Edward-Teach Edward-Teach
127
BLOG

O szczycie - bez emocji.

Edward-Teach Edward-Teach Polityka zagraniczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

image     Pierwsze spostrzeżenie jakie mi się nasuwa to to, że "Mężowie Stanu" obecni na tym szczycie skoncentrowali się nie na polityce zagranicznej, ale na polityce wewnętrznej. Weźmy na przykład takiego premiera Izraela Benjamina Netanjahu. Pierwsza zasada w polityce zagranicznej powinna się sprowadzać do nie drażnienia potencjalnych sojuszników a co dopiero gospodarzy spotkania. Tym czasem co zrobił Netanjahu. Przeszedł samego siebie i powiedział, że "Polacy pomagali Niemcom mordować Żydów". Czemu tak zrobił? A no Netanjahu ma za pasem wybory i trzeba się w Izraelu pokazać jako twardy polityk, mówiący Polakom prawdę prosto w oczy w ich własnym domu. To, że w ten sposób zraża sobie jedyne przyjazne sobie państwo europejskie i stawia w kłopotliwej sytuacji przyjazny Izraelowi rząd Morawieckiego nie ma żadnego znaczenia.


     Przeanalizujmy teraz wypowiedzi drugiego "Męża Stanu" obecnego na tym szczycie czyli Mike-a Pompeo. Najpierw zażądał od nas zwrotu żydowskiego majątku potem pochwalił komunistycznego zbrodniarza Franciszka Blajchmana, który jest " wzorem odporności polskiego narodu i amerykańskiego ideału, że każdy kto ma duże marzenia, może wznieść się na wyżyny" zupełnie tak jakby nie było jakiś innych Polaków żydowskiego pochodzenia, którzy zrobili karierę w USA. Jaki to ma sens? Oczywiście takie wypowiedzi mają sens tylko w nawiązaniu do wewnętrznej polityki USA. Tam też za pasem są wybory i trzeba dopieścić żydowskich wyborców, którym Polska kojarzy się tylko z holokaustem. To, że urazi się najwierniejszego sojusznika, który jako jedyny oprócz Anglików i Australijczyków brał udział w agresji na Irak nie ma tu żadnego znaczenia.

 

     Teraz zastanówmy sobie co chcieli osiągnąć nasi "Mężowie Stanu" organizują w taki szczyt w Warszawie. Czy chodziło tu o polską rację stanu czy też o poprawienie notowań przed wyborami do Europarlamentu. Otóż nasz rząd chciał się wykazać przed wyborami jakimś sukcesem na arenie międzynarodowej. Po serii afer i wpadek potrzebny był sukces. Tak więc nasi "Mężowie Stanu" z radością przyjęli możliwość zorganizowania "Konferencji Pokojowej", która miała nas wynieść na wyżyny światowej dyplomacji. Pytanie tylko czemu nikt inny nie chciał takiej konferencji u siebie. Rzecz w tym, że nie była to konferencja pokojowa tylko Konferencja Wojenna. Najlepiej świadczą o tym słowa Benjamina Netanjahu, które puścił na Twitterze "Kraje arabskie zasiadają wspólnie do rozmów z Izraelem, żeby przybliżyć nasz wspólny interes, czyli wojnę z Iranem". Przeanalizujmy te zdanie. Oznacza to, że powstał anty-irański sojusz, który obejmuje nie tylko USA i Izrael ale także państwa arabskie. Właśnie z tego względu ten szczyt przejdzie do historii. Określenie kraje arabskie jest tu trochę nie precyzyjne, lepszym określeniem było państwa sunnickie. Każdy kto choć trochę interesuje się Bliskim Wschodem wie jak nienawidzą się Sunnici z Szyitami. Nic tak nie jednoczy jak wspólny wróg. To tylko dlatego muzułmańscy sunnici usiedli do jednego stołu razem z Izraelem i USA przeciwko Iranowi. Pytanie tylko czy nasi polscy "Mężowie Stanu" wiedzieli co się święci. Czy świadomie wplątali nas w jakąś kolejną wojnę, która ma w niedalekiej przyszłości wybuchnąć na Bliskim Wschodzie świadomie czy też nie wiedzieli co się szykuje?







Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka