Wojtek Wojtek
135
BLOG

reforma systemu kształcenia jest nieunikniona

Wojtek Wojtek Kultura Obserwuj notkę 8

W zasadzie wszystko zaczęło się w roku 1990. To wtedy zapadły nieodwracalne decyzje wiążące życie społeczne na zawsze z wynikiem finansowym. Do tego czasu panowała zasada, że o wszystkim decyduje państwo i do czasu, kiedy nie było wymiany z otoczeniem poza granicami Układu Warszawskiego, tak długo mogło to działać.

Dzisiaj, po prawie roku aktywnych działań wojennych na terenie Ukrainy mogę dodać, że taki system nie mógł trwać wiecznie i musi nastać dzień, kiedy zła doktryna utrzymująca społeczeństwo w ryzach musi pęknąć.


Należę do ostatnich roczników wyżu demograficznego lat 50. XX wieku i dobrze pamiętam liczebność klas w szkołach podstawowych lat 60. i w szkołach średnich lat 70. XX wieku. Wtedy w szkołach podstawowych tworzono po dwie czy też trzy równorzędne klasy liczące 30-40 uczniów. Nauka trwała od godziny 8 rano nawet do 18 godziny z uwagi na ograniczoną liczbę sal lekcyjnych.

Dzisiaj już mało kto chce pamiętać - ale wtedy nauczanie podstawowe odbywały nie tylko dzieci 7-letnie. Szkoły prowadziły odpowiednie kursy dla młodzieży starszej, już pełnoletniej - która nie uzyskała wykształcenia podstawowego z uwagi na zaszłości, w tym z uwagi na okres wojny 1939-1945.

W latach 60. XX w. wprowadzono zasadę, że w wojsku dowódcą może być tylko osoba z wykształceniem średnim. Ten warunek był uciążliwy dla oficerów jeszcze biorących udział w działaniach wojennych na froncie II wojny światowej. Już nie wystarczało, że był dobrym żołnierzem z doświadczeniem. Jeżeli chciał dalej pełnić służbę w wojsku - musiał uzupełnić wykształcenie co najmniej świadectwem maturalnym. To samo również dotyczyło pracowników cywilnych wykonujących pracę w biurze. Musieli zdecydować się na uzupełnienie wykształcenia do poziomu matury...

I tak oto szkoły pracowały pełną parą. Sale były zajęte nie tylko w dni powszednie, ale także w soboty i niedziele - kiedy to część osób uzupełniała wykształcenie w trybie "wieczorowym".

Rok 1990 zmienił bardzo wiele, ponieważ podjęto przełomowe decyzje o charakterze państwa. Uznano, że państwo "socjalistyczne" to przeżytek a najlepszym rozwiązaniem będzie demokracja i liberalizm. Nowe rozwiązania strategiczne zmierzały do likwidacji nadzoru państwowego. Cały majątek produkcyjny i usługowy należący do państwa został sprywatyzowany. Poza tym dały o sobie znać inne zaszłości - czyli migracja zarobkowa lat 80. XX wieku.

Nowe trendy i nowe rozwiązania ujawniły niewidoczny dotychczas ujemny przyrost naturalny polskiego społeczeństwa. I tu doszło do nowych sytuacji. O ile wielu mieszkańców mniejszych wsi zabiegała o wybudowanie szkoły w swojej miejscowości, nie było to łatwe w realizacji. Szkoły wznoszono w czynie społecznym przez długie lata a okres stanu wojennego w grudniu 1981 roku sparaliżował wiele inicjatyw społecznych. Wiele szkół ukończono już po roku 1990. Nowe budynki lokalna społeczność uroczyście przekazywała wójtom i burmistrzom, aby uruchomić placówkę w danej wsi...

Po roku 1990 okazało się to wielkim problemem. System nauczania nie pozwalał na rekrutację nauczycieli szkół podstawowych w nowo wybudowanych obiektach. Wytyczne w zakresie finansowania szkół podstawowych wymuszały utworzenie zbiorczych szkół  gminnych z organizowaniem dowozu uczniów z odległych miejscowości. Tym samym nowe obiekty... zostały porzucone a jeżeli wcześniej przejął je samorząd - zostały często przekształcone w nowe mieszkania dla ludności - bo i tych zawsze brakowało...

Temat szkoły zbiorczej to kolejne morze problemów. Do niego dołączyła reforma z podziałem na 6-letnią szkołę podstawową i 3-letnie gimnazjum, i oczywiście nastąpił powrót do 8-letniej szkoły podstawowej.

System kształcenia wymusił na placówkach szkolnych tworzenie klas różnych specjalności - co gwarantowało odpowiednią liczbę uczniów - co z kolei było warunkiem przyznania szkole środków na prowadzenie działalności. Zmniejszająca się systematycznie liczba uczniów wprowadziła system klas profilowanych - kilkuosobowych oraz - w przypadku przedmiotów ogólnych - uczniów łączono w odpowiednio duże liczebnie grupy...


Gdy dzisiaj usłyszałem, że nauczyciele chcą tworzyć odpowiednio małe liczebnie klasy - by podnieść poziom nauczania - niemal posikałem się ze śmiechu...

Powiedzmy sobie wprost - uczyć się w szkole mogą tylko ci, którzy chcą się uczyć i w pełni respektują narzucony im regulamin szkolny. W tym regulaminie stoi jak byk, że uczeń ma obowiązek uczestniczyć w zajęciach szkolnych w ramach przyjętego programu. A z praktyki wiem, że uczniowie mają nawet po 60 do 80% godzin, na których w szkole nie byli.

Często zdarzają się uczniowie, którzy posiadają ocenę końcową na poziomie "1" z więcej, niż z jednego przedmiotu.

I rady pedagogiczne stają na uszach, aby tylko uczeń nie obraził się na szkołę i nie zabrał papierów... po z chwilą uzyskania pełnoletności nie ma obowiązku szkolnego... 


image

https://wydarzenia.interia.pl/kraj/news-czarnek-100-tys-nauczycieli-do-zwolnienia-srodowisko-odpowia,nId,6502149  


Zastanawiam się, jakie przygotowanie nauczycielskie mają strajkujący nauczyciele, skoro "kochają swoją pracę" i nie dostrzegają - że ich uczniowie rzadko kiedy pracują w wyuczonym zawodzie...

Taka jest prawda - bo reforma systemu oświaty musi być. Jeżeli będziemy kształcić uczniów, którzy nie znajdą pracy zgodnie z kwalifikacjami - to jest to dokładnie tak, jak zaopatrzyć sklep w przeterminowany towar...

A przecież w szkołach średnich są przedmioty kształcące w przedmiotach ekonomicznych...



Wojtek
O mnie Wojtek

O mnie świadczą moje słowa...  .

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura