Bez komentarza. / Mat. Google I.A.S.
Bez komentarza. / Mat. Google I.A.S.
el.Zorro el.Zorro
237
BLOG

Kłamstwami i oszustwami wprowadzanie "lepszej zmiany".

el.Zorro el.Zorro Społeczeństwo Obserwuj notkę 8

Gdyby polskim politykom od kłamstw rosły nosy,
ich ciało składałoby się głównie  z ogromnego ...nosa.


        Ostatnio w mediach, w tak zwanej porze o najwyższej oglądalności, bryluje premier Morawiecki, ale nie w roli politycznego showmana, tylko w roli skruszonego pokutnika, który  używając języka gminu,
pokornie odszczekuje wypowiedziane wcześniej kłamstwa pod adresem politycznych konkurentów. 
Co prawda jego przyboczne, cytując klasykę literatury dziecięcej: „Misie o bardzo małym rozumku”, sadzą do przekaziorów brednie treści:
„Premier nie przeprasza, tylko prostuje źle zrozumiana wypowiedź”,
nie mniej fakt pozostałe faktem, że nawet coraz bardziej sterroryzowane poczynaniami komisarza Ziobro sądy nie znalazły wśród sędziów tylu dyspozycyjnych sędziów, aby pozew wniesiony w trybie wyborczym przez PO rozbroić.
        Niestety, to nie pierwszy problem z przestrzeganiem, nie tylko zasad przyzwoitego zachowania, ale wręcz ze skłonnością do popełniania przestępstw urzędniczych ma rodzinny klan Morawieckich!
Tak się jakoś porobiło, że jakiś upierdliwiec z Komisji Wyborczej
OŚMIELIŁ SIĘ zweryfikować listy poparcia dla sitwy imć Morawieckiego seniora i co gorsza,
okazał się być człowiekiem małej wiary, o ile nie wręcz heretykiem, a nawet bezbożnikiem, nie dającym wiary kościelnemu dogmatowi „O obcowaniu świętych”!
Cóż bowiem z tego, że osoba popierająca protegowanych pana Morawieckiego seniora umarła ciałem? Przecież, na mocy kościelnej dogmatyki, taka osoba NADAL, nie tylko żyje, tylko duchowo, ale żyje, i na mocy wspomnianego dogmatu MOŻE obcować wśród żywych, a skoro tak, może też udzielać poparcia kandydatom wielce ogólnokościelnego pana Morawieckiego seniora, nieprawdaż?
                      Jednak tym razem, w przeciwieństwie do przestępstwa potwierdzenia nieprawdy w Sejmie, pan Morawiecki senior wykazał się jakąś tam formą skruchy i nawet „ukarał” domniemanych winowajców, cofając im swoje plenipotencje, ale o tym, aby domniemani winowajcy wyborczego przewału zostali pociągnięci do odpowiedzialności karnej, oczywiście cicho.
                Wróćmy jednak do wyborczego faulu  premiera Morawieckiego juniora i pokazanej mu przez Sąd politycznej„żółtej kartki”.
To prawda, trwa niezwykle brutalna kampania propagandowa, rozpętana przez żądnych władzy PiS manki PiS-manów, to prawda, ze mimo obiecujących sondaży wyniki wyborów mogą wypaść mocno poniżej oczekiwań Politbiura PiS i stojącego na jego czele genseka Kaczyńskiego Jarosława, nie mniej, na logikę i Konstytucję
premier, w demokratycznym państwie, nie ma prawa angażować rządu do kaperowania głosów nieświadomych procedur i istoty samorządności Pospólstwa i obiecywać mu działania, które nie leżą w żadnej mierze w kompetencjach władzy państwowej!
Jakby nie dywagować mamy do czynienia z alternatywą:
Premier Morawiecki ordynarnie kłamał, doskonale wiedząc, że drogi lokalne, czyli te oznakowane na mapach czarnymi znakami na żółtym tle, są w gestii władz samorządowych, więc stan tej części infrastruktury zależy GŁÓWNIE od od zasobności kasy gminy, starostwa czy, urzędu marszałka, oraz od sprawności organizacyjno-logistycznej wykonawców, a ta w Polsce jest żałośnie niedostateczna;
Premier Morawiecki nie wie o czym mówi, co w przypadku 90% politykierów made in Poland jest preferowanym standardem  przy obsadzaniu decyzyjnych stanowisk z partyjnego klucza.
Bo gdyby tak przez niestaranność w doborze kadr, któryś minister, a nie daj Boże premier, wiedział jak funkcjonuje rządzony przez niego obszar, a miałby choć śladowe resztki godności osobistej, musiałby wdrożyć tak drakońskie procedury naprawcze, że przy nich dokonania towarzysza Dzierżyńskiego wydawałaby się nader łagodnymi napomnieniami wobec winnych urzędniczych zaniedbań , samowoli, nepotyzmu i prywaty, jakie zżerają Polskę od 1990 roku.
       Cóż, zbliża się nieuchronnie termin weryfikacji, obleśnych opasów, tuczących bezwstydnie swoje prywaty u samorządowego koryta made in Poland.
Jakby nie liczyć, lukratywnych synekur „w terenie” jest zdecydowanie więcej niż w „Stolycy”, czy innym „Krakówku”, więc jest się o co bić, choćby po to, aby dietami sędziów ludowych wspomóc co mniej gramotnych emerytów lub rencistów made in Radio Maryja. Wprawdzie dieta za spędzoną, choćby jedną godzinę, w roli sędziego ludowego, (mylnie zwanego ławnikiem), jak mawia gmin, „z gaci nie wyrywa”, zwłaszcza w dużym mieście, ale kilka stówek ekstra za kimanie za stołem sędziowskim i potakiwanie sędziemu procedującego rozprawę nikomu jeszcze nie zaszkodziło, nieprawdaż? Zawsze to jakaś odmiana z mszą lub nieszporami, na których trudno o coś ekscytującego.
Do rozdysponowania będą też, o ile dojdzie do zmiany sitwy u koryta, lukratywne synekury prezesów i członków Zarządów w spółkach komunalnych i tych, których właścicielami są władze samorządowe. Tam wprawdzie nie ma wielu dobrze opłacanych etatów, ale są diety za obecność na posiedzeniach, co ważne, wolne od podatku dochodowego.
Zatem, zdaniem genseka Kaczyńskiego i jego Egzekutywy, JEST O CO WALCZYĆ, bo trudno poupychać w Warszawie armię PiS-owskich aparatczyków, którzy, niczym pan Boczek z  z kart „Kariery Nikodema Dyzmy”, wprawdzie poza pasożytowaniem niewiele potrafią, ale nadrabiają swoje niedostatki kompetencyjne aroganckim zachowaniem i roszczeniową postawą.
Więc lepiej dla PiS będzie jak te osoby postaną na prowincji, bo przysłowiowy smród bijący z ich dokonań nie będzie wyczuwalny w Warszawie, a co za tym idzie, nie zainteresuje tak łatwo niechętnych kaczemu samodzierżawiu dziennikarzy, bo kogo w metropoliach może obchodzić to, co odwija jakiś kaczo-radiomaryjny wójt z przysłowiowego Zadupia Średniego?
Co się zaś tyczy wydatków sitwy PiS na lokalne drogi, to warto podnieść, że jednak rząd PiS wydał sporo więcej od rządu PO-PSL na przykład na tak ważne dla Polski inwestycje lokalne jak:
dojazd do prywatnej posesji ex premier Szydło,
czy modernizację okolic kościołów i klasztorów.

Niestety, polski Lud Ciemny nie umie z tych inwestycji korzystać!
Zorro zna taki przypadek, kiedy to za publiczne pieniądze wybudowano w pobliżu kościoła parafialnego mający około 1 ha parking, bo parkujące pod kościołem samochody skutecznie tamowały ważny przejazd. Ale parking świeci pustkami, bo krnąbrni parafianie nie po to picują przez pół soboty swoje zdezelowane bryki, aby potem je zostawiać z dala od oczu reszty! Oni nadal zajeżdżają po pańsku pod samo ogrodzenie kościoła, bo gdyby nie płot, brama i schody, pewnie zaparkowaliby pod samym ołtarzem. A co!
Czy, jak to twierdzą POpaprańcy, upokarzające każdego premiera publiczne „odszczekanie” propagandowych matactw będzie początkiem schyłku jego kariery?
Bynajmniej! Obawia się Zorro.
Wszak statystyczny Polak to na tyle głupi cwaniaczek, że KUPI KAŻDE KŁAMSTWO, byle pobłogosławione przez rzymskokatolicki, do cna zdeprawowany polski kler.

Co do okazania było. Amen.
Zorro


el.Zorro
O mnie el.Zorro

Wiem, że nic nie wiem, ale to więcej, niż wykładają na uniwersytetach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo