doku doku
176
BLOG

Najpiękniejsza religia świata

doku doku Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

W najnowszym świecie nauki jest artykuł o religii ludu Saorów (od Saorowie). Mieszkają w pobliżu wschodnich wybrzeży Indii i pochodzą od tych samych żeglarzy, którzy kilkadziesiąt tysięcy lat temu skolonizowali Kambodżę i Wietnam. Warto tytułem wstępu przypomnieć szersze tło historyczne kolonizacji Azji przez żeglarzy z Afryki. Prawdopodobnie to był proces ciągły, ale historię dzieli się dla wygody na okresy i inne wygodne uproszczenia - to ułatwia pamiętanie i kojarzenie różnych zjawisk. Przyjmijmy więc, że pierwsza fala migracji homo sapiens z Afryki do Azji to fala przodków Aborygenów, która około 100 000 lat temu dotarła do Australii. Druga fala -  przodkowie Drawidów - kolonizowała ujścia i dorzecza Eufratu i Indusu. Trzecia fala - przodkowie Saorów - kolonizowała wybrzeża oraz ujścia i dorzecza Gangesu i Mekongu. Kolejna fala migracji to przodkowie Polinezyjczyków, nazywani w Mezopotamii Ludźmi Morza - byli to pierwsi żeglarze pełnomorscy - skolonizowali wybrzeża Malajów, Tajwan, Oceanię aż po Nową Zelandię i w końcu, płynąc z Jawy z Prądem Północnorównikowym - Madagaskar.

Tymczasem przodkowie Saamów, Khmerów, Wietnamczyków i innych ludów mówiących starymi językami austroazjatytckimi żyli sobie przez tysiące lat, rozwijali się, dziczeli, spychani przez kolejne wędrówki ludów. Saorowie stali się niewielką grupą odizolowaną od swoich mundajskich kuzynów. Saamowie zachowali swoją oryginalną religię animistyczną, możliwe, że bardzo starą. Piękno tej religii polega na bardzo zróżnicowanych relacjach z duchami zmarłych. Gorąco polecam przeczytanie artykułu "Rozmowy ze zmarłymi", gdyż piękno i bogactwo rytuałów pogrzebowych, przekształconych w skuteczną metodę psychoterapii, przypomina wszystko to, co najlepsze we współczesnej psychoterapii. Czytając ten artykuł nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że psychoanaliza to przedszkole - taj jakby psychoanalitycy ledwie liznęli troszkę mądrości Saorów.

Kto czytał "Mówcę umarłych" Carda nie oprze się wrażeniu, że Card swój pomysł zaczerpnął właśnie od Saorów. U Saorów szamanka wciela się w postacie zmarłych i mówiąc ich głosem, naśladując ich sposób bycia prowadzi oczyszczające dialogi z żyjącymi krewnymi i sąsiadami, głównie z dziećmi zmarłego. Wypominają sobie dawne urazy, przeżywają poczucie winy i pogłębiają rozumienie zmarłych, dzięki czemu wybaczają im ich winy, a sami wybaczają sobie swoje winy. Żałoba po śmierci najbliższych staje się procesem rozwoju osobistego. Nawet strach przed chorobami, które mogą być dziedziczne, przemienia się w nadzieję, że udobruchany przodek nie przekaże jej potomstwu. Autor o tych ceremoniach pisze jako o "żałobnej terapii".

Ceremonie tej wieloletniej żałobnej terapii są ważne także dla całej społeczności, gdyż dotyczą nie tylko spraw rodzinnych. Ważne są też dla samych zmarłych, którzy dzięki nim zostają niejako oczyszczeni, aby stać się godnymi dołączenia do grona starszych przodków w zaświatach. Jest też wiele innych aspektów... artykuł jest długi i bogaty w treść, nie wszystko jest dla mnie jasne. To trzeba samemu przeczytać.

Na koniec zacytuję coś klarownego, co nadaje się na zakończenie: "Z biegiem lat ton rozmów stawał się łagodniejszy, smutek malał po obu stronach, a zmarłej osobie przestawano przypisywać spowodowanie czyjejś choroby lub śmierci. W końcu, gdy między stronami dochodziło do pełnej zgody, zmarli nadawali swoje imię dziecku któregoś z żyjących krewnych. (...) kiedy przy życiu nie pozostawał już nikt, kto mógłby o zmarłej osobie pamiętać, zamieniała się ona w motyla - symbol wspomnienia bez pamiętającego".

 

doku
O mnie doku

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo