„Jest jednak jeszcze aspekt moralny. Niektórzy nadal twierdzą, że biednych ludzi, którym szukają swojego miejsca na ziemi trzeba bezwarunkowo otworzyć granicę i dać im socjal, bo tego wymaga miłosierdzie. Tyle, że miłosierdzie nie oznacza naiwności, braku roztropności, czy też po prostu zdrowego rozsądku” – Rzekł był niedawno katolicki ojciec profesor Dariusz Kowalczyk.
Ale to nie wszystko! Oto biskup Antoni Długosz podczas Apelu Jasnogórskiego 11 lipca 2025. Podkreślił, że przyjmowanie nielegalnych migrantów nie leży w interesie Polski i nie mieści w porządku miłosierdzia.
- „Co się dzieje?” – Pomyślałem wstrząśnięty. Pamiętam przecież co wykrzykiwali nasi biskupi, kiedy PiS zaraz po objęciu władzy w 2015r. ostro sprzeciwiało się przyjmowaniu uchodźców. Nie było wtedy mowy o zdrowym rozsądku i roztropności. Była za to mowa o Ewangelii. Powoływano się na naukę Chrystusa płynącą z przypowieści o Miłosiernym Samarytaninie. Taką narrację skwapliwie podchwyciły szalone środowiska lewackie i liberalne.
A katolik? Wierzący katolik? Odczuwał głęboki dysonans poznawczy! I albo jego wiara słabła, albo zmuszał się do uwierzenia, że nauka Chrystusa w kwestii miłosierdzia bliźniego, owe zaparcie się samego siebie, to rzecz nie na nasz rozum. Masz ślepo zaakceptować! Nawet wbrew sobie. Koniec, kropka!
Tych jeszcze się wahających, tych niepogodzonych abp Gądecki w swym kazaniu w Poznaniu pouczył:
„W podejmowaniu problemu uchodźców i ubiegających się o azyl "najważniejszym punktem odniesienia nie może być interes państwa czy bezpieczeństwo narodowe, lecz jedynie człowiek". Przywołując słowa papieża Franciszka abp dodał, że zasada centralnego miejsca osoby ludzkiej "zobowiązuje nas do przedkładania zawsze bezpieczeństwa osobistego ponad bezpieczeństwo narodowe" (sic!).
Tymczasem prawda jest inna niż to wynika ze słów arcybiskupa.
Po pierwsze, bezpieczeństwo narodowe dotyczy przecież również każdego Polaka z osobna, co jest zgodne z zasada centralnego miejsca osoby ludzkiej.
Po drugie, chrześcijańska miłość i miłosierdzie bliźniego opiera się na zasadzie ordo caritatis! (miłość uporządkowana). Kochajmy wszystkich, ale w pierwszej kolejności najbliższych. Nie należy dobra innych przedkładać ponad dobro najbliższych, ze szkodą dla nich.
I to jest zgodne ze zdrowym rozsądkiem, wyklucza naiwność i brak roztropności.
Jednak to za mało by powiedzieć, że już wszystko pojęliśmy w tej kwestii! Bowiem ten zdrowy rozsądek nie wziął się sam z siebie.Wynika on właśnie z Ewangelii.
31 maja Kościół obchodzi święto Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny. Rozpatrywanie tego wydarzenia, tak doniosłego przecież, że aż wyróżnionego, w kontekście właśnie aktów miłości bliźniego oraz miłosierdzia wobec uchodźców ma kapitalne znaczenie w moralności chrześcijańskiej i stanowi niezwykle ważne uzupełnienie nauki płynącej z przypowieści o miłosiernym Samarytaninie.
Oto, „Wkrótce po Zwiastowaniu, Matka Boża udała się w odwiedziny do swojej krewnej Elżbiety, która mieszkała w górzystym regionie Judei, w odległości od czterech do pięciu dni drogi. (…) Wiedząc od Anioła, w jakim stanie znajduje się Elżbieta, Najświętsza Maryja Panna, kierowana miłością, udaje się z pośpiechem, aby jej pomóc w zwyczajnych obowiązkach domowych. Nikt jej do tego nie zobowiązuje. Bóg przez Anioła nie mówi nic na ten temat. Również Elżbieta nie domaga się pomocy. Maryja mogłaby zostać we własnym domu, żeby się przygotować na przyjście swego Syna, Mesjasza. Wybiera się jednak w drogę cum festinatione, z ochoczą gotowością, z niewypowiedzianą radością, aby zapewnić swej kuzynce niezbędną pomoc.” (Francisco F. Carvajal, Rozmowy z Bogiem; tom VI, s. 283)
I dalej: „Jedną z tajemnic Adwentu jest Nawiedzenie Najświętszej Maryi Panny – druga tajemnica radosna Różańca świętego. Rozważając ją skupmy nasza uwagę na pewnym konkretnym aspekcie służenia innym ludziom, jako cząstce naszego powołania: na miłości bliźniego.
To bowiem pełne czułości nawiedzenie przez naszą Matkę Jej kuzynki Elżbiety jest wyrazem miłości bliźniego. Musimy kochać wszystkich, ponieważ wszyscy są lub mogą być dziećmi Bożymi, naszymi braćmi. Na pierwszym miejscu jednak powinniśmy kochać tych, którzy są nam najbliżsi, tych, z którymi łączą nas szczególne więzy – naszą rodzinę. Miłość ta powinna się przejawiać również w czynach, nie tylko w uczuciach.” (Francisco F. Carvajal, Rozmowy z Bogiem; tom I, s. 196)
I tego właśnie odniesienia do Ewangelii zabrakło w wystąpieniach biskupa Antoniego Długosza oraz profesora Dariusza Kowalczyka.
To niezbyt fortunna sytuacja, bowiem w ten sposób zgodzili się oni ze świeckim Kaczyńskim a pominęli praźródło - Ewangelię…
https://wpolityce.pl/kosciol/734835-bp-dlugosz-na-jasnej-gorze-modlimy-sie-za-obroncow-granic
Inne tematy w dziale Społeczeństwo