doku doku
60
BLOG

Oszczędzanie jest dobre

doku doku Rozmaitości Obserwuj notkę 2

Zaleta finansowa oszczędzania jest łatwa do zrozumienia - mamy dzięki oszczędzaniu więcej pieniędzy, które możemy wydać z pożytkiem. W warunkach inflacji to szczególnie cenne, gdyż oprócz pieniędzy daje bezpieczeństwo. Inna zaletą oszczędzania jest spadek produkcji - to dobre dla przyrody i zdrowia ludzi. Mniejsza produkcja to mniejsze zatrucie i zniszczenie środowiska naszego życia. To banały, na które nie warto  tracić tu więcej czasu. 

Oszczędzanie ma jeszcze jedną zaletę, trudniejszą do zrozumienia, więc o niej napiszę więcej. Oszczędzanie pozwala poprawić nasze zdrowie od ręki - to takie niedoceniane działanie tej magicznej różdżki o nazwie oszczędzanie. Zacznę od najłatwiejszego przykładu.

Magiczna różdżka dla chorych na otyłość: kupuj mniej jedzenia i jedz mniej. Nawet jeśli masz gdzieś pieniądze, nawet jeśli nie przeszkadza ci zniszczona przyroda, to lepsze samopoczucie wynagrodzi ci tę decyzję, która wcale nie jest taka trudna: kupuj mniej.

Niektóre inne choroby można też leczyć za pomocą oszczędzania. Podobne magiczne różdżki: pij mniej alkoholu, pal mniej tytoniu i innych trucizn, jedz mniej mięsa, wołowinę czasem zastąp wieprzowiną, masło - olejem... o właśnie, to doskonały przykład na sezon grzybowy. Moi dziadkowie i rodzice smażyli grzyby na maśle, ja smażę grzyby na oleju i dopiero na koniec dodaję trochę masła - taniej, zdrowiej i smaczniej - przekonałem się, że nadmiar masła zabija smak grzybów... chyba że ktoś nie lubi grzybów...

Na plażę idź jak najdalej - warto przejść te kilka kilometrów więcej, żeby cieszyć się ciszą na pustej, a czasem nawet dzikiej plaży (dzieci na barana, jak się zmęczą). Unikasz wtedy nagabywania przez sprzedawców trucizn, masz za daleko do knajpy z truciznami, która jest przy wejściu na plażę... no i szkoda ci czasu na wracanie od razu na obiad, a potem na kolację. Bierzesz plecak z prowiantem, ale zdrowym, np. morwa biała suszona, banany, ... (zamiast słodyczy);  ogórki małosolne lub kiszone (co kto lubi)... oczywiście pomysłów dobrych są setki, zdrowe kanapki oczywiście są podstawą, ale ważne są zdrowe proporcje - jeden gryz kanapki i pół ogórka, drugi kęs i pół pomidora, trzeci z solidnym gryzem papryki... na deser banan i garść morwy do przeżucia - obżeraj się do woli, a zobaczysz, że przed ósmą nie będzie ci się chciało wracać z plaży - w perspektywie masz 5 kilometrów marszu. Oczywiście na plaży siedzimy pod parasolami, spacerujemy ubrani, w wodzie w kapeluszu... ale to dywagacja zdrowotna - nie dotyczy oszczędzania. A teraz podsumujmy - robisz 15 kilometrów dziennie (5 na plażę, 5 z nudów w trakcie plażowania, 5 na powrót), masz spokojne 8 godzin na plażowanie, odpoczynek, pływanie (albo walka z falami na rewie), zbieranie bursztynów, kamieni, muszelek... Najpóźniej po kilku dniach 60 km masz w nogach i czujesz, ile zdrowia i dobrego samopoczucia ci przybyło... i liczysz zaoszczędzone pieniądze...

Można opisywać setki różnych sposobów oszczędzania, ale nie ma miejsca... a właśnie, wracając z plaży nie zapomnij zebrać po drodze grzybów na kolację - najlepsze (bo najłatwiej zebrać niemal bez straty czasu) są gołąbki, czyli tzw. surojadki - wbrew nazwie usmażone smakują lepiej niż surowe (tylko kanie smażone są lepsze od gołąbków, ale trzeba się ich naszukać po łąkach). Samo zbieranie gołąbków to przednia zabawa, gdyż trzeba je próbować zanim się je zabierzemy - może stąd nazwa "surojadki" - powinny być w smaku smaczne - takie zabieramy. Niesmaczne odrzucamy... a zabawa jest świetna, kiedy ugryziony kęs okazuje się bardzo szczypiący w język i wtedy ofiara krzywi się i pluje i można się z niej pośmiać. Są to też najbezpieczniejsze grzyby - mimo różnych kolorów są niepodobne do trujących - mają charakterystyczną grubą i twardą nóżkę, co w połączeniu z wyjątkowo kruchymi blaszkami daje niepodrabialną kombinację cech. Inną cechą charakterystyczną jest brak symetrii i w ogóle wrażenie grzyba niechlujnie wyciosanego. Nie bierzemy młodych (częściej są szczypiące) ani starych - kapelusz musi być twardy i wypukły na brzegach (podwinięty), a blaszki jeszcze nieskazitelnie białe. Nie dajmy się nabrać sztucznym podziałom na gołąbki jadalne, wymiotne lub inne trujące. W zależności od lasu, a nawet od miejsca, taki sam gołąbek może raz być dobry, a inny taki sam będzie szczypiący - najlepiej trzymać się zasady, że każdy gołąbek nadgryzamy... Szybko uzbieramy dość grzybów... szczególnie że już bolą nas języki.. ból szczypiącego języka najlepiej łagodzi balsamiczny smak dobrego gołąbka. Moje doświadczenie jest takie, ze najsmaczniejsze są gołąbki szarozielone i brudnoliliowe, najczęściej szczypią w język różowo-czerwone, więc jeśli chcemy nazbierać dużo, to zrezygnujmy w ogóle z tego koloru (ale ceglasto-czerwone są dobre), bo szybko nam język wysiądzie.

Niesłychanie proste i wygodne jest smażenie gołąbków. Potrzebna jest ogromna głęboka patelnia - nalewamy na dno oleju, nakładamy do niej gołąbków z czubem - po umyciu są mokre i szybko puszczają wodę, więc się nie smażą, tylko gotują. Czekamy cierpliwie aż woda wyparuje, oczywiście mieszamy od czasu do czasu. Po wyparowaniu wody smażymy jeszcze chwilę, dodajemy masła, jeszcze chwilę smażymy, aż masło się rozpuści, mieszany ostatni raz i wywalamy na talerze. Solimy dopiero teraz, wcześniej zero soli. To jest pyszne bez niczego, kto lubi, może pogryzać chlebem. Można tego zjeść ile się zmieści - jeszcze nie słyszałem, aby po gołąbkach ktoś miał wzdęcia czy inne sensacje. Czego nie zjemy, bo usmażyliśmy za dużo, pakujemy do słoika i do lodówki.

Kiedy trafimy przy drodze lub na polanie na "czarci krąg" lub inną strukturę charakterystyczną dla maślaków, mamy jakby odkrytą kopalnię. Maślaki też są dobre do smażenia, ale im młodsze tym lepsze - dobrze, że rosną w takich ilościach. Inne grzyby nie nadają się do smażenia, no może jeszcze kolczaki zwane sarnami lub sarniakami, ale trzeba lubić ich specyficzny leśny korowy smak.

Jak uda się zebrać kilka kań do tych gołąbków, to warto pokroić je w paski i wrzucić jako pierwsze do patelni (pamiętacie, ma być głęboka) a potem zasypać górą gołąbków - podobno kanie wymagają dłuższego duszenia niż gołąbki. Podobno nie wszyscy dobrze trawią kanie, ale warto spróbować - z grzybów świeżo smażonych to najsmaczniejsze grzyby świata. Gołąbki zresztą też są pyszne - każdy dodatek psuje ich smak, nawet pieprz - tylko sól i odrobina masła. Smażenie kani w panierce to świętokradztwo.

Aha, pamiętajcie, że gołąbków się nie kupuje - każdy musi sam spróbować swoje grzyby podczas zbierania.

Widzicie, ile czasu zajmuje opisanie jednego sposobu oszczędzania... Ale zmieści mi się jeszcze jeden. Wynajmuj domek (pokój, pensjonat) tańszy i lepszej jakości, a poprawisz swoje zdrowie. Skoro rozumiesz, że warto przejść kilka kilka kilometrów plażą aby znaleźć się w miejscu przyjemnym, to natychmiast zrozumiesz, że lepiej zamieszkać taniej i lepiej, 5 km od morza, niż 1 km od morza w centrum jazgoczącego kurortu. Kiedy idziesz plażą i stopniowo rzednie masa wrzeszczących plażowiczów, możesz mieć pokusę zatrzymania się po 3 czy 4 kilometrach, bo już wydaje się prawie dobrze. Kiedy jednak mieszkasz 5 km od swojej dzikiej plaży, wtedy nie masz takiej pokusy - musisz te 5 km przejść... i oczywiście nie marnuj pieniędzy na rowery, bo pedałowanie wydaje ci się bardziej komfortowe niż spacerowanie. Przejechanie rowerem 5 kilometrów jest bez sensu - jest zmarnowaną okazją na poprawienie zdrowia za pomocą spaceru.


doku
O mnie doku

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości