I nieważne, że po raz tysiąc pięćset siedemdziesiąty ósmy napieprzają w ten cały paskudny PiS ględząc o kolejnej największej aferze milenium w tej części Drogi Mlecznej, nikt nie puszcza oczka. Redaktor prowadzący ma grobową minę i to co ogłasza wiernym jako aktualnie obowiązującą prawdę, brzmi zawsze jak wyrok sądu drugiej instancji. Tym sposobem niezależnie od tego, czym serwujący widzom papu specjaliści od tuczu gawiedzi są aktualnie wstrząśnięci: czy to nieadekwatnością i nędzą stroju Pierwszej Damy, czy też demaskacją bliżej niezidentyfikowanych miliardowych przekrętów Kaczyńskiego, tuczony nie musi nawet skupiać się na treści, by mieć jasność, że sprawa jest porażająca, ważka i wymagająca bezwzględnego ukarania winnych.
Nie wiem, czy aby nie przesadzam i wcale nie jest tak, jak zaraz napiszę, gdyż mdli mnie od konsumowania tak zwanych naszych mediów już tylko trochę mniej niż od oglądania mainstreamu. Stąd właśnie niewykluczone, że moje dzisiejsze spostrzeżenie zbytnio spłyca problem niewiele mając wspólnego z rzeczywistością. Być może, choć nie sądzę. Wspominam jednak o tym, by dać punkt zaczepienia mistrzom ciętej riposty wykorzystującym każdą okazję, by wtrącić coś w stylu „Ha, ha! Dokładnie! Super, że sam się podkładasz! Tak! Spłycasz i jesteś oderwany od rzeczywistości, lol.” Macie, bierzcie.
No dobra, ale do rzeczy.
Uważam, że istnieje olbrzymia dysproporcja w ilości kpiących szyderstw serwowanych jako komentarz do spraw politycznych w programach emitowanych przez (w uproszczeniu) Republikę i (w uproszczeniu) TVN. W tej pierwszej nieustannie trafiam na super hiper śmieszne drwiny z działań i inicjatyw rządu. W drugich odwrotnie: strategia ta stosowana jest stosunkowo rzadko, a w zasadzie zarezerwowana jest wyłącznie dla programu nazywanego przez psychofanów pieszczotliwie szkiełkiem.
Cała reszta komentarzy wygłaszana jest tam śmiertelnie poważnie.
I nieważne, że po raz tysiąc pięćset siedemdziesiąty ósmy napieprzają w ten cały paskudny PiS ględząc o kolejnej największej aferze milenium w tej części Drogi Mlecznej, nikt nie puszcza oczka. Redaktor prowadzący ma grobową minę i to co ogłasza wiernym jako aktualnie obowiązującą prawdę, brzmi zawsze jak wyrok sądu drugiej instancji. Tym sposobem niezależnie od tego, czym serwujący widzom papu specjaliści od tuczu gawiedzi są aktualnie wstrząśnięci: czy to nieadekwatnością i nędzą stroju Pierwszej Damy, czy też demaskacją bliżej niezidentyfikowanych miliardowych przekrętów Kaczyńskiego, tuczony nie musi nawet skupiać się na treści, by mieć jasność, że sprawa jest porażająca, ważka i wymagająca bezwzględnego ukarania winnych.
W mediach wolnych, patriotycznych natomiast, widz dostaje głównie rubaszne żarty i festiwal prześmiewczych szczebiotów artykułowany przez zaprzyjaźnionych dziennikarzy niezależnych prześcigających się w tym, kto bardziej tego całego Tuska wykpi. I obojętnie, czy chodzi o to, że premier się przejęzyczył, czy też tematem jest bezczelne łamanie prawa uderzające w fundamenty państwa, widz słuchając przekomarzań prowadzących i obserwując ich drgające z rubasznego rozbawienia policzki, doświadcza pewnego rodzaju schizofrenicznej dychotomii. Wie przecież, że to co słyszy powinno włączać wszystkie lampki alarmowe, gdyż dowodzi całkowitej i jawnie afiszowanej bezkarności rządzących, ale przecież pan z panią prowadzącą świetnie się przy tym bawią, więc chyba jednak nie jest aż tak źle...
I nawet jeżeli jest to śmiech przez łzy, niczego to w tym względnie nie zmienia.
To po prostu szczebiot przegrywów. To nic więcej, jak tylko pokaz żałosnej indolencji odbierający nam poczucie jakiejkolwiek sprawczości i dając w zamian nic nie warty ochłap przekonania o intelektualnej (ludzie inteligentni są przecież dowcipni, a my jesteśmy – we własnym mniemaniu – inteligentni naprawdę, a oni na niby) i moralnej wyższości.
Oczywiście nie jest to jedyny powód dla którego notowania tej władzy są na poziomie nadal jej niezagrażającym, ale moim zdaniem nie pozostaje to bez wpływu na ten stan rzeczy.
Nie chcę przez to powiedzieć, że szyderstwo nie jest orężem, bo jest, jednak dysproporcja o której napisałem sprawia, że to oni rozdają karty mając głęboko w dupie to, że – posłużę się pierwszym z brzegu przykładem – hodujący dla Polski mięsień trójgłowy uda z podstarzałym bardem jednego hitu traktującego o polskości Polski, w porannym paśmie popularnej stacji, wyśmiali nędzę i toporność ich propagandy po raz trzysetny. To nie tylko jest głupie i irytujące, ale też przeciwskuteczne. I jeżeli tak dalej pójdzie, ci sami ludzie powiedzą nam niedługo, że może i Polski już de facto nie ma, ale przynajmniej jesteśmy najweselszym barakiem w obozie europejskim, więc uśmiechnijcie się brygada, będzie dobrze!
Nie wiem, jak wy, ale mam gdzieś tego rodzaju perspektywy i żałosne satysfakcje. Dlatego jak napisałem we wstępie, ja się wypisuje. Bawcie się dalej dobrze w blasku świateł nowego wozu transmisyjnego i ledowej ściany beze mnie.
"Dzierzba mimo bliskiego pokrewieństwa z wróblami, sikorami czy kanarkami, zachowuje się jak ptak drapieżny. Aktywnie poluje na duże bezkręgowce (głównie owady) oraz drobne płazy, gady, ssaki, a nawet inne gatunki ptaków. Po złapaniu zdobyczy często nie zjada jej od razu, lecz zawiesza na kolczastych krzewach, drutach lub wkład między rozwidlenia gałęzi drzew."
Tak powstają tzw. spiżarnie dzierzb.
ADRES E-MAIL
- Czy już Ci pisałem, że to oto miejsce jest symbolem mojej niezależności i wiary w wolność jednostki?
- Jakieś pięćdziesiąt razy... /Veszett a világ/
motto: Mówisz, że chcesz zostać pisarzem, to po prostu zwykły egoizm; chcesz wyróżnić się spośród marionetek i zostać ich animatorem. W istocie nie ma różnicy między tym, co chcesz robić, a malowaniem się kobiet... /Abe Kobo. Kobieta z wydm./
motto2: W każdej epoce, w każdym kraju zawsze istniały dwa stronnictwa: reakcji i postępu./Maurice Druon. Król z Żelaza/
Ludzie najczęściej stają się biegaczami, ponieważ tak ma być./O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu. Haruki Murakami/
spiritus flat ubi vult
Zapraszam do zwiedzania mojej spiżarni
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo