocześnie kandydatów odpowiadających na to samo pytanie... chyba, że nie chodzi o wybór najlepszego kandydata na urząd prezydenta państwa. A to jest chyba celem tej kampanii wyborczej - tu nie chodzi o osobę na urzędzie prezydenta, ale o taką politykę rządu, aby była ona zgodna z oczekiwaniem jakichś ponadnarodowych gremiów...
Co pozostawiam do dalszego rozważenia...
Komentarze