doku doku
144
BLOG

Jak uratować życie na Ziemi

doku doku Gospodarka Obserwuj notkę 5

Życie na Ziemi wymiera niszczone przez to, co nazywamy „cywilizacją śmierci”. Spalanie węgla, produkcja bubli i śmieci, produkcja biopaliwa, brudne technologie, korupcja… Wiele czynników składa się na niszczenie przyrody i zatruwanie środowiska życia ludzi.

Jednak największym niszczycielem jest rolnictwo paszowe, a największym złem pod względem skali, czynionym przez ludzi, jest nadmierne spożycie mięsa i nabiału. Jest to jednocześnie najłatwiejszy do naprawienia błąd. O wiele trudniej jest np. zbudować elektrownie jądrowe w miejsce węglowych. Najłatwiejszym sposobem ratowania życia na Ziemi jest ograniczenie spożycia mięsa. Jak bardzo powinniśmy je ograniczyć?

Aby odpowiedzieć na to pytanie, musimy zapoznać się z kilkoma liczbami. Wyobraźmy sobie obszar ziemi zajmowany przez rolnictwo w postaci kwadratu. Dzielimy ten kwadrat na cztery ćwiartki. Trzy ćwiartki zajmują uprawy roślin na pasze dla zwierząt hodowlanych, jedną ćwiartkę zajmują uprawy roślin do spożycia przez ludzi. Naszym celem jest zabranie rolnikom połowy ich gruntów, czyli dwóch ćwiartek, na których produkuje się pasze dla zwierząt hodowlanych. Grunty zabrane rolnikom oddajemy leśnikom, aby przekształcili je w lasy, bagna, łąki i nieużytki. To wystarczy, żeby przyroda na Ziemi znów zaczęła rozkwitać. Ale to za mało. Teraz mamy mniej żywności dla ludzi. Jak zwiększyć jej wytwarzanie?

Odpowiedź jest zaskakująca: należy poprawić proporcje i skład żywności dla ludzi – sprawić, aby żywność ta była zdrowsza niż ta, którą obecnie spożywamy. W tym celu jeszcze trochę ograniczymy produkcję pasz. Przypominam, że pozostały nam dwie ćwiartki. Na jednej produkujemy żywność dla ludzi, na drugiej paszę dla zwierząt hodowlanych. Ze zwierząt hodowlanych wytwarzamy żywność dla ludzi. Produkcja żywności dla ludzi z pierwszej ćwiartki – nazwijmy ją „ćwiartką ogrodniczą” - jest 10 razy większa (licząc wartość kaloryczną i białkową) niż produkcja z drugiej ćwiartki – nazwijmy ją „ćwiartką paszową”. Możemy więc w uproszczeniu powiedzieć, że produkujemy 10+1, czyli 11 porcji żywności dla ludzi, a wcześniej produkowaliśmy o dwie porcje więcej, bo mieliśmy dodatkowo dwie ćwiartki paszowe. Było to więc w sumie 10+1+2, czyli 13 porcji żywności dla ludzi. Jak odzyskać te dwie brakujące porcje?

Najprościej jest po prostu zabrać część ćwiartki paszowej i oddać ją ogrodnikom – wystarczy zabrać rolnikom 1/5 ich ćwiartki, a z tej 1/5 wytworzymy 2 porcje żywności dla ludzi. Kto teraz rozumie, co czyta, zauważył, że teraz będzie nam brakować 1/5 porcji żywności dla ludzi, bo zmniejszyliśmy o 1/5 ćwiartkę paszową. Jak załatać tę dziurę – tę 1/5 porcji?

Odpowiedź jest prosta – trzeba sobie przypomnieć o dwóch ćwiartkach oddanych leśnikom. Otóż wciąż istnieje tradycyjna hodowla zwierząt – bez użycia pasz – czyli to, co ekolodzy nazywają „darmowym mięsem” – wypasanie zwierząt na nieużytkach i hodowla na odpadkach. Taka ekologiczna hodowla zwierząt jest kilka razy mniej wydajna niż chów ściółkowy na paszach od rolników. Kiedy dodamy do tego wzrost myślistwa, dostajemy w efekcie z tych dwóch ćwiartek ½ porcji żywności dla ludzi. A brakowało nam tylko 1/5. Mamy więc w sumie wzrost globalnej produkcji żywności dla ludzi. Popatrzmy teraz, jak zmieniły się proporcje.

Teraz mamy 10:3 – proporcja żywności pochodzenia roślinnego : żywności pochodzenia zwierzęcego. Gdy zabierzemy rolnikom dwie ćwiartki, to otrzymamy docelowo proporcję 12:1 w przybliżeniu. Albo można to sformułować inaczej – celem naszym jest proporcja 12:1, która poprawi zdrowie ludzi i uratuje życie na Ziemi, dlatego zabieramy rolnikom około połowy gruntów uprawnych, czyli około 2/3 gruntów paszowych. Co to oznacza w praktyce?

Każdy konsument mięsa i nabiału będzie jeść trzy razy mniej mięsa i nabiału niż je teraz. Zamiast codziennego kotleta – kotlet co trzeci dzień. Zamiast jajecznicy z trzech jajek – jedno jajko… Skutkiem tego będziemy oczywiście jeść więcej warzyw i owoców. Efektem takiej zmiany jadłospisu będzie poprawa zdrowia ludzi spowodowana zdrowym odżywianiem.

Otrzymamy w sumie następujące korzyści: rozkwit przyrody na Ziemi, czyste i zdrowe środowisko życia dla ludzi, zatrzymanie ocieplania klimatu poprzez zmniejszenie efektu cieplarnianego, likwidacja głodu na Ziemi, poprawę zdrowia ludzi dzięki zdrowszemu odżywianiu i zdrowszemu środowisku, wzrost zamożności ludzi dzięki zmniejszeniu wydatków na jedzenie.

Zmieni się też jakość hodowli zwierząt z korzyścią dla zwierząt - będą hodowane metodą wolnego wybiegu w najlepszym rozumieniu tego słowa. Pasza będzie tylko uzupełnieniem ich codziennego jedzenia, które same sobie znajdą na pastwiskach, łąkach i nieużytkach. Zmienią się też proporcje – będzie mniej wołowiny i jagnięciny, a więcej drobiu, gdyż kury najwydajniej się odżywiają i przetwarzają swój pokarm na mięso.

Jak ten cel osiągnąć? Wystarczy zlikwidować pomoc finansową państwa dla producentów pasz, hodowców i wytwórców żywności pochodzenia zwierzęcego. Absurdem jest to, że rządy wspierają niszczycielską dla przyrody i ludzkości produkcję, zamiast wspierać ogrodnictwo i sadownictwo. Wszyscy płacimy na to, żeby najbardziej zachłanni mięsożercy mogli tanio kupować kosztowne mięso, które niszczy ich zdrowie. Gdyby nie zbrodnicza polityka finansowa rządów, wegetarianie wydawaliby na jedzenie kilka razy mniej pieniędzy na jedzenie niż mięsożercy. Popatrzmy raz jeszcze na proporcje.

10:3 – proporcja żywności pochodzenia roślinnego : żywności pochodzenia zwierzęcego. To jest średnia, która uwzględnia wszystkich ludzi – także wegan (13:0), wegetarian, ludzi ubogich i tych, którzy mięsa nie lubią. Przyjmijmy więc, że przeciętny mięsożerca je w proporcji 9:4 lub 8:5. Oznacza to, że jego jedzenie kosztuje (nie chodzi o ceny, ale o koszty wytwarzania) 9+40 lub 8+50 jednostek, np. złotych, czyli średnio około 52 złotych dziennie. Weganin zjada pożywienie, które kosztuje 13 złotych dziennie. Porównajmy te liczby 13 i 52. To jest 1:4. Ceny jednak są takie, że weganie płacą mniej więcej tyle samo za swoje jedzenie, co mięsożercy. To chyba najbardziej absurdalny skutek polityki rządów wspierających produkcję mięsną – roślinożercy są ograbiani przez państwo, żeby zagrabione pieniądze dać mięsożercom.

Po likwidacji dotacji dla produkcji żywności pochodzenia zwierzęcego produkcja pasz i hodowla zwierząt przestanie być tak opłacalna, jak teraz. Większość pól uprawnych produkujących paszę dla zwierząt przestanie być uprawiana, bo spadnie popyt na drogie mięso, a wzrośnie popyt na stosunkowo tanie produkty ogrodnictwa i sadownictwa. Większość rolników porzuci swoje ziemie, część z nich zajmie się ogrodnictwem. Porzucone ziemie przejmą leśnicy i tradycyjni hodowcy zwierząt naturalną metodą bezkosztową – metodą wolnego wybiegu na nieużytkach, gdzie zwierzęta zjadają rośliny bezwartościowe dla człowieka. Niewidzialna ręka rynku (z niewielką pomocą państwa) sama sprawi, że życie na


doku
O mnie doku

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka