eri eri
157
BLOG

Skradli nam nasze dzieci! Czy jestesmy usprawiedliwieni?

eri eri Społeczeństwo Obserwuj notkę 12


@maciekimaciek napisał w komentarzu do wyśmienitego tekstu @MCzerw „Skradzione dzieci polityków. Ideologie Dudówny i młodego Gowina”:
„…ale Kingę Dudę miałem za piękną in-and-out dziewczynę a okazała się człowiekiem o etyce sytuacyjnej, w najlepszym razie bezmyślną koniunkturalistką a w gorszym malowaną lalą bez etycznego kompasu.”
  

 Doprawdy, przygnębiająco brzmi tryb dokonany tej wypowiedzi. Bo czyż ma on oznaczać, że już „po ptokach” i mamy przejść nad tym do porządku dziennego? Przecież ocena ta dotyczy Kingi Dudy, córki prezydenta (wybranego przez światłych Polaków po raz drugi) i Pierwszej Damy! Jeśli nawet ona, młoda, inteligentna, wszechstronnie wykształcona dziewczyna z takiego domu, to co w takim razie stanie się z tym krajem, z tym narodem gdy nas już zabraknie?

To jeden aspekt tej sprawy. A dugi?

Jak to możliwe, że córka rodziców, wyznających wartości najwznioślejsze, opisujące prawdę o człowieku i jego istnieniu, ukazuje całkowite zagubienie w pojmowaniu tej prawdy.

Czy to znaczy, że została źle wychowana przez rodziców? Nie sądzę! Po prostu, proces wychowawczy w dzisiejszych czasach, to nie tylko rodzice. To nie tylko dom rodzinny. Zrozumiałem tę oczywistość, a raczej moc oddziaływania elementów, których ta oczywistość dotyczy, obserwując obecną postawę mojego syna.

W okresie jego szkoły podstawowej, nie dostrzegałem niczego niepokojącego. W szkole średniej, chodząc na tzw. wywiadówki, zetknąłem się już z prezentowanymi poglądami niektórych nauczycieli ale i rodziców, prezentujących bezrefleksyjną afirmację  zboczeń spod flagi „homo”. Dawałem temu odpór w domu i widziałem pełne zrozumienie ze strony syna. Jednak już w okresie jego studiów na Uniwersytecie Warszawskim, straciłem ten kontakt na takich warunkach, jak do tej pory. To przecież zrozumiałe! Ale prowokowałem dyskusje. I co? W zakresie filozofii (były to studia na Wydziale Nauk Politycznych), nie byłem w stanie przebić się do syna z poglądami, choćby takiego Arystotelesa. Syn zbywał mnie. Nie podejmował dyskusji. A jeśli już, to na krótko i atakował mnie z pozycji ateistycznych.Wizyty w naszym domu jego bliskich kolegów i przyjaciela, utwierdziły mnie w przekonaniu, iż ich poglądy uległy podobnej metamorfozie. Na tym zakończę moje wspomnienia, bo jak mniemam, już Państwo wiedzą, w czym rzecz.

@MCzerw, trafnie ujęła problem w tytule swych rozważań. „Skradzione dzieci…” Właśnie, o to chodzi. Skradziono nam je! Ale czy my, rodzice, byliśmy w stanie temu zapobiec? Oddajemy nasze dzieci do szkół. Starsze, już same decydują, jakie studia wybrać. A tam już czekają hordy sług księcia kłamstwa (za PRL-u zdarzały się jednak prawdziwe „rodzynki”, dzisiaj można je na palcach policzyć). Nauka, co wbija się do głów studentom (naszym dzieciom), naśmiewa się z wierzących w Pana Boga. Jako dowód swych racji demonstruje empirię. Jedynie empirię! A przecież nauka, bez ducha, bez intuicji, jest niczym balon napełniony powietrzem. Nigdy się nie uniesie!

No, cóż! Nasze dzieci, obracają się przede wszystkim, w swoim środowisku. Wśród takich samych, jak one. A im starsze, tym częściej. Tę rzeczywistość niesamowicie silnie, wzmacnia Internet. My – rodzice, tracimy wpływ na nie. Taka jest kolej rzeczy. Ale to Państwo winno wyjść naprzeciw tym zagrożeniom. Kto miał to uczynić? Którzy władcy mogli ale nie chcieli? A którzy chcieli ale jeszcze nie zdołali?

Ta ponura rzeczywistość, dotyczy – na szczęście – tylko części młodego pokolenia. Tej części, która już się uważa albo będzie się mienić jako elita. Tym czasem prawdę, w tym względzie, ujął pewien gość, mówiąc dawno temu:
- „Wysławiam Cię Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom” (Mt 11,25-27).
  

 Jednak świat, wydaje się nieuchronnie zmierzać w tym złym kierunku. Prędzej, czy później, nastąpi koniec. To przecież zostało zapowiedziane! Jednak my, nie możemy odpuszczać! Nie możemy kapitulacyjnie przyjmować do wiadomości tego trybu dokonanego z wypowiedzi @maciekimaciek, o którym na początku notki. Nie możemy, bo będą nas rozliczać z naszej aktywności, z tego, co czyniliśmy nawet wtedy, gdy dotarła do nas świadomość, że tego, co nieuchronne, nie unikniemy.

Róbmy więc swoje. My, wszyscy. Na każdym szczeblu społecznej hierarchii. Od nocnego stróża, poprzez parlament,  po premiera i prezydenta .Naprawiajmy naszą rzeczywistość we wszystkich jej dziedzinach.

A, czy zdążymy? To już nie od nas zależy. Byle byśmy byli usprawiedliwieni.
     


eri
O mnie eri

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo