Zdaniem naukowców, OZE mogą w 100% zastąpić tradycyjne źródła energii. Fot. Pixabay
Zdaniem naukowców, OZE mogą w 100% zastąpić tradycyjne źródła energii. Fot. Pixabay

Zerowa emisja CO2? Zdaniem naukowców, to możliwe

Redakcja Redakcja Energetyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 13

Naukowcy z Uniwersytetu Stanforda i innych uczelni opracował plan radykalnej transformacji energetycznej dla państw odpowiedzialnych za 99 proc. globalnej emisji dwutlenku węgla. Zakłada on, że w tych krajach od 2050 r. emisja spadnie do zera.

Naukowcy zaznaczają, że wdrożenie planu zerowej emisji w 139 przeanalizowanych państwach oznacza rewolucję nie tylko w wytwarzaniu energii, ale również w transporcie, produkcji ciepła i chłodu, funkcjonowaniu wszystkich instalacji przemysłowych a także rolnictwie, leśnictwie i rybactwie.

Wszystkie te sektory, czyli praktycznie całe gospodarki państw miałyby przejść na zasilanie energią elektryczną. Mimo tego naukowcy przewidują, że zużycie energii elektrycznej nie wzrośnie, a przeciwnie, znacząco spadnie. Spodziewają się oni, że korzystanie wyłącznie z energetyki odnawialnej w połączeniu z poprawą efektywności oznaczałoby, że zużycie energii w 2050 r. stanowiłoby tylko nieco ponad 42 proc. całkowitego zużycia w modelu funkcjonującym obecnie, czyli z powszechnym stosowaniem paliw kopalnych. 

Naukowcy oszacowali, że w przyszłej strukturze zużycia energii w przeanalizowanej grupy 139 państw najważniejszym źródłem zapewniającym ponad 23,5 proc. energii byłyby lądowe farmy wiatrowe. Elektrownie wiatrowe zlokalizowane na morzach zapewniałyby 13,62 proc. potrzebnej energii. Panele solarne zainstalowane na dachach budynków mieszkalnych oraz komercyjnych i obiektów użyteczności publicznej wytwarzałyby łącznie blisko 26,5 proc. energii.

Kolejnym istotnym źródłem byłyby zbudowane od podstaw na niezagospodarowanych terenach elektrownie fotowoltaiczne. Z nich pochodziłoby 21,36 proc. energii, a kolejne 9,72 proc. z elektrowni solarno-termalnych. Oznacza to, że w ujęciu ogólnym źródła solarne dostarczałyby łącznie 57,5 proc. potrzebnej nam energii, zaś wiatr ponad 37,1 proc. Pozostałe nieco ponad 5 proc. wytwarzałyby źródła geotermalne, elektrownie wodne oraz falowanie mórz i turbiny napędzane przez pływy mórz i oceanów.

Autorzy rewolucyjnej koncepcji transformacji energetycznej są jednocześnie przekonani, że będzie miała ona pozytywny wpływ także na rynek pracy. Likwidacja obecnie istniejących źródeł opalanych węglem, gazem i ropą oraz ich pochodnymi ma co prawda spowodować likwidację 27,7 mln miejsc pracy, ale w ich miejsce ma się pojawić 52 mln nowych, co oznaczałoby przyrost netto o ponad 24 mln stanowisk.

Naukowcy są też bardzo optymistycznie nastawieni do kosztów finansowania gigantycznej rewolucji technologicznej. Niezbędne do jej przeprowadzenia inwestycje ich zdaniem całkowicie skompensowałyby oszczędności uzyskane przez globalną gospodarkę wynikające z ograniczenia zmian klimatycznych i wyeliminowania kosztów ponoszonych na leczenie chorób wywoływanych przez zanieczyszczone powietrze. 

Wyniki opracowania zostały zaprezentowane na stronie www.sciencedaily.com. 

AB

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.


Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka