Dziś jest bandytą, ale, kto wie, za swój czyn, za 100 lat, może trafic na ołtarze! / Fot Google I.A.S.
Dziś jest bandytą, ale, kto wie, za swój czyn, za 100 lat, może trafic na ołtarze! / Fot Google I.A.S.
el.Zorro el.Zorro
456
BLOG

Mniej wulgarnej propagandy nad tą trumną proszę!

el.Zorro el.Zorro Społeczeństwo Obserwuj notkę 2

Prezydenta Adamowicza zamordowano
Z IDENTYCZNYCH powodów, co prezydenta Narutowicza!



        W obu tych zbrodniach motorem działania zamachowca była ŚWIADOMIE nakręcana ksenofobiczna histeria, a, co ciekawe, zarówno blisko 100 lat temu, jak i obecnie, tę histerię rozpętało DOKŁADNIE TO SAMO ŚRODOWISKO, czyli skrajnie ksenofobiczna, zakłamana i  obłudna prawica, skupiona wokół prowincjonalnego klerykalizmu.
        Przecież zanim zblazowany artycha Niewiadomski wygarnął z rewolweru w plecy dopiero co wybranego w demokratyczny sposób prezydenta Narutowicza, niepotrafiący się pogodzić z przegraną w wyborach ich kandydata sympatycy ówczesnej kato-prawicy rozpętali gigantyczną nagonkę na osobę, przecież bardzo szanowanego w ówczesnej Europie profesora i inżyniera Gabriela Narutowicza, mając mu za złe to, że głosowali na niego przedstawiciele raczkującego na ziemiach polskich kapitalizmu, których warcholące szlachetki okrzyknęli od razu Żyndami, a samego prezydenta Narutowicza wręcz wykreowano na żydowski pomiot, jawnie grożąc mu śmiercią.
Co gorsza, do tej ksenofobicznej histerii przyhaczył się sam generał Haller, który jeszcze jako dowódca Błękitnej Armii, dopuścił się podczas przebazowania do Polski aktów jawnego rozboju dokonanych na społeczności żydowskiej.
Co tu ukrywać, to generał Haller ponosi dużą część odpowiedzialności za mord w Zachęcie i nie zważywszy na Jego wcześniejsze zasługi, za jawne sprzeniewierzeniu się zasadzie apolityczności wojska, co również doprowadziło do zamordowania prezydenta Polski, powinien towarzyszyć Eligiuszowi Niewiadomskiemu przed plutonem egzekucyjnym i basta.
        Do czego doprowadziło zamordowanie prezydenta Narutowicza? Do postępującej anarchii, próby ratowania państwa za pomocą dyktatury Piłsudskiego i bankructwa politycznego w czasie 2 wojny światowej.
Równie poważne mogą być konsekwencje niedzielnego zamachu, zwłaszcza, że winowajcy rozpętania wojny polsko-polskiej próbują zwalić winę na ..Jurka Owsiaka,
tylko z tego powodu, że jego działalność niweluje mozolnie kopaną przez politykierów made in Solidarność przepaść, pomiędzy „tych co są z PiS-em”, i resztę, czyli bardziej rozumnych, okrzykniętych przez „pełną miłości bliźniego” sympatyków PiS: „pedałami, żydami i zdrajcami”, winnych wszelkich nieszczęść.

       Jakby nie dywagować,
okoliczności zamachu na osobę prezydenta Gdańska są wręcz idealną pożywkę dla budowania teorii spiskowych i to w sensie stricte.
Bo nie ma najmniejszych wątpliwości, że włodarz rządzący 20 lat Gdańskiem MUSIAŁ stać się trudnym do zdzierżenia dla konkurencji, niekoniecznie wywodzącej się z szeregów politycznych przeciwników. Przecież nie od parady klasyk polityki wypowiedział te słowa:
„W szeregach opozycji ma się tylko politycznych przeciwników. Prawdziwych wrogów ma się w szeregach własnej partii”.
Permanentne sprawowanie rządów przez tę sama osobę powoduje to, że nie ma rotacji kadr na stanowiskach kierowniczych, a tym samym zostaje zamknięta ścieżka awansu, a taki stan nieuchronnie powoduje frustrację dla rządnych władzy karierowiczów, wpisujących się do danej partii tylko po to, aby otrzymać lukratywna synekurę.
Pozostaje zorganizować zamach, najlepiej tak, aby nikomu nawet nie przyszło do głowy, że to mógłby być zamach.
Najlepiej więc w takich przypadkach posłużyć się odpowiednio „zaprogramowanym” psychopatą, bo trudno wówczas udowodnić jakiekolwiek powiązania zleceniodawcy z wykonawcą „zlecenia”.
       Jak już wiadomo, zamachowiec dopiero co wyszedł z więzienia, gdzie trafił za kilkukrotny akt rozboju i to takiego, dokonanego przy użyciu broni palnej.
Jakby kto pytał, taki typ rozboju jest „wyceniany” najwyżej, a wyrok w wysokości 5 i pół roku należy lokować w kategoriach „niezrozumiale łagodny”, zwłaszcza, że, jak wynika z akt tamtej sprawy, „nie okazał skruchy”, co świadczyło dobitnie o tym, ze sąd miał przed sobą osobę do cna zdemoralizowaną i pozbawioną tak zwanych uczuć wyższych.
Do tego, w trakcie odbywania kary, doszukano się w nim choroby psychicznej i poddano terapii farmakologicznej. Z tego co Zorru wiadomo, w tego typu niestandardowych kazusach, zanim prokurator sporządzi Akt Oskarżenia, RUTYNOWO kieruje delikwenta na psychiatryczna obserwację, bo jakby nie dywagować, wyjaśnienia złożone przez oskarżonego o wielokrotny rozbój, były, delikatnie pisząc, mocno egzaltowane.
W wyniku tych ustaleń, zabójca prezydenta Gdańska stanowił realne zagrożenie dla życia otoczenia, bo było więcej niż pewnym, że na wolności, w najlepszym wypadku, wróci do zbójeckiego procederu!
Po odbyciu kary MUSIAŁ, o ile nie  wdrożono wobec niego stosownej procedury, zostać wypuszczonym na wolność, a jedyne co mogla uczynić Służba Więzienna, to powiadomić policmajstrów o wypuszczeniu na wolność regularnego psychola-zakapiora, którego czym prędzej należało umieścić w zamkniętym oddziale psychiatrycznym, wyspecjalizowanym w hospitalizacji osób groźnych dla otoczenia.
A co zrobili policmajstrzy ustanowieni W Gdańsku przez rydzykobojnego ministra?
NIC, DOKŁADNIE NIC!

Zatem, dziennikarze śledczy do dzieła, bo temat aż się prosi o „wzięcie go na warsztat”!
       Kolejnym, bardzo ciekawym wątkiem spraw jest to,
JAKIM SPOSOBEM zamachowiec w tak krótkim czasie, zdołał tak precyzyjnie przygotować się do zamachu?! I to w pojedynkę!!!
Musiał poznać program imprezy, dowiedzieć się, kiedy I CZY W OGÓLE,  na estradzie pojawią się oficjele, ba musiał zdobyć i utrwalić w pamięci wygląd ofiary, zdobyć plakietkę i zbudować precyzyjny scenariusz samej akcji. Trudno tego dokonać w kilka tygodni, do tego najeżonych świętami, 

więc pewnie plany ataku snuł już w więziennej celi.
I to "pod czujnym okiem" więziennego lekarza psychiatry!

            Jednak, zdaniem Zorra, jeśli mamy w kazusie zamachu na prezydenta Gdańska do czynienia z jakąś formą spisku,
to ewidentnie mamy do czynienia z tragicznym w skutkach urzędniczym szalbierstwem, zjawiskiem w polskiej administracji wręcz standardowym.

Bo co z tego, że stosowne dokumenty wytworzono, skoro nikt, kto powinien, się z nimi nie zapoznał?!
Gdyby system wymiany informacji działał w polskiej administracji choćby dostatecznie, osoba taka jak zamachowiec, ZANIM wyszłaby na wolność, zostałaby dokładnie zbadana przez kompetentnego psychiatrę i psychologa, biegłych w diagnozowaniu psychopatów lub dewiantów. A ci, tu można czynić zakłady, na 99,99999% zaleciliby pobyt w zamkniętym ośrodku.
W III Rzeczpospolitej, słusznie Patologiczną zwanej, dominuje urzędnicza uznaniowość, która, tym razem, rykoszetem zabiła osobę, która w imię budowy liberalno-aferalnego stylu sprawowania władzy walnie się przyczyniła do  tego, że urzędnicy, im wyżej są w hierarchii, tym mniej odpowiadają za swoje dyletanctwo.
        Bądźmy jednak spokojni o losy tych funkcjonariuszy, którym zabrakło czasu oraz ochoty do rzetelnego wypełniania swoich powinności!
System urzędniczej odpowiedzialności w III Rp jest fikcją, nawet kiedy komisarz Ziobro ściemnia co innego. Jeśli już kogoś dotknie kara, to nie z powodu niekompetentnego działania, ale z powodu klasyki stalinowskiej czystki, dla której coś takiego jak udany zamach na prezydenta Gdańska stanowi wręcz idealny pretekst.
Najlepszy dowód na taki rozwój sytuacji jest podjęte śledztwo w sprawie odpowiedzialności za to, że psychopacie udało się zmylić służby porządkowe i wolontariuszy organizujących zabawę.
Zdaniem Zorra, doszło więc do absurdalnej sytuacji w której jawnie politycznie niechętna władza próbuje obarczyć winą za zbrodnie ….jej ofiarę! A nuż się się uda tym sposobem udupić inicjatywy WOŚP?!
Bo to dla ludzi niezadżumionych radiomaryjnym hajem wygląda tak, jakby po wtargnięciu na wesele bandyty i dokonaniu przez intruza zbrodni na weselnym staroście, obwiniać parę młodą o to, że nie zabezpieczyła odpowiednio imprezy.
        Cóż, wszystko wygląda na to, że WRESZCIE, mniej lub bardziej jawnie wznoszone modły przez spory odsetek polskiego prezbiteriatu, a nawet episkopatu, zostały wreszcie ...wysłuchane, bo stało się coś, co teraz POZWOLI skutecznie tłamsić masowe imprezy organizowane przez WOŚP!
Nie udało się podczas letnich zlotów, ale udało się podczas finałowego „światełka do nieba” i to rydzykobojnym PiS-mankom i PiS-manom wystarczy, aby narzucić organizatorom takie obostrzenia, że odniechce im się organizowania jakichkolwiek imprez masowych!
Pojawiła się więc w rydzykobojnych rozumkach nadzieja, że latem nie dojdzie do kolejnego zlotu młodzieży i głoszenia „gorszącego” stylu życia, co najwyżej ostanie się Legnica i o to walka się tak naprawdę toczy.
Pojawiła się więc nadzieja, na to, że uda się w kilka lat wygasić kwestę WOŚP i nadzieja na utrzymanie w Polsce monopolu na dobroczynność przy Kościele rzymskim, a przecież monopol to patent na pewne zyski, zwłaszcza dla wszelkiej maści religijnych szalbierzy.
To przecież była ostatnio już bezpardonowa wojna, w której po stronie wrogów WOŚP walczył dobrze opłacany hufiec zawodowych hejterów, wojna w której pojawienie się ofiar w ludziach było tylko kwestią czasu, z czego MUSIELI sobie zdawać sprawę ci, którzy płacili i błogosławili bezwzględnym najemnikom, prowadzącym dotąd beznadziejną wojnę propagandową z wolontariuszami WOŚP.
A przecież na każdej wojnie, w wyniku działań wojennych, zawsze giną ludzie! Bywa, że przypadkowi.

Zorro więc obawia się, że dokładnie w kategoriach „nieuniknionej i skalkulowanej ofiary” zostanie przez decydentów rzymskokatolickiego prezbiteriatu potraktowana śmierć prezydenta Adamowicza,
zwłaszcza, że, o ironio, kasa za kościelna oprawę jego pogrzebu I TAK TRAFI do kościelnej szkatuły i kieszeni celebrantów, czyli do środowiska, które walnie przyczyniło się do zmotywowania zamachowcy.
        Najodpowiedzialniejszej zachował się ze wszystkich Jurek Owsiak! 
Zrozumiał bowiem, że ma do czynienia z pozbawionymi skrupułów i rozumu fanatykami, dla których jak to ujął pewien rydzykobojny hunwejbin:
„nie ma znaczenia to, czy Polska będzie bogata, czy biedna, ważne, aby była katolicka”.
Tak więc kontynuowanie idei WOŚP staje się wyzwaniem dla jawnie wrogiego mu środowiska, wyzwaniem które może spowodować kolejne akty przemocy i nakręcać spiralę nienawiści.
Jurek Owsiak odszedł, milcząco wykrzykując:
„teraz to se naprawdę róbta co chceta”!

Co do okazania było. Amen.
Zorro

el.Zorro
O mnie el.Zorro

Wiem, że nic nie wiem, ale to więcej, niż wykładają na uniwersytetach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo