Z Internetu
Z Internetu
Dziobaty Dziobaty
783
BLOG

Lany Poniedziałek - dlaczego jeszcze nie biznes. Polecam "Dyngus Day"

Dziobaty Dziobaty Obyczaje Obserwuj temat Obserwuj notkę 45

 Lany Poniedziałek, Dyngus Day, whatever – dlaczego to jeszcze nie biznes ?

Chrześcijańskie święta kościelne, obchody, tradycje i zwyczaje bardzo się skomercjalizowały... Święta, świętami – ale żyć trzeba, coś do garnka włożyć trzeba... Wszystko kosztuje, więc wszyscy uznają że jeśli przy okazji jakichś świąt zarobić się da, żadnej zdrożności nie ma i Bóg się nie gniewa...

Tak było zawsze i dziwić się temu nie należy... Rosnące potrzeby wygodnego życia i zaspakajania zupełnie nie religijnych potrzeb, zmuszają do ruszania głową i rozwijania wyobraźni... Kasę da się zarobić zawsze i wszędzie...

Toż to Chrystus Pan wypędzał ze świątyni handlarzy i liczykrupów za bezczeszczenie przybytku wiary!... I co to dało?

"Zbliżała się pora Paschy żydowskiej i Jezus udał się do Jerozolimy. W świątyni napotkał siedzących za stołami bankierów oraz tych, którzy sprzedawali woły, baranki i gołębie. Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał. Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł – Weźcie to stąd, a z domu mego Ojca nie róbcie targowiska!” (J 2, 13 - 15)

Ksiądz Mariusz Rosik, jeden z członków zespołu tłumaczy planowanego VI wydania Biblii Tysiąclecia, potwierdził w artykule „ Oczyszczenie Świątyni (Mk 11, 15-18), jako zapowiedź jej zburzenia",  że  świątynię Jerozolimską zburzono.

Zburzono, ale handel w przybytkach modlitwy pozostał; potem z udziałem chrześcijańskich wiernych, a Chrystus wypędza bogobojnych cwaniaków ze świątyń do dziś.

Czyn Jezusa ma znaczenie symboliczne i może zostać zestawiony ze znanym z historii tamtego czasu - zdjęciem przez gorliwców pałających patriotyzmem wizerunku orła ze ścian kompleksu świątynnego. Wizerunek ten symbolizował oczywiście władzę cesarza. Zniszczenie wizerunku nie obaliło władzy okupanta, ani powywracanie stołów bankierów nie spowodowało destrukcji świątyni, jednak symbolika obydwu gestów pozostaje znacząca.” – to też słowa księdza Rosiaka.

Co boskie zostawcie Bogu, co cesarskie – cesarzowi... Zaiste; ale łatwiej jest powiedzieć niż przekuć w czyn.

Kościół powszechny to zgromadzenie wiernych... Ale chrześcijaństwo, jak każde inne wyznanie, gromadzi takich którzy wierzą i takich którzy nie wierzą... Nie chodzi nawet o niedowiarków, ale o tych którzy fundamentów swojej wiary w ogóle nie znają...

Daleko szukać nie trzeba... Wiara w Zmartwychwstanie – a iluż polskich chrześcijan - katolików mówi wprost, że w martwychwstanie ciała nie wierzą... To widać również w salonowych artykułach i komentarzach.

A w „Wyznaniu Wiary” jest na początku – "Wierzę!" 

Na lekcjach religii uczono mnie Składu Apostolskiego, z jego ostatnim fragmentem -

„Wierzę w Ducha Świętego, święty Kościół powszechny, świętych obcowanie, grzechów odpuszczenie, ciała zmartwychwstanie, żywot wieczny. Amen.”

Potem przyszedł Sobór Watykański II a po nim katolickie Credo odmawiane na Mszy Świętej...

„Wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół. Wyznaję jeden Chrzest na odpuszczenie grzechów. Oczekuję wskrzeszenia umarłych. I życia wiecznego w przyszłym świecie. Amen.”

Tekstu nowego wyznania wiary nigdy się nie nauczyłem, bo nie chciałem... Odkąd zacząłem być świadomym ich znaczenia, zmiany posoborowe przestały mi się podobać... Do Franciszka włącznie.

Czego się czepiam?... Ano tego, że w „katolickiej” Polsce zachodzą rzeczy i sprawy dziwne.... Kraj i Naród mieniący się katolickim jakby zapomniał, że jest częścią Świata Chrześcijan... O obowiązkach chrześcijańskich zapomina a Chrystusa się wstydzi... Czy dlatego że był Żydem i wobec tego nie powinno się mu dowierzać?... Czytając niektóre salonowe artykuły i komentarze takie mam wrażenie.

Antychrześcijańskie nastawienie, a przy okazji antypolskie nastawienie wielu polskich polityków wcale Polakom nie przeszkadza, choć manifestują swoje rzekome przywiązanie, choćby do polskich i chrześcijańskich tradycji; o moralności i obyczajności tych polityków nie wspominając...

I wcale nie mam na myśli bandy tych, którzy chcieli wraz ze swym wodzem wrócić do Polski na białym koniu... Czytając i słuchając od lat wieści z Polski i jej sceny politycznej, dostrzegam rzeczy obrzydliwe.

Nie dziwię się, bo nie takie rzeczy i sprawy ze swojego długiego życia pamiętam; ale próbuje sobie wytłumaczyć - jak zaangażowani Polacy, wcale nie z lewicy, ale przedstawiający się jako obrońcy Polski i chrześcijańskiego prawa i sprawiedliwości (inaczej), mogą tolerować i wywyższać skompromitowane już do reszty gadziny, bez żadnej etyki i moralności?... Mam kilku swoich ulubieńców z których jeden, ten z kwadratową głową, bardzo się wyróżnia...


Wcale nie twierdzę że skomercjalizowanie chrześcijańskich świąt to dzieło niewierzących alias bezbożników... Im samym to by się nie udało – potrzebują wielu wierzących konsumentów i sponsorów - darczyńców.

Christmas jest chyba najlepszym przykładem świąt skomercjalizowanych do granic... To cały przemysł. Dla jednych źródło utrzymania, dla innych sposób bogacenia się...

Komercjalizacja Świąt Wielkanocnych tak bardzo się nie posunęła, prawdopodobnie dlatego że w powszechnym amerykańskim zrozumieniu Easter jest świętem mniej ważnym niż Christmas. Złe przykłady z Ameryki rozłażą się po całym świecie szybko.

Przedświąteczne wystawy sklepowe, dekoracje w supermarketach, ilość ofiarowanych towarów, produktów i okolicznościowych gadżetów wcale nie była imponująca... Koronawirusowe ograniczenia niczego nie tłumaczą, bo tak było od dawna.

Oktawę Wielkanocy wypełniają różnorodne zwyczaje świąteczne, m.in. Lany Poniedziałek.

Po Wielkanocnej Niedzieli następuje Poniedziałek, w dodatku Lany... Wszyscy na niego czekają żeby kogoś oblać wodą... Czasem nie tylko wodą...

Pamiętam jak w jednym z felietonów Stefana Wiecheckiego - Wiecha, w warszawskim Expressie Wieczornym, bardzo dawno temu, Genia zobaczyła rankiem w lustrze, że Walerek oblał ją atramentem...

Z nostalgią wspominam, że po “Express Wieczorny”, w którym ukazywały się felietony Wiecha ustawiały się pod kioskami kolejki. Ukazywał z nich świat i kulturę specyficzną dla powojennej Warszawy... Teraz nikt w Polsce małżonki atramentem nie polewa, bo atrament nsię skończył... Czy polewa czymś innym, tego nie jestem pewien... Ale ja Zosię polewam - u poranku, w dodatku wodą żródlaną.

Lany Poniedziałek jest świętem rzymskokatolickim, które odbywa się w Poniedziałek Wielkanocny w prawie całej Europie Środkowej... Tradycja jest szeroko kojarzona z Polską i jest obchodzona też przez polskie społeczności diaspory, szczególnie wśród Polaków w USA, którzy nazywają ją Dniem Dyngusa – „Dyngus Day”.

Co znalazłem w The Spokesman - Review ze Spokane, Washington (April 26, 2018) -

"Front Porch: Finding the true meaning of Dyngus"

"Historically a Polish tradition, Dyngus Day celebrates the end of the observance of Lent and the joy of Easter. It dates back to the baptism of Prince Mieszko I on Easter Monday in 966 A.D. The water symbolized purification, hence “Wet Monday.” Tłumaczę -

"Historycznie polska tradycja, Dzień Dyngusa świętowany jest na koniec obchodów Wielkiego Postu i radości Wielkanocy. Pochodzi z chrztu księcia Mieszka I w Poniedziałek Wielkanocny w 966 r. p.m. Woda symbolizowała oczyszczanie, stąd "Mokry poniedziałek"... I dalej...

"Istnieje wiele miast w całych Stanach Zjednoczonych w których odbywają się imprezy i parady na cześć Poniedziałku Wielkanocnego. Największa uroczystość odbywa się w Buffalo w stanie Nowy Jork, gdzie lokalna gazeta ogłosiła kiedyś: "Każdy jest Polakiem w Dyngus Day!" Wśród innych miast jest Cleveland, Ohio; South Bend (Indiana); Sankt Petersburg (Floryda); Rotterdam (Nowy Jork); Boston (Massachusetts), Phoenix (Arizona), Nowy Orlean (Louisiana), Milwaukee (Wisconsin) i Charlotte (Nowa Karolina)."

"W tradycji jest obnoszenie kolorów czerwonego i białego, to kolory polskiej flagi. Ale być może najbardziej znaną tradycją Dyngus Day jest to, że samotni chłopcy próbują rozpryskiwać wodę na dziewczynach jako wyraz zainteresowania. Zakorzenienie z chrztu księcia Mieszka, woda reprezentuje oczyszczenie, oczyszczenie i płodność.

Chłopcy i dziewczyny w różnym wieku flirtują z wierzbowymi gałązkami z baziami, które są jednymi z pierwszych roślin pączkujących na wiosnę. Młodzi mężczyźni lekko uderzają dziewczyny po nogach, aby pokazać że są nimi zainteresowani."

"Podstawowe akcesoria w Dyngus Day to wierzbowe gałązki, pistolety na wodę i polskie stroje. Oczywiście, nie można zapominać o innych rzeczach – testowaniu smakowitych polskich potraw - takich jak pierogi, kielbasa i kapuściane gołąbki z mięsem; wszystko popijane kuflami piwa."... Ładny opis.

Ale w Ameryce, Wielkanocne Święta kończą się praktycznie w Niedzielę, czyli u nas już się skończyły.


Po Wielkanocnej Mszy o 11:00 a.m. w naszym kościele, spieszyliśmy się na Easter Brunch, na który przyjechał z Miami nasz kochany Spartacus, polsko - latynoski Wnusio; z góry zszedł nasz sąsiad Vince... Póżne Wielkanocne Śniadanie we czworo.

Żałowałem że nie mogliśmy podejść i porozmawiać z proboszczem, Ojcem Johnem, bo mam dla niego business proposition...

Next Easter urządzamy razem Dyngus Day w Parafii St.Jude w Boca Raton... Miejsce jest i uczestnicy będą, ale o parę spraw trzeba będzie zadbać...

Ja zrobię "business plan” , a w nim Goal and Mission... O publikatory i media zadba Spartacus; Ojciec John i parafianie o resztę, z poparciem Biskupa Diecezji Palm Beach włącznie... Będzie pilnowała Policja.

Musimy omówić – co, jak i kiedy zacząć... Sponsorzy – darczyńcy, organizacja, oprawa, uczestnicy; oczywiście – kwestia skali tej imprezy... Podział zysków i strat na razie zostawimy.

Chcę iść na całość, bo mój Final Goal  jest bardzo prosty i pociągający – zrobić Dyngus Day jako poświąteczną celebrację – fun na plażach południowej Florydy... Z polską flagę i polskimi przekąskami... Na wesoło i huczne, w pianie bryzy i polskiego piwa.

Ale jedno powiem – bez wciągnięcia w plan lokalnych paschalnych biznesmenów żydowskich, nic nie pójdzie i nic się nie uda.

Wiem to na pewno... Nie jestem też pewien jak to z flagą będzie... Spróbuję się dogadać.

Happy Dyngus Day!


Dziobaty
O mnie Dziobaty

Żwawy w średnim wieku, sędziwy też. Katolicki ateista, Cutting-edge manipulator należyty. Przyjmuję w środy i czwartki, bez kolejki.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości