UE chce być w 2050 r. neutralna klimatycznie, tzn. produkować tyle CO2, ile umie zredukować.
UE chce być w 2050 r. neutralna klimatycznie, tzn. produkować tyle CO2, ile umie zredukować.

Europejski Zielony Ład – czym jest?

Redakcja Redakcja Energetyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 29

Aspirowanie do miana pierwszego kontynentu neutralnego dla klimatu – tak najprościej można określić plany Unii Europejskiej do 2050 r., które zakładają, że Wspólnota może emitować tyle gazów cieplarnianych, ile umie zredukować.

Nie ustaje dyskusja wokół planu neutralności klimatycznej Unii Europejskiej do 2050 r. Niektórzy jednak błędnie rozumieją ten pomysł – nie chodzi tu o całkowite wyeliminowanie emisji z gospodarki, bo to niemożliwe, ale o to, by to, co jest emitowane było w całości pochłaniane. W trzydziestoletnim planie chodzi więc o inwestycje w technologie przyjazne dla środowiska, wspieranie innowacji przemysłowych, wprowadzanie czystszych, tańszych i zdrowszych form transportu prywatnego i publicznego, obniżenie emisyjności sektora energii, zapewnienie większej efektywności energetycznej budynków i współpracę z partnerami międzynarodowymi w celu poprawy światowych norm środowiskowych. 

- Zapobieżenie niebezpiecznej zmianie klimatu, zgodnie z zapisami Porozumienia Paryskiego, wymaga ścięcia emisji CO2 o połowę do 2030 roku i do zera do 2050 roku – mówi Marcin Popkiewicz z Naukaoklimacie.pl. W Polsce rząd podpisał we wrześniu 2020 r. porozumienie z górnikami zakładające koniec fedrunku w kopalniach Polskiej Grupy Górniczej w 2049 r. Sęk w tym, że finansowanie energetyki węglowej zgodnie z unijnymi zgodami mamy zagwarantowane do 2040 r. Do wtedy bowiem legalnie działa u nas rynek mocy, czyli mechanizm, który pozwala na płacenie producentom energii elektrycznej nie tylko za jej wytwarzanie, ale również za gotowość do niego w szczycie. Czyli wspomaganie nowych mocy, które w Polsce dotychczas oznaczały właśnie węgiel, z którego produkujemy wciąż ok. 70 proc. energii elektrycznej, a wedle rządowych założeń udział tego paliwa w miksie energetycznym w 2040 r. ma spaść do jedynie 11 proc. To nie spodobało się górnikom, którzy do piątku i czasu podpisania porozumienia przez kilka dni protestowali pod ziemią. Ale czy porozumienie rządu z górniczymi związkami zawodowymi wpisuje się w koncepcję Zielonego Ładu? 

- Z punktu widzenia najlepszej wiedzy naukowej o konsekwencjach zmiany klimatu oraz punktach krytycznych ziemskiego systemu klimatycznego to i tak "jazda po bandzie" i podejmowanie poważnego klimatycznego ryzyka – mówi Popkiewicz. - Biorąc pod uwagę, że emisje krajów Zachodu w ogólności, a Polski w szczególności, przez dekady były wyższe od średniej światowej, a także, że kraje te mają zasoby technologiczne, finansowe i organizacyjne, ich redukcje emisji powinny zostać przeprowadzone szybciej niż krajów Globalnego Południa. Ponadto, najszybciej powinny być redukowane spalanie węgla - najbardziej emisyjnego paliwa kopalnego. Z tych powodów kraje UE powinny odejść od węgla w ciągu dekady, a najpóźniej kilkunastu lat. Data 2049 jest więc całkowicie nieadekwatna – dodaje.  

Warto przypomnieć, że w ramach zwiększania ambicji klimatycznych, co zresztą zapowiadała szefowa KE Ursula von der Leyen ubiegając się o swoje obecne stanowisko, zmieniany będzie cel klimatyczny na rok 2030. Dotychczasowy zakładał, że za 10 lat redukcja emisji CO2 w porównaniu z poziomiem z 1990 r. wyniesie 40 proc., jednak teraz UE chce, by to było 55 proc. (ostateczne decyzje zapadną na unijnym szczycie w październiku lub w grudniu tego roku – tak zakłada porozumienie z ostatniego, lipcowego szczytu europejskiego).  

- Redukcja emisji o 55 proc. do 2030 r., która jeszcze pięć lat temu wydawała się radykalnym postulatem, dziś jest propozycją raczej konserwatywną. Jednak nawet ta najmniej ambitna z krążących w Brukseli propozycji jest nie tyle poza zasięgiem co poza horyzontem wyobraźni polskiego rządu. W opublikowanej we wrześniu 2020 r. propozycji PEP2040 Ministerstwo Klimatu zakłada redukcję emisji w 2030 o ok. 30 proc. Ponieważ rozwój kluczowych dla dekarbonizacji (według resortu) źródeł, czyli morskich farm wiatrowych i elektrowni jądrowych, przewidziany jest dopiero na lata 2030-2040, a o wychwytywaniu dwutlenku węgla z atmosfery czy to przez lasy czy przez choćby pilotażowe projekty CCUS rząd nie pisze w dostępnej wersji PEP2040 wcale - Polska dryfuje coraz bardziej na margines unijnej polityki klimatycznej. A za kadencji von der Leyen to oznacza dryfowanie na margines w ogóle – ocenia Kacper Szulecki z redakcji „Kultury Liberalnej” i z Uniwersytetu w Oslo. 

- Wiele jest krajów, dla których te cele są tak samo trudne lub trudniejsze do osiągnięcia. Klasycznym przykładem jest Słowacja – z 12 proc. PKP z sektora produkcji samochodów, gdzie zatrudnionych jest 80 tys. pracowników, przy liczebności kraju na poziomie 6 mln obywateli. Elektryfikacja transportu oznacza rewolucję przemysłową i kompletną zmianę w przemyśle motoryzacyjnym i redukcję miejsc pracy. My mamy górników, Słowacy pracowników sektora motoryzacyjnego - i jest ich tam wielokrotnie więcej w porównaniu do liczby ludności – mówi Marcin Korolec, były minister środowiska. - Jestem przekonany, że dyskusja wokół neutralności klimatycznej, zielonej odbudowy i Zielonego Ładu jest w tej prezydencji najbardziej fundamentalnym obszarem integracji i ten proces będzie postępował bardzo szybko i się konkretyzował. Pytanie o ambicje klimatyczne jest de facto dziś pytaniem o integrację europejską – dodaje.  

Warto jednak zastanowić się, jak Zielony Ład wpisuje się w globalną politykę klimatyczną, biorąc pod uwagę, że cała UE odpowiada jedynie za ok. 11 proc. światowej emisji CO2. 

- W polityce klimatycznej warto sobie stawiać cele, ale te możliwe do spełnienia. Doskonale pamiętamy wszyscy rok 2008, pakiet klimatyczny i deklarację 3x20 o tym, że na koniec 2020 r. m.in. 20 proc. energii elektrycznej będzie pochodzić z odnawialnych źródeł energii. Znam co najmniej dwa państwa, i nie mam tu na myśli Polski, które tego celu nie osiągnęły samodzielnie, ale dokonały transferu statystycznego po prostu go kupując. Pytanie więc o uczciwość i sens takich ustaleń. Polityką klimatyczną musi jednak kierować rozsądek. A my jako Polska musimy mieć indywidualną ścieżkę w osiąganiu ambitnych celów. To co jest dobre dla Francji, Holandii czy Niemiec niekoniecznie musi być dobre dla Polski – ocenił w rozmowie z Biznesalert.pl minister Paweł Sałek, doradca prezydenta RP ds. klimatu.

Autor: Karolina Baca-Pogorzelska 


Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka