Z Internetu
Z Internetu
Dziobaty Dziobaty
557
BLOG

Czy to PiS-owi pomoże. Poradnik dla blogerów.

Dziobaty Dziobaty Blogi Obserwuj temat Obserwuj notkę 14

Czas płynie jak Wisła do Gdańska... Niektórzy złowrogo powiadają, że woda zaleje PiS a jeszcze inni, bardziej urągliwie, że zaleje bo w ściekach z Warszawy płyną... Ale ja, o upływie czasu i funkcji czasu PiS-u, chce zagaić z czeluści zupełnie innej beczki. 

Właśnie minęła Trzecia Miesięcznica otwarcia się przede mną Salonowych Podwoi...Veni, vidi, vici.... Co tu dużo mówić; czuję się połechtany i wywyższony... W gruncie rzeczy, Zosia jest też zadowolona, ale trochę mi marudzi. 

W ramach podziękowań i przymilania się Administratorowi, jako stary belfer i Jubilant, chcę się Salonowi przysłużyć i nagonić mu nowych blogerów...  

Jednocześnie, chcę udzielić kilku rad blogerom już na Salonie obecnym, czyli blogerom na stanowisku, żeby mnie posłuchali i się poprawili... Niech do Salonu piszą co chcą i jak chcą, o PiSie i anty-PiSie, w grę i w dół ale pod pewnymi warunkami; wtedy pogadamy. 

Blogerzy używają słownictwa i nazewnictwa wszelakiego formatu... Cieszę się, jak ktoś użyje słów „gówno”, albo „dupa”, ale do nowomowy cięższego kalibru nie jestem jakoś przyzwyczajony... Razi mnie np. słowo "ścierwo", "tłumok" i "gnój", inne mniej ...Może dlatego że w Polsce tylko bywam. 

Zosia uważa że, ogólnie rzecz biorąc, Salon jest zbyt drętwy i za nudny, a blogerzy są zbyt poważni; znaczy się, poczucia humoru nie mają... I że nie wiedzą co można innym na Salonie upiec...Cenię wysoko jej zdanie, bo Zosia bywała tam gdzie ja nie bywałem i najbardziej ceni humor angielski... Ja tak wysoko nie latam... Zosia na pieczeniu się zna, a po czytaniu salonowych blagierów mówi, że najgorsze jest, kiedy się przy czytaniu bloga ziewa. 

Jak zostać blogerem na Salonie informuje Salon, ale jak blogi pisać należy, Salon nie informuje i żadnych porad nie udziela. 

O czym pisać trzeba, każdy bloger wie najlepiej, sam z siebie;  pisanie na lewo i prawo leci, ale jak pisać – to sprawa zupełnie odrębna. 

Kiedyś napisałem poradnik pisania listów, ale to zamierzchła historia.... „Ludzie listy piszą.....”, to zostało tylko w piosence Skaldów... Ludzie listów już nie piszą i pisać nie będą... Formuły literackie stały się bardziej obcisłe, niż dżinsy na zgrabnej panience, patrząc z tyłu...  

Na ajfonach i smartfonach nie pisze się, tylko przyciska mało widoczne znaczki na klawiaturze... Ani rozmiar ekranu, ani technika tworzenia tekstów, do dłuższego pisania zachęcają. 

Pozostali jeszcze przy życiu posiadacze urządzeń laptopo-pochodnych są ostatnimi, którzy mają szansę wypowiedzieć się na piśmie, w dodatku anonimowo. Daje to niepowtarzalną możliwość żeby rozluźnić się i przy okazji, zapalić...  

Naurągać, obsobaczyć kogo się da i kogoś zdenerwować. Podzielić się opłatkiem i pochwalić się o sukcesach... I to i owo.... Póki ziemia kręci się – trzeba to robić, natrętnie i zuchwale. To zadanie dla blogera.

Stąd przyszedł mi do głowy pomysł napisania krótkiego „Poradnika pisania blogów dla blogerów”... Miał być dla młodej młodzieży, której jeszcze trochę na tym świecie zostało, ale również dla młodych blogujących na tym Salonie. Teoretycznie, starsza młodzież i wytrawni blogerzyści żadnych rad nie potrzebują; ale niektórzy im mówią, że trzeba się uczyć przez całe życie. 

Belfer, piszatiel i technical writer w jednej osobie, do stworzenia czegoś takiego jest uprawniony... Zresztą, nikogo o permisję nie pytam... Zosia permisji udzieliła, więc jestem good. 

Na początek zaznaczę, co jest bardzo ważne... Treści blogerskie mogą być przeróżne, ale przed pisaniem bloga trzeba się jakoś zdyscyplinować... To wcale nie oznacza że trzeba pozbawiać się nastroju; przeciwnie, nastrój i wyobraźnia, to podłoga twórczości. 

Doradzam wszystkim blogerom działalność twórczą na podstawie zaproponowanych trzech modeli... Kategorii i tematów blogów Administrator podsuwa dużo więcej; ale najlepiej pisać co się chce i w sposób przemyślany, tylko według wzorów prostych. I zawsze trzeba to robić z wdziękiem. 

Pisząc poradniki naukowe, często wracam do przykładów historycznych, zamieszczanych w kronikach i annałach utrwalonych w dziełach mistrzów pędzla i dłuta oraz słów ludzi wielkich; pulsujących życiem opowieści przekazywanych potomnym przez bardów i minstreli. 

Zwracam wszystkim uwagę, że podane w tym poradniku wzory blogów, są połączone z krótką charakterystyką komentarzy do tych blogów, rzecz jasna, autorstwa odnośnych komentatorów.

Do nauki komentowania też potrzebny jest też poradnik, ale inny i bardziej uszczegółowiony, bo komentatorzy na zbyt wiele sobie pozwalają... Jest to bardzo ważne, gdyż komentarz do tekstu bloga, może intencje autora wywyższyć albo sponiewierać, a to w salonowym świecie jest ważne niezwykle... Komentarz, szczególnie polityczny, może artykuł blogera uwalić, a blogera zdyskwalifikować... Ale - nie zawsze komentatorskie huruburu popłaca. 

Może się czasem okazać, że lepiej jest nie komentować w ogóle, bo „gwałt niech się gwałtem odciska” jest OK, ale Donald Trump powiedział – „sometimes best deal is no deal”. Bo, właściwie to nie bardzo wiadomo, jak to z tym PiSem będzie.

Do roboty! 

Bloga wzór pierwszy

W moskiewskiej Galerii Trietiakowskiej znajduje się obraz Rjepina “Kozacy piszą list do sułtana”. Jest to XVII-wieczna scena tworzenia bloga przez kozaków zaporoskich, w odpowiedzi na list-ultimatum Sułtana Mehmeda IV. Wspomnę tylko, że podpisany z Polską w 1672 r. traktat w Buczaczu, na mocy którego pod zwierzchnictwo tureckie przechodziła część Naddnieprza i Podole Kamienieckie, rozsierdził Zaporoskich Kozaków, którzy po powstaniu Chmielnickiego, przeszli pod nominalne zwierzchnictwo Rosji, ale zachowali dużą samodzielność. Kozacy zawsze uważali się przede wszystkim za żołnierzy,  a „wojsko zaporoskie”, do 1648 r. deklarowało konsekwentnie wierność królowi polskiemu (również w czasie buntów, które podnosili przeciwko Rzeczypospolitej i kresowym magnatom).

Kozacy na pismo Sułtana odpowiedzieli własnym pismem i to pełnym głosem...Ich oryginały nie zachowały się do naszych czasów, jednak w latach siedemdziesiątych XIX wieku, zostały odnalezione kopie (albo mistyfikacje) pism sporządzonych dużo wcześniej.

Te listy krążyły w odpisach także po Internecie, więc tutejsi blogerzy mogli je przeczytać i w pamięci zachować... Liczę na to, że nie zachowali.

Poniżej, zamieszczam oba listy w ich oryginalnej transkrypcji. Zwracam uwagę na ich barwny i soczysty język, pełen neologizmów, metafor i onomatopei... Ich odbiorcy musieli być pod wrażeniem głębi wyrażonych myśli i czytelności przekazu... Z powodu niewzruszonych zasad, mam nadzieję, że nieprzyzwoitych słów Administrator nie zauważy.

List Sułtana Mehmeda IV do Kozaków

„Do zaporoskich Kozaków!

Ja, Sułtan, syn Mehmeda, brat Słońca i Księżyca, wnuk i namiestnik Boga, Pan królestw Macedonii, Babilonu, Jerozolimy, Wielkiego i Małego Egiptu, Król nad Królami, Pan nad Panami, znamienity rycerz, niezwyciężony dowódca, niepokonany obrońca Miasta Pańskiego, wypełniający wolę samego Allaha, nadzieja i uspokojenie dla muzułmanów, budzący przestrach i grozę, ale i wielki obrońca chrześcijan — nakazuję wam, zaporoskim Kozakom, poddać się mi dobrowolnie bez żadnego oporu i nie kazać mi się więcej waszymi napaściami przejmować, bo się okrutnie zgniewam!

Sułtan turecki Mehmed IV”

-------------------------------------------------------

Odpowiedź Kozaków

„Zaporoscy Kozacy do Sułtana tureckiego!

Ty, Sułtanie, diable turecki, przeklętego diabła bracie i towarzyszu, samego Lucyfera sekretarzu. Jaki z ciebie dowódca, jeśli Twoje wojsko zjada czarcie gówno. Nie będziesz ty, suki synu, synów chrześcijańskiej ziemi pod sobą mieć, walczyć będziemy z tobą ziemią i wodą, dzień i noc. Kucharzu ty babiloński, kołodzieju macedoński, piwowarze jerozolimski, garbarzu aleksandryjski, świński pastuchu Wielkiego i Małego Egiptu, knurze armeński, podolski złodziejaszku, kołczanie tatarski, kacie kamieniecki i błaźnie dla wszystkiego co na ziemi i pod ziemią, szatańskiego węża potomku i kutasie zagięty. Świński ty ryju, kobyli zadzie, psie rzeźnika, niechrzczony łbie, kurwa twoja mać! Oto tak ci Kozacy zaporoscy odpowiadają, plugawcze kosmaty. Nie będziesz ty nawet naszych świń wypasać! Teraz kończymy, daty nie znamy, bo kalendarza nie mamy, miesiąc na niebie, a rok w księgach zapisany, a dzień u nas taki jak i u was, za co możecie w dupę pocałować nas!

Podpisali:

Ataman Koszowy Iwan Sirko ze wszystkimi Zaporożcami

.................................................................

Zachwyca barwny i soczysty język tych listów, w szczególności listu Kozaków; pełen neologizmow, metafor i onomatopei. Ich odbiorcy byli na pewno pod wrażeniem głębi wyrażonych w nich myśli oraz czytelności przekazu...Warto zwrócić uwagę że list Sułtana jest deczko napastliwy, ale majestatyczny i wyrozumiały; bo Sułtan, to Sułtan.

Replika Kozaków jest ekspresyjna i wyrazista. Sułtan mógł sobie na dostojność i święty spokój pozwolić, ale Kozakom się spieszyło... Kozacy dobrze dla siebie chcieli, ale bez przerwy pili gorzałkę, a Sułtan nie pił...

Jest to wzór dla blogowania napastliwie-wstrzemięźliwego.. W dzisiejszych czasach jest powodów aż nadto, żeby mieć ochotę komuś dowalić, powalić albo sponiewierać... Taki blog może być złośliwy; im bardziej tym lepiej... Nic bardziej nie pomaga i uspokaja, niż udowodnienie komuś że jest idiotą, dlatego teksty takich blogów powinny być obfite. Soczystość języka i przekonywalność zawartości bloga, bardzo pomagają w osiągnięciu zamierzonych celów...Blog osiąga swój cel, jeśli bloger czuje, że splunął komuś w oko.

Do tej kategorii można też powrzucać złośliwe blogi sprośne i wyuzdane, o ile Administrator na to pozwoli... Dla zrównoważenia tej kategorii blogowania, można umieszczać też spokojniejsze blogi podróżniczo- kucharskie, pod warunkiem, że jest tam wyraźna nuta własnej wyższości... Dożo miejsca trzeba przeznaczyć na blogierskie blagierstwo i mistyfikacje..Przydolepianie komuś rogówo bez poczucia odpowiedzialności też swoje miejsce ma, i to bez konieczności usprawiedliwienia... „Ja tylko żartowałem że twoja żona chodzi do sąsiada; ja nie winowaty, na Berdyczów pisz!”.

Mam głębokie przekonanie, że jest to wzór-model, przede wszystkim dla anty-PiSowców... Można w nim znależć wszystko, od obłudnej świętoszkowatości do ekspresyjnej nienawiści włącznie... Pisanie takich blogw przynosi blogerowi głębokie ukojenie; nawet rodzina i znajomi blogera mają na jakiś czas święty spokój... Pro-PiSowcy powinni wybrać model spokojniejszy, co będzie trudne, gdyż zbyt dużo PiSowców uważa, że ich PiS-matka, robi już bokami.

Bloga wzór drugi 

Zupełnie inny...Dla kontrastu przytaczam historyczny list napisany w czasach nam bliższych. Jest to pismo z życzeniami urodzinowymi, które Towarzysz Stalin przesłał Towarzyszowi Trockiemu w 1928 roku, przed jego deportacją do Turcji.  

Warto przypomnieć, że obaj Towarzysze tworzyli Rewolucję, ale pochodzili do tej twórczości z innych stron... Towarzysz Stalin był Generalissimusem i Słońcem Narodów, podczas gdy Towarzysz Trocki był zaledwie komisarzem ludowym i Towarzyszowi Stalinowi się opierał. Dodatkowo, Towarzysz Stalin palił fajkę.

Przez długi czas człapania po wspólnej drodze do Komunizmu, obaj Towarzysze darzyli się sympatią i zaufaniem. Zapewnienie narodom świata dobrobytu i nieustającego szczęścia, było o wiele ważniejsze niż małe różnice zdań.

List Towarzysza Józefa Wissarionowicza Stalina do Towarzysza Lwa Dawidowicza Trockiego.

„Drogi Towarzyszu Trocki! 

Z okazji Waszego święta, serdecznie życzymy Wam, co nastepuje: 

W dniu Waszych urodzin i Waszego Patrona 

Siadajcie na świnię, trzymajcie się ogona.

Niech Wam szczęscie płynie jak woda ze śledzia.

Niech Wam pysk obrośnie jak dupa niedźwiedzia !

Wasz Szczerze Oddany 

Józef Wissarionowicz Stalin”

..............................................................

Niektórzy twierdzili, że tego listu Towarzysz Stalin do Towarzysza Trockiego nie napisał; inni że napisał i sam go osobiście wręczył. Na pewno Towarzysz Trocki się ucieszył.

Ale znamienne jest to, że mimo przychylności i wyczuwalnej w liście sympatii Nadawcy do Solenizanta, Towarzysz Trocki na list Towarzysza Stalina nie odpowiedział...Dlaczego?... Historycy do dziś głowią się nad odpowiedzią i na „dlaczego” dać odpowiedzi nie potrafią... Przecież pisał Towarzysz do Towarzysza... Sprawa jest dość zagmatwana... Chyba, że... “Jaś nie doczekał…”, jak rzewnie płakała nad Jasiem nasza wspaniała poetka, Maria Konopnicka i Jasnorzewska.

Zwraca uwagę świetna organizacja konstrukcji listu Towarzysza Stalina, jego zwięzły styl oraz użycie szczerej, proletariackiej formy przekazu... Warto również odnotować wielką przenikliwość Słońca Narodów... On wiedział, że życzenia dobrego zdrowia są Towarzyszowi Trockiemu bardzo potrzebne. 

Jest o wzór skutecznego blogu podchwytliwo-maskującego... To jest wysoka kategoria blogowania, dla ludzi wykształconych, pewnych siebie i swoich przekonań. Taki blog nie może być zbyt podchwytliwy, ani zbyt wyniosły, albo za bardzo przeginający... Jest przeznaczony dla ludzi z charakterem; głównie dla prawników, celników i grup trzymających władzę... Nie nadaje się dla bibliotekarzy i sprzedawców. Za to, nadaje sie dla kierowców i analityków oraz pracowników zakładów mięsnych...Jest to kategoria trudna, bo każdy lubi się wymądrzać, ale nikt nie lubi jak wymądrza się ktoś inny. Jak się ktoś za bardzo wymądrza, komentator mu dokopie; potem w odpowiedzi trzeba komentatorowi dowalić... i tak dalej... Takie blogi gwarantują dużą popularność...W tej kategorii najlepsze są blogi zwięzłe, nie rozwleczone... Pisanie niekoniecznie wymaga lisiej przebiegłości... Inne zwierzaki można dopisać też. 

Jest to kategoria dla blogerów  ideologicznie przerafinowanych, prawdziwych bojowników o Polskę bez orzełka pokoju... Dla osób o mocnych nerwach, nie dla chorujących na przewlekłe choroby z chorobą Crohna włącznie. Narzędziami tego modelu należy posługiwać się ostrożnie, ale zahartowani anty-PiSowcy to potrafią... Pro-Pisowcy są w tym słabi.

Bloga wzór trzeci

Uprzedzam z ubolewaniem, że w tej kategorii dałem przykład nie zupełnie historyczny chociaż, w pewnym sensie, historyczny on jest.. Pozostaje jednak w ramach historii raczej najnowszej.  

Nie posłużyłem się wzorcem postaci znanej i uprzywilejowanej; wziąłem za przykład myself, osobę znaną tylko w pewnych kręgach, ale ożywioną, bo tamci należeli do nieboszczyków... Za to osobą we wzorze znaną, jest mój Brat-Adresat, pisarz i uczony Belwederczyk... Historia naszych kontaktów jest historią długą, niezwykłą i pełną czarów. 

Ten przykład jest zupełnie inny od tamtych i dla moich wywodów jest w sam raz. Niemniej, najpierw muszę wyjaśnić kontekst tego wzoru. 

Mam młodszego brata który mieszka na Powązkach w Warszawie i jest znanym uczonym, w dodatku habilitowanym... W dodatku jest pleczasty i przystojny... Kiedyś mu przypomniałem, że jako starszy brat, profesorem byłem też, jeno amerykańskim, niestety nie-wy-habilitowanym. On mi tego nie skomentował ale coś mi odburknął i nie był bardzo zadowolony... Kiedy na kopercie wystosowanego do niego listu przepraszającego napisałem... „profesor chabilitowany”, wziął się i obraził, chociaż kopertę pośliniłem i zakleiłem... 

Na moje ugodowe listy i pieszczoty brat reaguje tylko czasami, ale czasu na ogół nie ma, bo pisze książkę za książką... Brat jest zielonym ekologiem i napisał wiele książek o lesie niemniej, I think, las go w ogóle nie usprawiedliwia .. To się również nie podoba Zosi.

Jak mu zagroziłem, że jeśli się nie poprawi, to rozgłoszę publicznie że w Puszczy Białowieskiej ma pokątną uprawę białej trufli Alba i że handluje truflami na bazarze Szembeka w Warszawie przebrany za starą babę, zagroził zerwaniem stosunków dyplomatycznych; bardzo się tym wystraszyłem i spokorniałem, bo od brata wiele mi zależy. 

Aliści, brak kontaktu z bratem mi doskwiera, a ostatnimi czasy sytuacja się pogorszyła... Brat boi się koronawirusa i siedzi w domu, choć jego żona jest lekarzem... Pisze nową książkę, a ja napisałem do niego list... Jego lektura wymaga wiele cierpliwości. 

List do brata w Warszawie

„Kochany Bracie, 

  - Pewnie siedzisz sobie przed monitorem domowego laptopa i pijesz ulubionego Jasia; stukasz w klawiaturę... Mimo że pijesz Wędrowniczka, paraliżuje Cię niemienie chcienia piszenia do brata na Florydzie; ergo, pełzająco marnujesz swój czas i intelektualizm. 

- Siedzisz przed monitorem laptopa i niemienie checi pisania do brata paraliżuje Twój czas i intelektualizm; udajesz że piszesz książkę ale oglądasz kreskówki i filmy porno. 

- Niemienie chęci piszenia do brata paraliżuje Twój czas i intelektualizm, udajesz że piszesz książkę ale ogladasz kreskowki i filmy porno; przeważnie z kochającymi inaczej... To Cię kręci. 

- Udajesz że piszesz książkę ale oglądasz kreskówki i filmy porno i to Cię kręci. Przez oglądanie kochających inaczej, zaczynasz o nich myśleć, figlarnie i spastycznie. 

- Oglądasz kreskówki i kochających inaczej,  to Cię kręci i myślisz o nich figlarnie i spastycznie. Szukasz okazji na Internecie, a potem nawiązujesz kontakt... Zaczynasz palić trawkę i miewasz odlot. 

- Myślisz figlarnie i spastycznie, szukasz na Internecie kandydata i nawiązujesz kontakt. Po trawce masz odlot i znajdujesz. Taki jeden, wyjątkowo atrakcyjny z dużą furą, chce zostać Twoim Przyjacielem i proponuje ci spotkanie.  

- Twój wyjątkowo atrakcyjny nowy przyjaciel z dużą furą, chce zostać Twoim Przyjacielem i proponuje ci spotkanie; przez ciekawość niby,  wyrażasz zgodę i razem idziecie do Marriotta na kawę, a potem do jego "pied-a-terre "na Wilanowie. 

- Spotykasz się ze swoim nowym Przyjacielem w jego "pied-a-terre" na Wilanowie, pijecie single malt Glendullan (przypuszczalnie ulubiony trunek Edwarda VII) , niuchacie najlepszego gatunku kokę z Peru i spożywacie śmietankowe lody od Grycana. Zapominasz że razem chodziliśmy na lody do Zielonej Budki, ale czujesz się bardzo dobrze.” 

--------------------------------------------------- 

I tak dalej i tak dalej... zrobiła się z tego cała strona... potem dalej. 

----------------------------------------------------  

- Twoja asocjacja z nowym Przyjacielem od niuchania wysokogatunkowej koki z Peru, jakoś przedziera się do świadomości opinii publicznej i choć wam się podoba, nie znajduje zrozumienia mniej postępowej części społeczeństwa, a w rodzinnej opinii publicznej masz zupełnie przechlapane.  

- Przedarcie się do opinii publicznej twojej asocjacji z nowym Przyjacielem nie znajduje zrozumienia mniej postępowej części społeczeństwa. Masz przechlapane i stajesz pod pręgierzem a Twoja nadobna małżonka wyrzuca cię z domu na zbity łeb. Rzucasz Wędrowniczka i  zaczynasz pić Kurwicę.  

- Masz przechlapane i stajesz pod pręgierzem a Twoja nadobna małżonka wyrzuca cię z domu na zbity łeb. Rzucasz Wędrowniczka i zaczynasz pić Kurwicę.  ale  szybko Ci wychodzi i pijesz Z czerwoną kartką. Zaczynasz sobie walić kokę w żyłę. 

-Twoja nadobna małżonka wyrzuca Cieę z domu na zbity łeb, pijesz oraz więcej Z czerwoną kartką i mocno walisz kokę w żyłę. Twój przyjaciel już dawno znalazł sobie młodszego partnera; a w pracy doszli do wniosku, ze najwyższy czas żebyś udał się na emeryturę.   

- Twój przyjaciel znalazł sobie młodszego partnera, a w pracy doszli do wniosku, że najwyższy czas żebyś się udał na emeryturę. Mieszkasz pod mostem, zaczynasz pić berberuchę i coś zasycha Ci w gardle. Miewasz halucynacje.

- Mieszkasz pod mostem, pijesz berberuchę i coś zasycha Ci w gardle, miewasz halucynacje. Zataczasz się, tracisz równowagę oraz poczucie stron świata. i coś Cię ponosi

- Coś zasycha Ci w gardle; miewasz halucynacje a jak się zataczasz tracisz wyczucie stron świata i diabli Cię niosą gdzieś na Pelcowiznę; po drodze dostajesz od kogoś w łeb rurą, albo kawałkiem żelaza. Padasz na bruk i jesteś utytłany.

- Tracisz wyczucie stron świata, diabli Cię niosą gdzieś na Pelcowiznę, po drodze dostajesz w łeb rurą, albo kawałkiem żelaza, padasz na bruk i jesteś utytłany. Tracisz świadomość i zapominasz jak się nazywasz.  

- Diabli Cię niosą gdzieś na Pelcowiznę, po drodze dostajesz od kogoś w łeb rurą albo kawałkiem żelaza, padasz na bruk i jesteś utytłany. Tracisz świadomość i zapominasz jak się nazywasz a oni wołają Pogotowie. Mają Cię za nic.

- Padasz na bruk i jesteś utytłany, zapominasz jak się nazywasz a oni wołają Pogotowie, mają Cię za nic, tracisz świadomość i zapominasz jak się nazywasz, mają Cię za nic.  Nie wiadomo dlaczego zawożą Cię do Szpitala na Banacha i robią lewatywę z rumianku i gliceryny.  

- Wołają Pogotowie, tracisz świadomość i zapominasz jak się nazywasz., mają Cię za nic, i nie wiadomo dlaczego zawożą do Szpitala na Banacha i robię lewatywę z rumianku i gliceryny. Żeby Ci pomóc, podają w małych ilościach żelatynę z koksem. 

- Mają cię za nic i biorą do Szpitala na Banacha, robią lewatywę z rumianku i gliceryny, potem podają w małych ilościach żelatynę z koksem. Nadmiar koksu sprawia, ze jesteś przedawkowany i nieelokwentnie schodzisz z tego świata. Kończysz nieelegancko i o tym nikt nie wie. 

- Nie stań się utytłany, nie daj zrobić sobie lewatywy z rumianku i nie bierz w małych dawkach żelatyny z koksem; nie schodź nieelegancko z tego świata. 

Alternatywnie, napij się Wędrowniczka i pozbądź się niemienia chcienia piszenia do brata z Florydy!... Daje Tobie ostatnie koło ratunku.  

Godbiwidju. 

Tfuj Dziobek” 

Specjalnie, list zakończyłem tak, a nie inaczej...Wiem, że Brat nie lubi czytać długich tekstów od brata. Wiem, że długie teksty wkurzają Brata i dlatego je piszę... Wiedziałem że Dziobek go nie wzruszy, ale tak się podpisałem, bo jednakowoż, Brat kamiennego serca niema...

Po tym liście miałem wyrzuty sumienia; Brat pewnie też, bo nieleniwie odpisał. .

Odpowiedź Brata, po namyśle. 

Bracie, 

Daj se siana. Nie mam czasu na pierduły. Jak będę miał czas zadzwonię. U nas wszystko dobrze. Pozdrawiamy.” 

Bez podpisu. 

................................................

Byłem tą odpowiedzią bardzo poruszony;... napisał że zadzwoni, więc po tej obietnicy ja też sobie wiele obiecuję i nie drżę... Bo, jak powiedział pewien strażak po pożarze - tylko spokój może nas uratować.

Oryginalność konstrukcji listu pokazuje blogerom możliwości uelastyczniania formy treści bloga i rozciągania go według uznania. Oznaczenie kolejnych paragrafów bloga, umożliwia przejrzystość i ułatwia innym jego konsumpcję, ale ta konsumpcja jest trudna i wymaga wcześniejszego przygotowania. Pomaga alkohol... 

Zaznaczenie intencji autora jest umieszczone na końcu, co podkreśla dramatyzm potrzeb Autora, o ile ktoś to do końca doczyta.. Znamienna jest kultura listu brata do Brata gdyż, jak można się domyślać, bratu Brata chodziło o to, żeby Bratu nasobaczyć, więc mógł to zrobić o wiele dosadniej. Z drugiej strony, podlizywanie się Bratu przez brata może świadczyć o jego duchowej pustce i słabości; chyba że brat Brata jest jajcarzem.

Odpowiedź Brata dobrze o nim świadczy; przede wszystkim uwidacznia zasoby energii Brata i o tym, że Brat nie zasypuje gruszek w popiele... Prawdopodobnie, Brat zbiera w lesie grzyby, at the same time...  

„List do brata” jest wzorem bloga dopraszającego się litości albo uznania. Przepraszającego że bloger jest ciągle żywy, chyba że brat zachęca Brata do dialogu... Jest to także broń, która umożliwia wkurzenie każdego, bo mało kto ma na jego czytanie świętą cierpliwość i komentatorzy zgodzą się na wszystko...  Taki blog może być nękający jak ból zęba, i po nim, każdemu czytającemu może się odechcieć wszystkiego.

Ta kategoria blogowania jest bardzo ważna... Ludzie często czują się pokrzywdzeni przez innych, hierarchicznie wyżej postawionych. Mają im wiele za złe.. Blogerzy też muszą ponarzekać i wyżalić się; chcą wytłumaczyć, co mają na myśli i na wątrobie... W takim blogowaniu nie można jednak przesadzić, bo nikt nie lubi skarg które przypominają własne dzieje... Dobry blog nie powinien być za bardzo złośliwy, bo inaczej nikt nie zrozumie o co blogerowi chodzi. W żadnym wypadku, blog nie może pozwolić czytającemu mieć wrażenie, że blog pisze dupa wołowa... Można pisać bez ograniczeń; ile się chce, ale ostrożnie.

Stosując ten wzór w temacie antyPiSu ostrożność nie jest potrzebna a marudzenie na okrągło wskazane. Anty-Pisowcy mają okazję wytknięcia PiSowi wszystkich swoich krzywd; mało tego, wzór bardzo się nadaje do zakamuflowania ataków personalnych... Kaczyński-Duda-Ziobro... cała lista... Po drugiej stronie też jest wielu na których można wskoczyć... A Trzaskowski, a Kosiniak, a Budka... no i ten, zdaje się Hołownia!?... Za nimi pójdą inni. 

Widzę na Salonie tylko jednego wykwalifikowanego blogera, zdolnego sprostać wszystkim wymaganiom wzoru... Jest jednak kilku innych, też nie od macochy. Ale oni nie robią tego tak gorliwie i z takim wdziękiem jak The One.

PiS w tytule bloga gwarantuje obecnie każdemu blogerowi obfite czytelnictwo i lawinę komentarzy, co niezwykle zwiększa popularność bloga i blogera...  

Wielu, aż się trzęsie żeby PiS-owi dowalić (w łeb) albo dokopać (w dupę)... Ciągle jest okazja.

Ciężko jest być PiSem, a PiSiory mają przechlapane na wieki wieków... Ale na „Amen” trzeba jeszcze trochę poczekać. 


Blogerzy wszelkiego namaszczenia, łączcie się!... Piszcie blogi na chwałę Salonowi i Jego Administratorom; ale czytajciej je ze zrozumieniem. 

Life is too good, to be true.


Dziobaty
O mnie Dziobaty

Żwawy w średnim wieku, sędziwy też. Katolicki ateista, Cutting-edge manipulator należyty. Przyjmuję w środy i czwartki, bez kolejki.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura