na zdjęciu: zakupy w jednej z hal należących do sieci Makro. fot. CTK Photo/Libor Sojka
na zdjęciu: zakupy w jednej z hal należących do sieci Makro. fot. CTK Photo/Libor Sojka

Pierwsza wolna Wigilia to sukces? Branża mówi o drugiej stronie medalu

Redakcja Redakcja Handel Obserwuj temat Obserwuj notkę 1
O tym, czy Wigilia w handlu w tym roku była wolna, czy może odpracowana, bo w grudniu mieliśmy trzy niedziele handlowe, a w dni przedświąteczne niektóre sklepy pracowały od 5 rano do 1 w nocy, rozmawiamy z Piotrem Szumlewiczem, przewodniczącym Związku Zawodowego Związkowa Alternatywa.

Salon24: Po raz pierwszy w tym roku Wigilia była dniem wolnym od pracy. Związki zawodowe z pewnością są zadowolone.

Piotr Szumlewicz: To tylko wszystko tak pięknie wygląda na pierwszy rzut oka. W ostatnich tygodniach rząd, a szczególnie parlamentarna lewica, przedstawia wolną Wigilię jako swój największy sukces i olbrzymią poprawę warunków pracy w Polsce. Przedstawiciele Nowej Lewicy nagrywają setki filmików, na których powtarzają, że wywalczyli dodatkowy dzień wolny dla milionów pracowników. Niestety, rzeczywistość wygląda znacznie mniej różowo. Po wprowadzeniu zakazu szczególnie znacząco zmieniła się sytuacja pracowników handlu wielkopowierzchniowego, ale trudno powiedzieć, czy jest to zmiana w dobrym kierunku. Na dodatek w grudniu duże sklepy były otwarte w trzy niedziele. Innymi słowy, w okresie przedświątecznym pracownicy super i hipermarketów oraz galerii handlowych pracowali bardzo długo i ciężko. Z kolei w poniedziałek, 22 grudnia, w jednej z sieci zakupy można było zrobić od godziny 6 aż do 1 w nocy, a we wtorek, 23 grudnia, sklepy były czynne od 5 do 23:30. Trudno więc tutaj mówić o wolnej Wigilii, co najwyżej o Wigilii wcześniej odpracowanej albo nadpracowanej. Warto też pamiętać, że w minionych latach firmy i instytucje w Wigilię, jeżeli w ogóle funkcjonowały, to były otwarte bardzo krótko i miały niewielu klientów. Praca w Wigilię była więc relatywnie mało uciążliwa. Dlatego część pracowników z rozrzewnieniem wspomina czasy, gdy pracowali nieco lżej i krócej w dni poprzedzające święta, a w Wigilię przychodzili na krótko, mając niewielu klientów.


Szczerze mówiąc, to nie wiem, o co w takim razie związkowcom chodzi - praca w Wigilię jest zła, ale wolna Wigilia jeszcze gorsza?

Piotr Szumlewicz: To nie tak. Przede wszystkim trwające święta to dla większości z nas czas odpoczynku, ale setki tysięcy osób w tym dniu pracują. Zgodnie z art. 151(10) Kodeksu pracy praca w niedziele i święta jest dozwolona między innymi w handlu, gastronomii, hotelarstwie, rozrywce, kulturze, oświacie, pomocy społecznej, transporcie, ochronie, opiece zdrowotnej, policji, energetyce, wodociągach, budownictwie, mediach, straży pożarnej, wojsku, rolnictwie czy hodowli. Na dodatek zdecydowana większość pracowników zatrudnionych w tych branżach nie otrzymuje za pracę w dni ustawowo wolne żadnych nadzwyczajnych dodatków. Przedstawiciele resortu pracy lubią przywoływać handel jako branżę, w której ponoć pracownicy w święta mają wolne. Tymczasem w większości sklepów w święta można zrobić zakupy. Ustawa z 2018 roku ograniczyła handel w niedziele, ale zniosła artykuł Kodeksu pracy, który zakazywał otwierania placówek handlowych w dni świąteczne. Dlatego w Wigilię tysiące sklepów w całej Polsce są otwarte.


To, co według związkowców byłoby najlepszym rozwiązaniem?

Piotr Szumlewicz: Nie ma nic złego w Wigilii ustawowo wolnej od pracy, tym bardziej że Polacy należą do najbardziej zapracowanych społeczeństw Unii Europejskiej. Niemniej jednak polski rynek pracy potrzebuje systemowych rozwiązań, a nie mało znaczących gestów wobec wybranych grup zawodowych. W Polsce z roku na rok coraz więcej osób korzysta w dni świąteczne z usług gastronomicznych, hotelarskich czy rozrywkowych. Trudno, aby paraliżować hotele, restauracje czy kolej w Boże Narodzenie i Wielkanoc. Kluczowe jednak jest, aby za pracę w dni ustawowo wolne od pracy pracownicy otrzymywali godny ekwiwalent. Skoro tracę święto, powinienem mieć wyższe zarobki. Dlatego konsekwentnie postulujemy, by wszyscy pracownicy, którzy wykonują swoje obowiązki zawodowe w dni ustawowo wolne od pracy, otrzymywali 2,5 razy wyższe wynagrodzenie niż za pracę w dni powszednie. Dotyczyłoby to tak niedziel, jak i świąt państwowych. Byłaby to godna rekompensata za brak możliwości odpoczynku w dni, w które większość Polaków i Polek ma wolne. Byłoby to też znacznie lepsze rozwiązanie dla milionów pracowników niż wpisanie do kalendarza kolejnego święta.


Rozmawiał Tomasz Wypych

na zdjęciu: zakupy w jednej z hal należących do sieci Makro. fot. CTK Photo/Libor Sojka


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj1 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Gospodarka