Bez komentarza. / Mat. Google A. Image S.
Bez komentarza. / Mat. Google A. Image S.
el.Zorro el.Zorro
146
BLOG

Pomundialowe remanenty.

el.Zorro el.Zorro Społeczeństwo Obserwuj notkę 0

“Sukces zawsze ma wielu ojców,
ale klęska zwykle jest sierotą ”.


        Te, jakże trafne, słowa wypowiedział prezydent USA J.F. Kennedy po pokazowej klęsce w Zatoce Świń, jaką zainkasowało komando najemników made in CIA, próbujące zbrojnie obalić rząd Fidela Castro na Kubie.
Nie inaczej dzieje się w polskim sporcie wyczynowym, w którym JEDYNĄ dyscypliną sportową, w której zawodnicy od czasów Adama Małysza nie schodzą poniżej przyzwoitego poziomu, są skoki narciarskie, ale również tu zaczyna pojawiać się tak zwana dziura pokoleniowa, objawiająca się tym, że reprezentacja juniorów na ostatnich mistrzostwach została wręcz zdeklasowana przez rywali.
       Ktoś pewnie powie:
Sport to przecież TYLKO zabawa, taki idealny produkt zapełniający telewizorniom cierpiącym na chroniczny deficyt nowych programów niepowtarzalny spektakl reality show, no bo każde zawody mają zagwarantowaną pieczęć niepowtarzalności.
Ale, niestety, tak już dawno, bo od lat 70 XX wieku nie jest!
Bo dziś sport wyczynowy pełni podobną rolę co igrzyska w starożytnej Grecji,
czyli jest narzędziem promującym konkretne narody na arenie międzynarodowej.

Tak jak w starożytnej Grecji, gdzie zwycięzców uważano za „wybrańców bogów”, zaś  olimpioników, czyli trzykrotnych zwycięzców w kolejnych olimpiadach, podnoszono do rangi herosów, a w polis które reprezentowali rozbierano mury obronne, (skoro czuwali nad nimi bogowie, to po cholerę im byłyby mury warowne),
dziś naród, który wygra imprezę rangi mistrzowskiej, taką ja Mundial, jest powszechnie szanowany i poważany.
Mało tego, obok samego tryumfu,
bardzo ważna jest też postawa jaka prezentowała konkretna reprezentacja!
Wiadomo, sport ma to do siebie, że ktoś musi odpaść z rywalizacji w eliminacjach, a potem przegrać w finale.
Ważne, aby jeśli już się przegrywa, lub odpada z rywalizacji, zostawić po sobie wrażenie przygotowanego do zawodów, a nie, jak to mają, zwłaszcza  reprezentanci Polski w piłce nożnej w zwyczaju, okazywać Himalaje zblazowania i tumiwisizmu.
        Bo co tu ukrywać,
fuszerzy made in PZPN, zajęli mało zaszczytne, bo drugie miejsce, po reprezentantach Arabii Saudyjskiej, w kategorii NAJGORSZEJ drużyny Mundialu` 2018 i basta!
Różnica między podejściem do piłkarskiej kompromitacji w Polsce i Arabii Saudyjskiej jest taka, że o ile saudyjskich winowajców kompromitującego występu  czeka zapewne NIEUCHRONNA kara i  gniew autorytarnego władcy, o tyle fuszerzy made in Poland spokojnie zainkasują po kilka milionów za udział w Mundialu i z kontraktów reklamowych.
Jedynie Robert Lewandowski odczuje na własnej skórze kompromitujący występ ekipy, bo jeśli jakimś cudem trafiłby do Realu Madryt, to pewnie jedynie w roli podającego piłki i to tylko na treningach.
Zatem ludzi statecznych mocno dziwi jego roszczeniowa postawa wobec Bayernu Monachium, ale jak ktoś ma za menago Żydk... (WRÓĆ!) wybitnego menadżera z Narodu Wybranego, to zamiast przykładać się do treningów i robić postępy w grze, jak przystało na celebrytę, robi tylko coraz większy aj-waj, powodując odruch wymiotny nawet wśród wymóżdżonych oglądaczy programów dla osób o nienachalnie wysokim IQ. Zorro tylko czeka, kiedy wzorem ówczesnej panny Radwańskiej, zacznie robić karierę, zamiast na sportowej arenie, jako rozbierany model, oczywiście w towarzystwie małżonki.
       Summa-summarum, „sprawę wziął na klatę” selekcjoner Nawałka, próbując wyjaśnić gawiedzi „czemu znowu im nie wyszło”.
        Tymczasem problemem nie są fatalnie przygotowani i zmotywowani reprezentanci, ale klubowi działacze, oraz zarząd PZPN, nie przyjmujący do wiadomości tej „oczywistej oczywistości”, że czasy improwizacji podbudowywanej ostro zakrapianymi „imprezami integracyjnymi”, skończyły się w wyczynowym sporcie pod koniec lat 80 XX wieku i to DEFINITYWNIE!
Przecież nie jest przypadkiem fakt, iż WIĘKSZOŚĆ  i to zdecydowana, wyjeżdżających „na podbój świata” reprezentantów, w najlepszym wypadku w nowych klubach „grzeje ławę rezerwowych”, powoli staczając się do głębokich rezerw, nie zgłaszanych nawet do meczu, czego najlepszym przykładem był kazus pana Kapustki.
Rzecz w tym, że w szanujących się teamach nie ma miejsca dla zawodników niepotrafiących utrzymać na najwyższym poziomie swojej formy, zarówno technicznej, jak i psychofizycznej, o przygotowaniu kondycyjnym nawet nie wspominając. Tam co tydzień przeprowadza się odpowiednie testy, w oparciu o które trenerzy ordynują zawodnikom indywidualne cykle treningowe, które zawodnik MUSI realizować sumiennie, z pełnym zaangażowaniem.
Do tego dochodzą ćwiczenia z zagadnienia zwanego potocznie grą bez piłki, ze szczególną uwagą na wychodzenie na wolne pozycje, a także na umiejętność przeglądu pola gry.
W markowych zespołach JEST NIE DO POMYŚLENIA, aby wywalano trenerów tylko z tego powodu, że zawodnicy ich olewają, albo wręcz się buntują na reżim treningowy.
        Zdaniem Zorra, winę za kompromitujący występ w Rosji ponosi osobiście prezes Boniek, bo będąc prezesem PZPN przez ponad 5 lat, nie potrafił zbudować  w Polsce ani odnoszących sukcesów klubów, ani reprezentacji, zarówno juniorskiej, olimpijskiej, o narodowej nie wspominając!
Ale trudno zbudować silne zespoły, jeśli o tym kto gra decydują nie umiejętności i predyspozycje zawodników, ale układy i układziki ferajny dzianych cwaniaków, chcących jak najwięcej zarobić na transferach i kampaniach reklamowych.
Mało który kibic zdaje sobie bowiem sprawę z tego, że kilkuosobowy układ „trzymający w drużynie władzę” jest w stanie skutecznie wykluczyć nawet NAJLEPSZEGO, ale niechcianego zawodnika! Wystarczy, że będą do niego zagrywać nie w tempie, albo zajmować pozycje inne, niż podczas treningów.
Ubezwłasnowolniony i mobbingowany przez zarząd i sponsorów trener nie ma wyboru i MUSI poświęcić jednostkę, dla dobra zespołu, bo przecież nie wywali połowy drużyny, nieprawdaż?
Prezes Boniek ewidentnie jawi się winnym sprawstwa kierowniczego kompromitujących występów, polskich drużyn, zarówno narodowych, jak i klubowych, bo zwyczajnie nie ma czasu, a tym bardziej chęci na zbudowanie systemu szkolenia tak zwanego narybku, który powinien się zaczynać w OD POCZĄTKU obecności adepta w klubie!
Sorry prezesie Boniek, ale jak piłkarz nie wyniesie z okresu  gry w trampkarzach właściwej postawy mentalnej, to potem nieuchronnie skończy jak pan Kapustka, a złożona z jedynie pazernych na kasę ale gnuśnych i mających pociąg do spożywania spożywczych roztworów etanolu indywidualistów reprezentacja, będzie kompromitowała się na każdej imprezie rangi mistrzowskiej!
        Cóż, występ fuszerów made in PZPN na rosyjskim Mundialu wypadł jak zawsze, czyli:
miało być wzniośle i z sukcesem, a wyszła klasyka polskiego romantyzmu, czyli:
były „Dziady” i „Wielka Improwizacja”.

Zorro ma tylko jedno pytanie do prezesa Bońka i tych inteligentnych inaczej, którzy sadzili brednie, że mecz z Japonią będzie „grą o honor”:
jak można grać o coś, czego się nigdy nie posiadało, nie posiada i raczej w tym układzie się posiadać nie będzie?!

Co do okazania było. Amen.
Zorro.

el.Zorro
O mnie el.Zorro

Wiem, że nic nie wiem, ale to więcej, niż wykładają na uniwersytetach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo