Tematem remontu nawierzchni ulic zainteresowałem się w latach 80. XX wieku. Miałem już za sobą okres przemieszczania się po mieście rowerem oraz motocyklem, zacząłem także przemieszczanie się samochodem. Większość ulic wtedy miała nawierzchnię z kostki brukowej. Duże sześciany z granitu były ułożone na wzór sklepienia łukowego, dzięki czemu ich wytrzymałość była znaczna w odróżnieniu od nawierzchni wypełnionej szutrem. Tak, takim drobnym tłuczniem, który w okresie suchych dni dawał dużo kurzu. Te właśnie nawierzchnie najwcześniej doczekały się nawierzchni asfaltowej.
Tam, gdzie była kostka, często pod spodem były prowadzone przewody sieci kanalizacyjnej. A że nawierzchnie te budowano w latach 20. i 30. XX wieku, miały już swoje lata i często musiały być remontowane z uwagi na kolejne modyfikacje infrastruktury podziemnej.
Wiele miast posiadało oświetlenie gazowe. To oświetlenie zmieniano w latach 60. XX w. na oświetlenie elektryczne. To właśnie wtedy przekopywano istniejące ulice, by także tam, gdzie oświetlenia nie było - uzupełnić braki.
Modernizacja obejmowała nie tylko założenie instalacji oświetleniowej ulic. Wymieniano instalacje elektryczne i gazowe - które już wymagały wymiany. Wymieniano instalacje wodociągową oraz kanalizacyjną, zakładano nowe kable dla sieli telefonicznej.
Przełom lat 60. i 70. XX w. dotyczył także i budownictwa. Nowe osiedla, wznoszone z gotowych betonowych segmentów liczyły już ogromne ilości nowych mieszkańców, bowiem nowe budynki miały już nawet 10-11 pięter. To właśnie one spowodowały konieczność nowej inwestycji w sieć ciepłowniczą.
Te wszystkie rozkopy i modernizacje wiązały się z wielokrotnym demontażem nawierzchni - która dzisiaj wymaga odbudowy. I tutaj zaczyna się nowy problem. Chodzi o skorelowanie prac modernizacyjnych nawierzchni ulic z kolejną modyfikacją uzbrojenia terenu.
W latach 80. i 90. XX wieku osoby odpowiedzialne za te remonty tłumaczyły się koniecznością kompleksowej modernizacji, aby nie było konieczności burzenia nowej nawierzchni drogowej z powodu wymiany odcinka skorodowanej rury wodociągowej...
Jak wspomniałem - infrastrukturą miejską zainteresowałem się w latach 80. XX wieku i ... od tego czasu mija już 40 lat. Już nie jestem aktywny zawodowo - a nawierzchnie jezdni są w coraz gorszym stanie.
Owszem, zmodernizowano nawierzchnię wielu ulic - ale raczej głównych arterii miejskich. Rzeczywiście kompleksowo wymieniono instalacje gazowe, kanalizacyjne, energetyczne czy telekomunikacyjne, wymieniono zdewastowane nawierzchnie z kostki brukowej na nowe - z podbudową betonową i asfaltową jezdnią. Dotyczy to ciągów głównych - co jest zrozumiałe. Ale pozostały do wykonania nawierzchnie ulic starych osiedli mieszkaniowych. Tam, gdzie budowano nowe osiedla mieszkaniowe - to drogi technologiczne placu budowy przekształcono w ulice osiedlowe - ale często są to nawierzchnie z drogowych płyt betonowych w późniejszym okresie pokryte asfaltem. Ale tam, gdzie zdewastowana jezdnia obsługuje osiedle mieszkaniowe wzniesione przed rokiem 1939 - tam już nie robi się nic. Jedyne - co zrobiono - to ułożono nowe linie telefoniczne, ułożono linie światłowodowe - ale bardzo często instalacje gazowa i energetyczna, kanalizacyjna czy wodociągowa - jeżeli nie było awarii - pozostaje od chwili jej ułożenia.
Jak wspomniałem - w latach 60. XX w. przeciągano przez miasto linie ciepłownicze zasilające nowe osiedla. Niestety - wtedy nie było zgody na podłączanie "starych" budynków mieszkaniowych do nowej sieci ciepłowniczej... a dzisiaj mówi się o konieczności "wymiany kopciuchów" na systemy bardziej przyjazne środowisku...
A jezdnia - pozostaje do dzisiaj niezmieniana od chwili jej ułożenia. I nikt nie myśli o kompleksowej wymianie instalacji uzbrojenia podziemnego... przed wymianą nawierzchni ulic...
Owszem, jeżeli powstanie duże zapadlisko nawierzchni, wtedy pojawia się ekipa i starą metodą odbudowuje zużytą jezdnię ... z pozostawieniem nawierzchni z odzyskanej kostki brukowej...
Inne tematy w dziale Polityka