Wojtek Wojtek
193
BLOG

prąd ze słońca

Wojtek Wojtek OZE Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Energia słoneczna chyba od zawsze była inspiracją do działania. To energia cieplna Słońca powoduje ogrzewanie powierzchni Ziemi wystawionej na wpływ promieni słonecznych. Różnica temperatur powierzchni Ziemi oraz różna przewodność cieplna wody i ciał stałych (skała) skutkują różnym ogrzewaniem powietrza nad wodą oraz lądem.


image

https://www.innogy.pl/pl/portal-o-energii-dla-domu/2020/odnawialne-zrodla-energii


Stały ruch obrotowy Ziemi wokół jej osi i stałe nasłonecznienie od strony Słońca powodują ruch mas powietrza w atmosferze ziemskiej - i to właśnie zjawisko było przez wieki źródłem energii mechanicznej. Pionowy maszt statku z zawieszonymi na nim żaglami pozwalał pokonywać ogromne przestrzenie pomiędzy lądami, odpowiednio mniejsze żagle napędzają statki na wodach śródlądowych.

Ten sam maszt umieszczony poziomo na przełomie XIX i XX wieku pozwolił na budowę statków powietrznych - co z kolei zwiększyło prędkość podróży.

Z kolei wiatrak - czyli skrzydła umieszczone na poziomej osi - pozwalał  na uzyskanie energii mechanicznej bez konieczności przemieszczania się. Wirujący płat śmiga napędzał kamienie młyńskie - dzięki czemu rozdrobnienie ziaren zbóż nie stanowiło już problemu z pożywieniem.

Wiatraki stosowano również do napędu urządzeń mechanicznych, głównie młotów kuziennych.

Energia wiatru - czyli przemieszczanie się mas powietrza względem powierzchni ziemi - jest energią nie pozbawioną kaprysów. Miłośnicy żagli dobrze wiedzą, jak bardzo utrudnia żeglugę flauta - czyli brak ruchu powietrza. Z kolei burze wiatrowe są zagrożeniem dla statków, także i wiatraki w czasie burzy mogą ulec zniszczeniu.

W uzupełnieniu energii wiatru znalazła się woda a właściwie jej ruch - stały w czasie doby, z reguły nieustający w czasie, chociaż w okresach znacznego zwiększenia ilości wody w korycie - niesie za sobą ogromne zniszczenia.

Koło młyńskie napędzane spływającą z góry wodą było wdzięcznym źródłem energii  do napędu nie tylko kamieni młyńskich. Takie koło dostarczało stabilnej energii napędzającej traki do obróbki drewna, a także wszędzie tam - gdzie potrzebny był ruch obrotowy. Tak napędzano różne urządzenia do obróbki stolarskiej, młoty kuzienne. A po odkryciu przepływu prądu elektrycznego to właśnie woda napędzała wielkie turbiny generujące początkowo prąd stały, a później przemienny.

Rozwój maszyny parowej pozwolił na wyeliminowanie wad energii pozyskiwanej z siły wiatru oraz przepływającej wody. Dzięki temu można było wytwarzać prąd elektryczny niemal w każdym miejscu i bez ograniczeń. Jednak maszyna parowa miała też i wady. Jedną z nich było ogromne zadymienie okolicy, które zdecydowanie utrudniało oddychanie. Walorami dodatkowymi było zanieczyszczenie okolicy sadzą oraz popiołami.

Ale w sytuacji, gdy lokalizacja elektrowni parowej nie kolidowała z osiedlami mieszkalnymi, to powstająca energia elektryczna nie miała już żadnej konkurencji.

W zasadzie do dzisiaj wytwarzanie energii elektrycznej przebiega bez zmian. Turbina gazowa (parowa) lub wodna napędza generator prądu i tylko od mocy tego generatora zależy, czy podaż energii elektrycznej będzie na odpowiednim poziomie.

Pomijając wszystkie "za" i "przeciw" energetyki - jej wadą jest brak możliwości magazynowania. Surowiec - para wodna lub woda - mechanicznie oddziałuje na łopaty turbiny - a produkt uboczny dzisiaj już nie stanowi problemu.

Wiele mówi się o "zapyleniu" czy "zadymieniu" okolic elektrowni czy elektrociepłowni. Jest też i na to sposób - dzisiaj wyłapuje się ponad 90% pyłów powstających w procesie spalania. Specjalnie skonstruowane filtry są w stanie zatrzymać niemal wszystkie związki uwalniające się w procesie spalania węgla. A popiół ma zastosowanie w procesie produkcji spieków ceramicznych - produktów o ogromnej twardości i niemal  zerowym przewodnictwie cieplnym.

Tak postrzegając produkcję energii elektrycznej jako proces spalania węgla - zwracamy się ku procesowi wytwarzania prądu elektrycznego w elektrowni "atomowej". Dziwi mnie, dlaczego przy wymienianiu wad energetyki cieplnej (spalanie węgla) przemilczamy wady rozpadu atomu. Przecież generator prądu w obu tych przypadkach jest taki sam. Napędza go dokładnie taka sama para wodna - pozyskiwana jednak nie drogą spalania węgla, ale w wyniku rozpadu atomu. Wytwarzająca się w sposób kontrolowany energia wymaga surowca izotopowego. O ile Polska na zasoby własne węgla kamiennego i brunatnego na kilkaset lat - to nie posiada żadnych rezerw kopalnych izotopów. Ten surowiec musimy sprowadzać spoza granic Polski...

Dziwi mnie, że zapominamy o doświadczeniach armii niemieckiej w czasie II wojny światowej. Konflikt zbrojny między Niemcami a Związkiem Radzieckim postawił armię niemiecką w sytuacji ogromnego deficytu benzyny pozyskiwanej z rafinacji ropy naftowej. Wojska niemieckie korzystały z benzyny syntetycznej pozyskiwanej w procesie rozkładu węgla kamiennego. I to właśnie to paliwo było stosowane w silnikach pojazdów armii niemieckiej.

Minęły lata prosperity gospodarki surowcowej a przemysł ciężki także ograniczył zbyt. Teraz wymaga się technologii bardzo oszczędnych pod kątem zużycia surowców energetycznych a technologie przemysłowe stosują rozwiązania bardzo oszczędne pod względem zużycia materiału w każdej postaci.

Zmniejszenie zużycia energii przez przemysł pozwolił na zastosowanie urządzeń o mniejszym poborze prądu. Nawet w gospodarstwach domowych można to zauważyć. Dzisiaj - najbardziej popularne urządzenia radiowe i telewizyjne - wykorzystują napięcie niskie, na poziomie 5 do 12 Voltów. Fakt, są zasilane energią o napięciu 220 V - ale nawet lampki stołowe są wyposażone w transformatory, które redukują napięcie do wysokości optymalnej - żarówki uruchamia prąd 12 V i tylko z uwagi na istniejącą sieć elektryczną (230 V) są one łączone z tą siecią wprost przez transformator.

Nic więc dziwnego, że znalazły zastosowanie inne rodzaje źródeł energii elektrycznej. Mam tu na myśli energię fotowoltaiczną uzyskiwaną w wyniku działania promieni słonecznych na półprzewodniki. Ruch elektronów pod wpływem światła jest prądem niskiego napięcia (5 do 40 V) z możliwością takiego łączenia pojedynczych paneli, by uzyskać najbardziej optymalne rozwiązania.

Zdecydowane ograniczenie energochłonności odbiorników pozwoliło na bardzo skuteczne wykorzystanie energii mobilnej. Mam tu na myśli wykorzystanie akumulatorów - które sprawdzają się przy niskich napięciach i całkowicie nieprzydatnych przy urządzeniach produkowanych jeszcze w latach 70. i 80. XX wieku. Tamte technologie wymagały do pracy zasilania z sieci, bo nie było akumulatorów stanowiących konkurencyjne źródło energii. Ogromna zmiana technologiczna pozwoliła na zastosowanie znacznie niższego napięcia - a tu już akumulatory sprawdzają się...

Jeszcze nie tak dawno zasilanie energią słoneczną było zagadnieniem elitarnym. Dopiero dostosowanie przepisów prawa energetycznego pozwoliło na złamanie monopolu koncernów energetycznych. Był czas, kiedy inwestycja we własne źródło prądu pozwalało na pełną niezależność od energetyki. Modyfikacje prawa spowodowały przekonanie, że fotowoltaika nie jest opłacalna...

Tak stało się dlatego, że koncerny zrzeszone w monopolu wprowadziły "możliwość" produkcji prądu fotowoltaicznego ze sprzedażą go do sieci energetycznej. TERAZ energetyka forsuje zmianę zasad w taki sposób, że inwestycja w indywidualne źródło fotowoltaiczne prądu przestaje mieć sens...

Ja uważam, że inwestycja we własne źródło energii elektrycznej ma sens - jeżeli ma zaspokoić potrzeby własne inwestora. A to - czy będzie on "odsprzedawał" nadwyżkę wytworzonej energii - to pozostaje już tylko jego woli. Lepiej jest zainwestować w magazynowanie energii elektrycznej wytworzonej we własnym zakresie, aniżeli kopanie się z koniem przy sprzedaży tej energii do sieci energetycznej.

Dodam też znacznie więcej. Konstruktorzy nie ustają w poszukiwaniach i już posiadają w swojej ofercie doskonałe turbiny zasilane energią nawet najmniejszego porywu wiatru. W moim przekonaniu sens ma zaopatrzenie się we własną energetykę na bazie światła słonecznego i uzupełnienie tej instalacji skutecznym wiatrakiem, który będzie uzupełniał zdolność do wytworzenia prądu przez źródło fotowoltaiczne. Tę instalację powinna uzupełnić instalacja akumulująca w postaci stacji akumulatorów o pojemności gwarantującej minimum prądu elektrycznego przez okres co najmniej 48 godzin.


A jeżeli inwestor dysponuje już instalacją zasilaną przez energetykę konwencjonalną - to nie odcinałbym się od niej, lecz zmienił proporcje - źródłem głównym byłaby własna instalacja a energetyka konwencjonalna byłaby tutaj jej uzupełnieniem. Oczywiście, trzeba by dostosować własne odbiorniki do niskiego napięcia - a to nie stanowi już żadnego problemu...

Wojtek
O mnie Wojtek

O mnie świadczą moje słowa...  .

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka