Z Internetu
Z Internetu
Dziobaty Dziobaty
897
BLOG

W obronie osądzonego blogera @kemir - co osądzać wolno a czego nie trzeba

Dziobaty Dziobaty Rozmaitości Obserwuj notkę 74

W obronie osądzonego blogera @kemir – co osądzać wolno a czego nie trzeba, a nawet nie powinno.

Niedawny artykuł blogera @kierownik karuzeli, nakazał mi zabrać głos w tej sprawie. Bloger @kk oskarżył blogera @k o plagiat; tak jak umiał, chyba z powodów "różnych".

Zacznę od cytatu blogera @kk - „Jednakże owi sceptycy (bloger @kemir) nie przebiegają w metodach/ a nawet posługują się zwykła kradzieżą. Intelektualną kradzieżą....Na zasadzie kopiuj i wklej. A potem uciekaj.”

Co to jest „kradzież intelektualna”?

Popatrzmy na odnośną ustawę, Moduł 3 – "Zakres prawa autorskiego"... Na tym chcę zatrzymać się dłużej.

Tekst ustawy jest ogólnie dostępny w sieci, nie powołuję się na źródła; każdy ustawę przeczytać może.

Punkt 4. Co obejmuje ochrona prawno-autorska ?

Art. 1.

1. Przedmiotem prawa autorskiego jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia (utwór).

2. W szczególności przedmiotem prawa autorskiego są utwory....

Zatem co to jest utwór?

4.1. Definicja utworu

Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83 ) definiuje utwór jako termin prawniczy następująco - jest to każdy przejaw działalności twórczej (moje podkreślenie), o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia.

Utwór jest chroniony prawem autorskim, gdy nie tylko mieści się w tej szeroko zakreślonej kategorii, ale spełnia także trzy cechy wskazane w Module 1.

Art. 1 ust.1 Prawo Autorskie mówi że -

Utwór jako przedmiot prawa autorskiego musi być ustalony w jakiejkolwiek postaci, tj. w dowolny sposób, który umożliwia jego percepcję przez inne osoby niż twórca. Podkreślić należy, iż w polskim systemie prawnym, do objęcia ochroną prawno-autorską nie jest wymagane tzw. „utrwalenie” utworu (fixation) oznaczające zapisanie utworu na materialnym nośniku. Takie utrwalenie jest wymagane m.in. w prawie amerykańskim. W Polsce niekiedy wymagane jest dla powstania ochrony dla praw pokrewnych – np. fonogramów.

Zagadnienie to definiuje także Konwencja Berneńska w art. 2 ust 1, ale w tłumaczeniu tej konwencji pojawia się termin „określenie” dzieła, którego polska ustawa nie używa.

"Określenie" – termin „dzieła literackie i artystyczne" obejmuje wszystkie dzieła literackie, naukowe i artystyczne, bez względu na sposób lub formę ich wyrażenia, takie jak książki, broszury i inne pisma; odczyty, przemówienia, kazania i inne dzieła tego rodzaju; dzieła dramatyczne lub dramatyczno-muzyczne; dzieła choreograficzne i pantomimy; dzieła muzyczne ze słowami lub bez słów; dzieła filmowe oraz zrównane z nimi dzieła wyrażane w podobny sposób jak film; dzieła rysunkowe, malarstwo, dzieła architektoniczne, rzeźby, dzieła rytownicze i litograficzne; dzieła fotograficzne oraz zrównane z nimi dzieła wyrażane w podobny sposób jak fotografia; dzieła sztuki użytkowej, ilustracje, mapy geograficzne, plany, szkice i dzieła plastyczne dotyczące geografii, topografii, architektury lub innych nauk.”

4.2. Pojęcie oryginalności dzieła

"Zarówno Konwencja Berneńska jak i Porozumienie TRIPS wyraźnie nie wskazują, że chronione prawem autorskim utwory muszą cechować się oryginalnością. Jednak niemal wszystkie kraje wymagają, aby utwór choć w pewnym stopniu miał twórczy i oryginalny charakter.

Nie ma międzynarodowego standardu określającego „minimum oryginalności”. W każdym państwie prawodawca wskazuje zatem, jakie cechy musi posiadać utwór, by spełniać wymóg oryginalności.

W niektórych krajach, np. w USA czy Kanadzie pod pojęciem „oryginalnych” rozumie się tylko „niezależne, indywidualne koncepcje”, przejawiające się pewnym „minimum” twórczości. W innych państwach, jak Hiszpania czy Francja, „oryginalność” definiowana jest jako odbicie osobowości autora w jego pracy..."

Osobowość autora – czyż nie jest to piękne? 

"W większości państw dzieło autora nie musi być nowatorskie czy pomysłowe, aby spełniało wymóg oryginalności. Nie musi także posiadać żadnych walorów estetycznych " . Sic!. Of course! - to ode mnie.

Przykładowo SN USA w sprawie "Feist Publications v. Rural Telephone Service Co (1991)" uznał za oryginalne dzieło, które jest stworzone samodzielnie przez autora i jest przejawem jego kreatywności, choćby w minimalnym stopniu. Zdaniem Sądu, wymagany poziom kreatywności jest naprawdę niski. Konieczne jest jednak, aby nawet nieukończony, niewielki czy „oczywisty” utwór posiadał pewien twórczy charakter..."

Pewien, twórczy charakter; wcale mnie to nie dziwi, ale idżmy dalej.

"Na gruncie polskiej ustawy o prawie autorskim, za „utwór” uważa się każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze (art. 1 ust. 1). Aby utwór mógł być chroniony prawem, musi więc cechować się indywidualnością oraz twórczością.

Spełnienia tych wymogów można doszukiwać się m. in w doborze, układzie lub uporządkowaniu składników utworu. Nie sposób jednak jednoznacznie określić minimum indywidualności, jakie musi wykazywać dzieło, aby mogło być chronione prawem. Ocena uzależniona jest od konkretnych okoliczności. Interpretacji tych pojęć często dokonują sądy.”... Sądy i prawnicy.

I jeszcze trochę o oryginalności dzieła -

„Przesłanka oryginalności jest zrealizowana wówczas, gdy istnieje subiektywnie nowy wytwór intelektu.”... Subiektywnie nowy, ale obiektywna ocena nie jest możliwa.  

"Porozumienie w sprawie handlowych aspektów praw własności intelektualnej (TRIPS) nakłada na wszystkich członków Światowej Organizacji Handlu (WTO) obowiązek ochrony występów czy przedstawień na żywo. Oznacza to, że nawet kraje które wymagają utrwalenia utworu ( m. in. USA) muszą wprowadzać regulacje prawne, które chronią utwory wykonywane na żywo bez ich wcześniejszego utrwalenia."

"Przykładowo Stany Zjednoczone wprowadziły specjalne przepisy zabraniające „utrwalania lub transmisji muzycznych przedstawień na żywo bez zezwolenia wykonawców oraz tworzenia kopii utworów muzycznych występów na żywo utrwalonych bez zgody autora”. Regulacja ograniczona jest jednak wyłącznie do utworów muzycznych. Nie odnosi się do innych form artystycznych wykonań (np. taniec)."

I ważne stwierdzenie - 

"W prawie polskim ochrona uzależniona jest nie od "utrwalenia", ale od "ustalenia" utworu, które może nastąpić w dowolnej postaci. Wystarcza zatem samo wykonanie improwizacji muzycznej czy pantomimy bez jakiejkolwiek potrzeby utrwalania ich na nośniku (np. zapis nutowy, maszynopisu, rejestracja na taśmie magnetofonowej lub płycie).

Czy polskie prawo nie idzie za daleko i o co właściwie chodzi?...

Rzecz jasna, chodzi głównie o aspekty handlowe... W USA „utrwalanie” polega na ustawicznym transmitowaniu utworów muzycznych tak, żeby autor- komozytor-wykonawca zarobił na tym dużą kasę. O to zadbają prawnicy, którzy mają w tym udział.

Najwięcej zarabiają na tym, niekonieczne biali rappowcy, ale nie tylko...

Sprawa „Ripper-upper- rapper ” vs. „ Black&Proud Crazy Bouncer” (ksywy zastępcze), pozwoliła jednemu autorowi dzieła „Shitty, shitty f...king Trump” , oskarżyć drugiego autora dzieła o plagiat... Pierwszy autor dzieła sprawę wygrał, ale wygraną z drugim autorem dzieła podzielił się. Wszyscy byli zadowoleni, najwięcej prawnicy.

Cytuję jeszcze raz blogera @kk -

Jednakże owi (bloger @kemir) sceptycy nie przebiegają w metodach/ a nawet posługują się zwykła kradzieżą. Intelektualną kradzieżą.”

Kradzież intelektualna... Co znaczy „własność intelektualna”?.. A jak została zdefiniowana i czym się stała „wartość intelektualna”?...Czy "intelekt" jakąś wartość jeszcze ma? A kto jest „intelektualistą”?

„Intelektualista” wg. Wikipedia –

"Intelektualista (fr. intellectualiste), to osoba, którą cechuje zdolność rozumienia, myślenia i rozumowania; szczególna zdolność do krytycznej analizy i syntezy, bogata wiedza (erudycja). Intelektualistą jest człowiek o dużej kulturze umysłowej i osobistej; który powyższe cechy wykorzystuje do wykonywania zawodu („zajmuje się twórczą pracą umysłową; który w życiu kieruje się raczej intelektem niż emocjami (inaczej - którego postawę cechuje przewaga intelektu nad emocjami” ); która stanowi autorytet publiczny."

Tak więc, w zależności od ujęcia, „Intelektualista” to inaczej „erudyta”, „naukowiec”, „chłodny myśliciel”, „guru”; ale także, po prostu i po polsku - „przedstawiciel inteligencji”.

W Polsce już dawno temu urodził się termin „inteligencja pracująca”.

Toż to sam Karol Marks uważał, że intelektualiści przypominają proletariat, ponieważ zdobywają środki do życia sprzedając swoją pracę, zatem są często obiektem wyzysku ze strony posiadaczy kapitału.

Jednocześnie, intelektualiści wykonujący pracę umysłową, często stawali się zarządcami przedsiębiorstw, pobierającymi wyższe wynagrodzenia, niż robotnicy i żyjącymi w sposób podobny do burżuazji.

Lenin uważał ich za klasę podejrzanych indywidualistów, pielęgnujących swoją niezależność osobistą; ale gdy nie wspierali ideologii komunistycznej i rewolucji, domagając się wolności dla innych, traktował ich jak niebezpiecznych wichrzycieli.

Zgodnie z koncepcjami intelektualistów francuskich (np.Jean-Paula Sartre’a) do utożsamiania „prawdziwi intelektualiści” powinni być utożsamiani z lewicą.

Intelektualna lewicowość odegrała ważną rolę w filozofii tzw. „szkoły frankfurckiej”, fundamentowi rewolucyjnych przemian społeczno- politycznych naszych czasów.

Józef Bocheński, zabity w Katyniu polski filozof, logik, historyk logiki i sowietolog, krytykował współczesne pojęcie intelektualisty jako nieprawego autorytetu moralnego, a niekiedy nawet absolutnego.

Z biegiem lat, nowy lumpen-proletariat stworzył klasę lumpen-intelektualistów... Słowo lump (idly, indolently, lazily) , znaczy - bezczynny, leniwy, niemrawy.

Własność intelektualna i wartość intelektualna – ujemny minus i dodatni plus... Kradzież własności intelektualnej... Kradnie się wszystko. Wszystko i nic.

Zgodnie z literą prawa, taka kradzież podlega karze i jest niemoralna..

Jeden wielki humbug – jaka jest wartość intelektualna większości własności intelektualnych, współcześnie?

Plagiatowanie „dzieł” nie jest rzeczą nową.

Powtarzam na Mateuszem Kowalskim, który w SpiderWeb (8 czerwca 2011), sformułował istotę problemu plagiatorstwa.

"Plagiat jest pojęciem prawnie i kulturowo na tyle młodym, że wciąż wywołuje problemy natury prawnej i moralnej – gdzie się zaciera granica między inspiracją, twórczym (lub odtwórczym) wykorzystaniem dorobku innych, a gdzie zaczyna się łacińskie plagium, czyli m.in. porwanie, a także uderzenie lub rana."

„W starożytności, średniowieczu i renesansie pojęcie plagiatu było dość znikome. Zamiast tego istniało coś takiego, jak wspólnota dorobku – jej owocem były dzieła uznawane za wiekopomne, przełomowe, którym badacze wyrzucają kontaminacyjność i brak oryginalności. Oryginalne w nich może być co najwyżej wykorzystanie pewnych elementów.”

Przykłady -

Ludzkość doczekała się dzieł na miarę Eneidy (była sequelem Iliady i Odysei), kilkunastu wersji mitu o Edypie i wielu poezji renesansowych, w których prym wiódł Dante; Dekameronu (będącego rozwinięciem idei podróży u Chaucera), czy też mniej znanego dzieła francuskiego kaznodzieji, Jacquesa de Vitry, który pisząc swoją "Historia orientalis" skopiował całkiem sporo innych dzieł – Pliniusza Starszego, Izydora z Sewilli, św. Augustyna, Teofrasta, Hildegardy z Bingen, itd.... nawiasem mówiąc, Historia orientalis, została lata później skopiowana przez niejakiego Bartłomieja Anglika i godnie  „sprzedana” jako "De proprietatibus rerum," (O właściwościach rzeczy).”

I dalej – „Uważny badacz kultury mógłby się jeszcze przyjrzeć badaniom nad Burzą Szekspira, niebezpiecznie przypominającą rozwinięty i zmieniony do granic możliwości wątek wakacji Odysa u niejakiej Kirke…”

Na zakończenie – „Plagiat plagiatem, ale ludzkości długo to nie przeszkadzało. Dorobek był dobrem wspólnym i chwalebnym (dla autora wykorzystywanego dzieła) było popełnienie plagiatu. Wiele to mówiło na temat poziomu dzieła, jego walorów artystycznych, językowych i treściowych.”

W podsumowaniu –„Tysiące lat później jesteśmy świadkami przeróżnego ciągania się po sądach i mnożenia wzajemnych oskarżeń. Wszystko w imię zysku – bo przecież skoro ktoś skopiował nasz pomysł, to będzie na tym czerpał niemałe pieniądze.”

Wróćmy na S24 i sponiewieranego blogera @kemir. Bloger @kierownikkaruzeli założył sprawę. Za jakie pieniądze, o jakie pieniądze; o co jemu chodzi?

Czy to nie jest kanonada na Tulon, bez armat?... Dowódca artylerii powiedział Napoleonowi Buonaparte - Sire, nie strzelamy, bo nie mamy armat.

Pieniactwo, czy sprawa osobista... Moralizatorstwo czy interes?...Nevertheless, mnie to nie interesuje; ale jaką mamy sytuację -

Oskarżyciel, bloger @kierownik karuzeli, mówi – winny.

Obrońca, bloger @dziobaty, mówi – niewinny.

Co na to Sędzia Ostateczny?

Jakie cięgi będę zbierał na Salonie?

Dziobaty
O mnie Dziobaty

Żwawy w średnim wieku, sędziwy też. Katolicki ateista, Cutting-edge manipulator należyty. Przyjmuję w środy i czwartki, bez kolejki.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości