Bez komentarza. / Mat. Google I.A.S.
Bez komentarza. / Mat. Google I.A.S.
el.Zorro el.Zorro
156
BLOG

Prezes Boniek ..."kalosz"!

el.Zorro el.Zorro Społeczeństwo Obserwuj notkę 1

Poziom prezentowany przez kopaczy
jest tylko odbiciem stanu polskiego społeczeństwa!


        Piłka nożna ma w Polsce status sportu narodowego, mimo że w tej dyscyplinie sportu wyniki reprezentacji NIGDY nie były porywające, co najwyżej były w latach 70 i początkach lat 80 . XX wieku przyzwoite.
Zaś prawdziwy powód tego okresu dobrej gry reprezentacji Polski był prozaiczny!
Po prostu od wyników sportowych reprezentacji uzależniano zgody dla poszczególnych piłkarzy na wyjazd na Zachód i grę w prawdziwie profesjonalnych teamach.
Jak wyniki reprezentacji zadowalały towarzyszy z KC PZPR, to były zgody na wyjazd dla zasłużonych dla osiągnięcia sukcesu reprezentantów. Jak nie było wyników był szlaban na kontrakty zawodowe, a bez zgody PZPN do pojawienia się tak zwanego kazusu Bosmana, nie było mowy o karierze zawodowej każdego piłkarza.
A ponieważ istniała patologicznie wykreowana dysproporcja pomiędzy wartością pieniądza w PRL, a państwami o gospodarce wolnorynkowej, zwykle kilka sezonów gry nawet w niskiego rankingu klubie wystarczało, aby po powrocie do kraju, oczywiście kiedy się nie roztrwoniło oszczędności, mieć dostatni zachowek.
        Do tego piłka nożna nie jest sportem zbyt wymagającym, więc na początkowym etapie kariery od początkującego adepta nie wymaga się zbyt wiele, ot wystarczy aby miał przyzwoitą motorykę i chęć do wychodzenia na boisko.
„Schody” i selekcja następują później, kiedy zaczynają wychodzić i boleśnie uwierać niedostatki techniczne
ale tym prawie włodarze polskich klubów, a tym bardziej PZPN wcale się nie przejmują!
Bo dla nich liczy się tylko „kasiora”, czyli ile zarobią na tym, że konkretny, nawet ewidentny, fuszer piłkarskiego rzemiosła przejdzie do innego klubu.
Przecież  prezes Boniek i jego przyboczni, czy układ rządzący Ekstraklasą, nie mają poborów zależnych od wyników polskiej reprezentacji, czy poszczególnych klubów!
Mało tego, im gorsze są wyniki na boiskach, tym więcej zostaje do wydania i podziału przez  władze korporacji!
Więc choć oficjalnie prezes Boniek łaje zawodników i szkoleniowców, pewnie w skrytości ducha ...się cieszy, bo nie będzie musiał wypłacać premii za wygrane spotkanie, nieprawdaż?

A dzięki nowej formule paneuropejskich rozgrywek i gotowego wydać ostatnią złotówkę na prawa do transmisji prezesów TVP,  ma zagwarantowany stały i dopływ solidnej gotówki, byle tylko, motyla noga, ktoś wyszedł na to boisko i dotrwał na nim do ostatniego gwizdka sędziego.
        Na drugim biegunie są polscy siatkarze, którzy od blisko  ćwierci wieku są w światowej czołówce i gdyby nie lekceważenie przez kolejne sztaby trenerskie czynnika mentalnego drużyny połączone z irracjonalnym systemem siatkarskiej ekstraklasy, nastawionym na ilość rozgrywanych spotkań, polscy siatkarze pewnie byliby stałym rezydentem podium turniejów mistrzowskich, a ich trofea zdobyte w tym czasie nie ograniczałyby się do jedynie do dwóch światowych championatów i zwycięstwa w komercyjnej Lidze Mistrzów.
Dlatego jest patologią stan, w którym za zdobycie światowego championatu w najpopularniejszej na świecie dyscyplinie sportów drużynowych, drużyna otrzymała kilka krotnie niższe wynagrodzenie od fuszerów, którzy jedyne co osiągnęli, to kompromitacja na Mundialu w Rosji!

A trzeba wiedzieć, że federacja siatkarska zrzesza WIĘCEJ krajów członkowskich i licencjonowanych zawodników od FIFA!
        Zapyta ktoś, co ma wspólnego z tym bałaganem pan Zbigniew Boniek?
BARDZO WIELE!
Trzeba bowiem pamiętać, że wygryzając z fuchy prezesa PZPN dawnego kolegę z reprezentacji, dzięki którego tytanicznej harówie na boisku zdobywał kiedyś brami dla reprezentacji Polski, obiecał uzdrowienia klasycznego układu negatywnej selekcji, który powoduje to, że największe talenty są wręcz jutowo marnotrawione nieprzemyślanymi transferami, czego najbardziej znamy. ostatnio przykładem jest kariera Kapustki.
Kto jak kto, ale były zawodnik światowej klasy, jakim bezdyskusyjnie był „Zibi”, POWINIEN WIEDZIEĆ, że piłkarzem klasy mistrzowskiej nikt się nie rodzi, a ilość rozegranych meczów wcale nie ma przełożenia na rozwój umiejętności.
Mało tego, dzisiejsze realia panujące w piłkarskim świece WYKLUCZAJĄ wszelkie przejawy amatorszczyzny, zaś próba rżnięcia celebryty zwykle przedwcześnie załamuje karierę, bo w piłce nożnej, jak w każdym innym sporcie wyczynowym, kontuzja psychiki bywa równie destrukcyjną dla dalszej kariery  jak kontuzja biologiczna.
       Tak więc Zbigniew Boniek jest DOSTATECZNIE DŁUGO prezesem PZPN, aby mógł się tłumaczyć brakiem czasu na wdrożenie niezbędnych reform w systemie szkolenia tak zwanego piłkarskiego narybku, jaki w zdrowym systemie jest klasyczną kuźnią kadr mistrzowskich.
Pod panowaniem Zbigniewa Bońka
Totalnie ROZTRWONIONO potencjał jaki został podarowany polskiemu sportowi wyczynowemu przez ówczesnego premiera Tuska, pod nazwą „Orliki”!

To prawda, że większość polskich federacji zrzeszających sporty zespołowe, nie miała i nie ma środków na objecie opieką szkoleniową na poziomie „Orlików”,
ale prawie PZPN takimi środkami dysponuje, które jednak woli wydawać na zbytki centrali, niż na szkolenie przyszłych zawodników najwyższej próby.
Bo dla prezesa Bońka ważniejszym od gry i wyników reprezentacji jest ...reklamowanie marnej jakości masowej produkcji piwa i klasyczne pieprzenie bez sensu i składu, jak na wymóżdżonego celebrytę przystało

       W przeciągu tygodnia firmowani przez ferajnę Bońka fuszerzy zainkasowali pokazowy łomot od przeciętnie grających drużyn, a z Roberta Lewandowskiego kolejny raz wyszedł patentowy celebryta, któremu wyraźnie „zaczyna walić sodówa na dekiel”.
No bo jeśli kapitan drużyny nie wie po co wychodzi na boisko, to lepiej jakby W OGÓLE przestał sobie zawracać głowę grą w reprezentacji.
Najwyższy też czas pożegnać się z takimi fuszerami jak kopacz Milik, bo gdyby nie jego nonszalancja, to pewnie końcowy wynik wczorajszego meczu byłby inny.
Dla informacji, do annałów przeszedł  mecz  reprezentacji Grecji, w którym Grecy wyeliminowali przeciwnika oddając  ...1, słownie jeden strzał w kierunku  jego bramki!
Równie tragicznie maluje się sytuacja w kadrze olimpijskiej będącej naturalną kuźnią kadr reprezentacji narodowej!!
Im raczej też już nie zagraża występ na najbliższej Olimpiadzie, bi tylko cud mógłby jeszcze dać im awans na olimpijską arenę.
Wracając do sukcesu siatkarzy, warto przypomnieć, że ich światowe championaty nie wzięły się z dobrych chęci kibiców,
ALE U ICH PODŁOŻA LEŻAŁY SUKCESY DRUŻYN JUNIORSKICH!
Ponieważ zarobki czołowych polskich siatkarzy są w porównaniu z zarobkami fuszerów od Bońka niczym mrówka przy słoniu, więc trudno tu pisać o tym, że to brak odpowiednich pieniędzy jest powodem żenującej postawy drużyny na boisku!
        Jak pokazał ostatni blamaż polskich fuszerów na rewitalizowanym Stadionie Śląskim,
NIE ISTNIEJE coś takiego jak reprezentacyjna drużyna,
prosperuje TYLKO zlepek, oferujących zamiast biegłości w arkanach piłkarskiego rzemiosł, a jedynie mocno  wygórowane mniemanie o swojej wyższości i maniery godne celebryty-półgłówka, dla którego nie jest istotne co o nim napiszą brukowce, ważne, aby tylko nie pomylono nazwiska.

Kapitan tej zbieraniny nie ma ochoty grać meczów innych, niż takie za udział w których dostanie albo milion złotych, albo transfer do Realu Madryt, no bo każdy celebryta jakąś idee-fixe mieć musi, bo inaczej żaden tabloid, ani brukowiec o nim nie napisze, a jak nie będą pisać o nim, to jego żona pójdzie w medialną odstawkę, więc małżeński kryzys będzie nieunikniony, nieprawdaż?
Selekcjoner nie ma nawet szans uzbierać jedenastu zdolnych do gry na światowym poziomie zawodników, zaś dla większości tej zbieraniny największym wyzwaniem jest dotrwanie do końca meczu, gdyż ogromne niedostatki w ich wyszkoleniu technicznym powodują, że muszą biegać dwa razy więcej od przeciwników takich jak Włosi, czy Portugalczycy, a kondycja to u polskich fuszerów temat tabu nie od wczoraj!
Do tego NIE ISTNIEJE i to od 20 lat, coś takiego jak linia obrony, i w ogóle umiejętność gry w defensywie. Z resztą, umiejętność rozgrywania ataku pozycyjnego też jest dla polskich fuszerów rzeczą klasowo obcą. Polskim fuchmajstrom, aby zdobyć bramkę, pozostaje TYLKO możliwość przechwycenia niecelnego podania,  albo, jak „zejdzie piłka z nogi”, wykorzystywanie stałych fragmentów gry.
        Szanowni czytelnicy, ten tekst wcale nie powstał wczoraj, ani dziś bladym świtem!
Został on napisany po blamażu w meczu z Portugalią, kiedy to braki w indywidualnym wyszkoleniu były tak rażące, że prowadzący rywale pozwalali sobie na kompromitującą polskich fuszerów „grę w dziada”!
A przecież na taką boiskową zabawę na własnej połowie można sobie pozwolić TYLKO wówczas, kiedy albo ma się przygniatającą przewagę liczebną, abo przeciwnik jest tak mułowaty, że nie jest w stanie kontrolować ustawienia bawiących się z nim okrutnie przeciwników.
Stara boiskowa zasada mówi:
„Niewykorzystane okazje mszczą się ”.
Polacy mieli w końcówce tak zwana 100 % okazję na zdobycie prowadzenia.
Ale od czego gra w polskiej  kadrze Milik?!!
Przecież ten fuszer tylko wówczas trafi w światło brami, jak mu piłka „zejdzie z nogi”!

Zatem pytanie do prezesa Bońka:
Jak może wygrać mecz drużyna, która praktycznie nie jest drożyną, a tylko zlepkiem naprędce zwołanych, do tego kiepskiej próby wyrobników, nie potrafiąca grać w obronie, (dwóch włoskich zawodników siało popłoch w polskim polu karnym), i nie potrafiąca wykorzystać okazji do zdobycia bramki?
Jeszcze jedna kadencja prezesa Bońka, a reprezentacja w najsilniejszym składzie zacznie przegrywać z takimi potęgami piłkarskimi jak: Andora, Watykan, czy ...Pakistan.
Bo taki Pakistan potęgą piłkarska jest, gdyż to tam są produkowane wszystkie piłki, jakimi rozgrywane są kwalifikowane rozgrywki FIFA i UEFA.

Co do okazania było. Amen.

Zorro














el.Zorro
O mnie el.Zorro

Wiem, że nic nie wiem, ale to więcej, niż wykładają na uniwersytetach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo