Poparcie przez prezydenta Czech gazociągu North Stream II z Rosji do Niemiec pod Morzem Bałtyckim z pewnością nie jest w interesie Polski i trzeba zadumać się nad kruchością dyplomatycznych deklaracji przyjaźni i wzajemnego wsparcia w Grupie Wyszehradzkiej. Po raz kolejny uwidacznia się stare powiedzenie, że w polityce nie ma przyjaźni, tylko interesy ekonomiczne.
Uzgodniliśmy, że na podstawie materiałów, na podstawie stanowiska czeskiego ministerstwa przemysłu i handlu mogę wyrazić wsparcie Czech dla projektu Nord Stream 2 mimo że niektóre państwa go krytykują. Cieszę się, że w tej kwestii Czechy mają swoje stanowisko i chronią własne interesy - powiedział Zeman.
Prezydent pytany, czy istnieje sprzeciw wobec budowy Nord Stream 2, odpowiedział: "W Polsce tak, u nas nie" i dodał, że ta inwestycja oznaczać będzie dla Czech, jak to ujął, "korzyść ekonomiczną w wysokości około 1 miliarda euro".
Ciekawa jest ta podana wielkość "korzyści ekonomicznej" równa 1 mld euro rocznie (?). Czechy zużywają około 8 mld m3 gazu rocznie z czego około 80% pochodzi z importu. Zakładają import na potrzeby wewnętrzne na tym samym poziomie (od 2008 roku zużycie gazu w Czechach lekko spada) plus reeksport na poziomie 2 mld m3, aby "zarobić" podane korzyści ekonomiczne, Czesi musieliby kupować gaz z North Stream II po około 140USD/1000m3 taniej niż z innego źródła. I skoro ich prezydent tak mówi, to być może dobrze to przeliczyli.
Ponieważ cena gazu z gazoportów z pewnością nie przekroczy poziomu 280-300USD/1000m3, Czesi musieliby kupować gaz z North Stream II po około 140-150USD/1000m3. Wydaje to się trochę zbyt niska cena za gaz, nawet z North Stream, o co najmniej jakieś 20$US. Może do tych korzyści ekonomicznych doliczyli zarobek na magazynowaniu, bo magazyny mają bardzo duże.
Komentarze