Wojtek Wojtek
333
BLOG

O kryzysie w PiS...

Wojtek Wojtek PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Jeżeli zainteresujemy się wątkiem - KTO twierdzi, że partia Prawo i Sprawiedliwość ma kłopoty a Zjednoczoną Prawicę rozsadza wewnętrzny konflikt - dostrzegamy pewną "normalność" w tych stwierdzeniach.


image

https://wydarzenia.interia.pl/autor/jakub-szczepanski/news-pis-straci-wiekszosc-ardanowski-stawia-ultimatum,nId,4834923


Warto zwrócić uwagę na jedno - Prawo i Sprawiedliwość jako partia polityczna oraz prawo i sprawiedliwość jako synonim Zjednoczonej Prawicy nie cieszy się sympatią mediów. Chyba od samego początku, każde działanie braci Jarosława i Lecha Kaczyńskich nie cieszyło się uznaniem oponentów. Ciągle pod ich adresem płynęły negatywne komentarze ze strony opozycyjnych względem nich polityków.

Tu chciałbym przypomnieć, że obaj bracia występowali w zespole pod przywództwem Lecha Wałęsy i nagle stracili jego poparcie. Co było powodem tego konfliktu ?

Nie wiem, ale tu zainteresowałbym się osobą Lecha Wałęsy. W mojej ocenie w tamtym okresie (koniec lat 70. XX w.) można było wyróżnić dokładnie dwie grupy społeczne. Pierwsza, w zasadzie niewielka, miała bardzo wielki wpływ na całe życie gospodarcze i kulturalne w Polsce. Wystarczyło mieć dobre układy w partii (Polska Zjednoczona Partia Robotnicza), aby cieszyć się wszystkimi luksusami tamtego czasu.

Awanse - aby zostać kierownikiem, dyrektorem czy ministrem - trzeba było mieć poparcie lokalnych środowisk PZPR. Trzeba było być członkiem partii i grzecznie potakiwać wszystkim członkom Biura Politycznego KC PZPR. Trzeba było być aktywnym działaczem i cieszyć się zaufaniem liderów kolejnych szczebli lokalnej struktury PZPR. Wtedy czekały wszystkie dobra w postaci przydziałów - na samochód, na meble, na sprzęt gospodarstwa domowego... a nawet i na najlepsze wiktuały na świąteczny stół. I co ciekawe - chociaż najbardziej gorliwi członkowie PZPR ogłaszali się być ateistami, z zasady nigdy nie gardzili świątecznym stołem przy okazji świąt Bożego Narodzenia czy też przy okazji świąt Wielkiej Nocy.

W takich to obłudnych relacjach całe to towarzystwo adorowało siebie przydziałami, talonami i bardzo ograniczoną dystrybucją dóbr konsumpcyjnych. Nic więc dziwnego, że pozostała część społeczeństwa - którą gardzili działacze spod znaku PZPR - coraz wyraźniej wyrażała swoje niezadowolenie.

Cóż z tego, że wykształcenie dawało możliwość awansu zawodowego. Wcześniej trzeba było być orędownikiem PZPR - bowiem dla członków Stronnictwa Demokratycznego (było takie stronnictwo, uznane za legalne) zdecydowanie odcinających się od PZPR dostępne były jedynie stanowiska Zastępcy Dyrektora - co najwyżej...

Partia - jako jedyny organ sprawujący niepodzielną władzę w państwie widziała niechęć społeczeństwa, którą była otoczona. Dlatego też nad porządkiem w społeczeństwie musiały czuwać dość liczne zespoły zbierające i analizujące nastroje społeczne oraz cały system kontroli publikacji, aby eskalować społecznego niezadowolenia. Rok 1980 był wtedy rokiem przełomowym i wymagał zaawansowanych działań. Jednym z nich było przygotowanie się struktur władzy na ewentualny niekontrolowany protest społeczny. A że taki raczej byłby trudny do opanowania - należało go starannie przygotować.

Jeżeli ktoś jeszcze pamięta taki kontrowersyjny spektakl teatralny pod tytułem "Stawka większa niż życie", filmowany na początku lat 70. XX w., dostrzeże pewną zbieżność przypadków. Tam przygotowywano specjalnego agenta, który miał "od środka" rozbroić przeciwnika, którym był niemiecki agresor. Teraz mogło wyglądać to podobnie - przygotowano kilku kandydatów na wypadek niekontrolowanego wybuchu niezadowolenia społecznego i we właściwym momencie wprowadzić go w rozwrzeszczany tłum...

Być może w sierpniu 1980 roku zaistniała konieczność takiego działania i w robotnicze środowisko protestującej załogi udało się wprowadzić właściwego człowieka, który ten rozwścieczony tłum poprowadził już w pożądanym kierunku... Nie wiem, czy tak właśnie było, bo dowodów na takie działanie nie ma. Jeżeli jednak pozbieramy wszystkie informacje w tej sprawie - to może okazać się to bardzo prawdopodobnym scenariuszem.

Jednak wypadki przy pracy zdarzają się i sytuacja mogła wymknąć się spod kontroli reżyserskiej i... wszystko poszło na żywioł.

Być może te doświadczenia starają się wykorzystać ci, którzy (jako grupa społeczna) utracili władzę w 1980 roku. Mimo, że były starania przywrócenia dotychczasowego porządku, nie udało się zapędzić ogółu społeczeństwa do przypisanej mu wcześniej roli "barana do strzyżenia". 

I kiedy wydawało się, że już wszystko wróciło do normy, że jedna jedyna partia (PO) ma wszystko pod kontrolą - doszło do kolejnej kraksy tego systemu w 2015 roku. Prawdopodobnie znowu realizuje się scenariusz z lat 2005-2008 - kiedy to stworzono egzotyczny zlepek koalicji partii politycznych - co było już łatwe do ogarnięcia i... ówczesny premier Jarosław Kaczyński złożył dymisję rządu... oddając władzę we właściwe ręce...

W mojej ocenie te protesty rozwrzeszczanych pań przypominają protesty służby zdrowia z tamtego czasu. Omawiane w mediach "podziały wewnętrzne" w moim przekonaniu są próbą do nawiązania konfliktu w ówczesnej koalicji PiS z Samoobroną A. Leppera i Ligą Polskich Rodzin R. Giertycha...

Proszę zwrócić uwagę, że dzisiaj jest podobnie - to MEDIA wiedzą o kulisach Zjednoczonej Prawicy - chociaż sami koalicjanci nie występują publicznie z wyjątkiem powołanego rzecznika - co znowu szeroko omawiają media - bynajmniej nie "PiS-owskie"...


Myślę, że nad wyraz nagłaśniane "protesty" na ulicach nie mają nic wspólnego z podziałami Zjednoczonej Prawicy. Politycy #dobrej zmiany mają bardzo wiele spraw do rozwiązania, trzeba organizować produkcję w sytuacji ograniczenia kontaktów osobistych, trzeba zadbać o wykształcenie kolejnych pokoleń, które za kilka lat same staną przed problemami do rozwiązania.

I jest jeszcze zagrożenie epidemiologiczne - co także nie jest łatwe do ogarnięcia...



Wojtek
O mnie Wojtek

O mnie świadczą moje słowa...  .

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka