Od razu zastrzegam, notka nie jest o religii, ani o religiach. Jest o tym, co święte w innym sensie. Nie chcę, żebyście myśleli o sacrum, ale nie znam lepszego słowa niż święty... może "zacny" byłby lepszy, mimo jego bliskości znaczeniowej ze "szlachetnym"? Ponieważ jestem zwolennikiem ścisłości, wolę użyć "święty" i przypominać stale o tym, że to nie w znaczeniu religijnym.
Zacznę od pierwszego takiego przedmiotu - symbolu świętości pracy człowieka, dobra i wartości - jaki poznałem w dzieciństwie. Dziadek czasem powtarzał, że wyrzucanie chleba jest grzechem. Babcia, znając religijną gorliwość dziadka i prawdziwe jego motywacje, powtarzała zawsze, że jest skąpcem i dusigroszem, żeby nim manipulować. Przeważnie jednak w milczeniu dziadek dojadał czerstwy chleb, gdy inni już cieszyli się świeżym. Oczywiście dojadaliśmy solidarnie ten czerstwy chleb, żeby rozładować napięcie, ale babcia nie ustawała w przekonywaniu dziadka, że nie jesteśmy biedni - nie musimy dojadać czerstwego chleba. Szukała na nim śladów pleśni; przekonywała, że przesadna gorliwość i nieugiętość jest nieludzka... czasem udało jej się dziadka przekonać, ale ja wiedziałem, że przykro jest mu zmarnować dobro i że czuł się bardziej komfortowo dojadając czerstwy chleb, niż delektując się świeżym, pachnącym, chrupiącym...
Drugim świętym symbolem wartości dóbr materialnych jest drzewo. Gdy bohater Konopielki ścina drzewo, każdy widz truchleje ze zgrozy. Wiem oczywiście, że Leszczyński był genialnym reżyserem, i że taki artysta potrafi zrobić z widzem wszystko, ale w tym przypadku tylko wzmocnił to, co tkwi naturalnie w głębi duszy każdego człowieka - drzewo to rzecz święta - to symbol życia i zdrowia, szczęścia i domu - tylko wśród drzew człowiek może być szczęśliwy. Drwalom współczuję, tak jak rzeźnikom - bardzo trudno zachować człowieczeństwo, wykonując zawód tak bardzo gwałcący nasze instynkty moralne.
Trzecim świętym przedmiotem jest książka. To czuje się najsilniej podczas przeprowadzek lub remontów z wymianą mebli. Różne niepotrzebne stare rupiecie wyrzucamy bez skrupułów, ale wyrzucenie książki na śmietnik, szczególnie gdy jest w dobrym stanie, wydaje się nie do pomyślenia. Dlaczego "Dziewiąte wrota" są najlepszym filmem Polańskiego? Bo to film o książkach i o miłości do książek. Fabuła typowa dla horroru tylko przeszkadza delektować się pięknem tego filmu. Zresztą to się czuje, że Polański tak tylko pro forma umieścił w filmie wątek grozy - żeby wydać się bardziej ludzkim, żeby nie stanąć demonstracyjnie z boku głównego nurtu kina... ale przecież nieodparcie czujemy to samo, co czuje Polański - cześć dla książek za to, że są najświętszymi wytworami ludzkiej cywilizacji... może niejedynymi tak świętymi, może instrumenty muzyczne dorównują swoją świętością książkom, może coś mi chwilowo nie chce przyjść do głowy... więc na tym zakończę tę wyliczankę.
A co to ma wspólnego z programem naszej partii? W innej notce napisałem, że zmienimy prawo. Nie będziemy chronić tylko uczuć religijnych - poprawimy to prawo tak, żeby chroniło wszystkie uczucia tak drażliwe i delikatne. Dobre prawo ma być równe i sprawiedliwe, a uczucia religijne nie są uczuciami wyższymi niż inne uczucia wyższe, a może nawet są od nich niższe. Na ochronę zasługują wszystkie uczucia, których sprofanowanie jest zagrożeniem dla zdrowia. Publiczne profanowanie uczuć wyższych chcemy ścigać tak, jak religijni ścigają publiczne profanowanie ich przedmiotów kultu. Niniejsza notka jest więc tylko uzupełnieniem i uzasadnieniem poprzedniej notki na ten temat - pokazuje przykłady tego, czego nie wolno publicznie profanować
Inne tematy w dziale Rozmaitości