Eurybiades Eurybiades
1121
BLOG

Radosław Sikorski już zeznaje

Eurybiades Eurybiades Polityka Obserwuj notkę 26

     Stosowna ustawa już jest, ale niewykluczone, że się zmieni i w związku z tym Komisji jeszcze nie ma.  To jednak nie przeszkadza, aby sprawy zaczęły iść tak, jakby ona już istniała i zaczęła działaćl;  w każdym razie - sporo się mówi o materii, którą się ona zajmie.  Nie dziwiłbym się, gdyby mówili głównie trochę zniecierpliwieni i chcący jak najszybciej dogrzebać się prawdy politycy obozu władzy - no, bo mówi się o sprawie od jakiegoś czasu, a przeciwnik uosobiony przez samego Donalda Tuska domagał się tej komisji już jakieś pół roku temu.  Tymczasem - taki wyrywny okazał się Radek Sikorski i - jak to ma w zwyczaju, zgłosił się do odpowiedzi pierwszy i to nie pytany.  No,  nie pytany  przez Komisję,  ale o reset nagabnęła go Monika Olejnik.   Było to jednak nagabnięcie przyjazne, bo nie ze strony przeciwnika politycznego.  Otóż, nagabnięty przyjaźnie w kwestii resetu z Rosją, rzeczony exminister  wyrąbał explicite, czyli zeznał - wprawdzie nie pod przysięgą - co następuje:  tak, prowadziliśmy reset z Rosją - i to wcale nie pod wpływem USA, bo podjęliśmy tę akcję wcześniej, niż Obama;  a co, albośmy to jacy-tacy?  Mamy swój rozum i nie potrzebowaliśmy zgody ani pouczania od Amerykanów.  Robiliśmy to chcąc Rosję zmodernizować!   No, może nie całkiem tak to brzmiało, ale co do sensu - to jak najbardziej.

   Wygląda na to, że teraz taka właśnie będzie obowiązujaca narracja:  zamiar był chwalebny - przekonanie mużyków do cywilizowanych obyczajów politycznych, a że nie wyszło - to trudno.   Znaczna część świata tak wtedy myślała, nie można więc mieć pretensji do naszych ówczesnych decydentów - powiadają teraz poniektórzy, a między nimi występujący wczoraj w telewizorze stary peezelowiec, który przy okazji nadmienił, że nie wstydzi się swojej przynależności do ZSL.  Pomijając oczywisty fakt, że znaczna część świata - to nie wszyscy, a i na naszym podwórku nie brakowało myślących inaczej i jak czas pokazał - słusznie, to co myśleć   o takiej próbie ustawiania stosunków z dużo większym i historycznie nieprzyjaznym oraz nastawionym na dominację sąsiadem?  Można to tłumaczyć na różne sposoby:  naiwność w połączeniu z głupotą,  całkowite zanegowanie podstaw suwerenności własnego państwa i świadome działanie wbrew jego dobru - czy jeszcze jakoś inaczej.  

   Przyjmijmy litościwie, że szło o to pierwsze  -  naiwność;  pokażemy im, co to demokracja, zachodnia cywilizacja i dobry obyczaj polityczny - a oni się tego ochoczo oburącz chwycą.  W praktyce powinno to było wyglądać tak, że na wschód, śladem kibitek wiozących niegdyś naszych pra - pradziadów ruszają wagony i samoloty wypełnione naszymi politykami oraz  ekspertami, którzy tam wytłumaczą, co i jak, a następnie wszystko się zmieni.  Modernizacja!  Putin uderzy się w pierś i obieca nikogo już nie ukatrupić  (w każdym razie - nie hurtem), najbliżsi sąsiedzi z ulgą odetchną i nastąpi ogólna zgoda w połączeniu z szczęśliwością.

   W praktyce wyszło to jakby na odwyrtkę:  do Moskwy pojechała np. nasza Państwowa Komisja Wyborcza nie po to, aby ich odzwyczaić od wyborczego wyniku = 99%  -  ale odwrotnie, zobaczyć, jak oni to robią, że zawsze wychodzi, jak trzeba.  To nie szef naszego MSZ pouczał rosyjskich ambasadorów o arkanach światowej polityki - a odwrotnie:  Ławrow szkolił naszych.  Wreszcie - sam premier, pojechawszy do Moskwy, nie wytłumaczył gospodarzowi Kremla, że tarcza rakietowa będzie ok. - a wręcz przeciwnie:  po powrocie pokazało się, że on sam tej tarczy nie chce  wskutek  "małego entuzjazmu" ze strony Putina.  Dlaczego tak to wszystko się ułożyło?  Wiadomo  - chyba z powodu, że ex oriente lux!

    Jak by na sprawę nie patrzeć - wygląda na to, że ta zamierzona "modernizacja" dokonała się w odwrotną stronę:  wszystko jakoś po myśli wcale nie naszej i na korzyść wyłącznie cudzą;  odpowiedzi na pytania dotyczące tego właśnie powinny być w raporcie z prac Komisji najciekawsze. Co do faktów, to każdy z grubsza zorientowany wie  - co i jak, ale motywy i okoliczności - to dopiero smakołyki!  Weźmy takiego Radka:  jak wiadomo - swego czasu zdeptał Afganistan wszerz i wzdłuż z kałachem na ramieniu, dobrze więc mógł przyjrzeć się, co Rosjanie umieją i lubią.  Podobno nawet, jak się sam pochwalił, rąbał do nich z tego instrumentu;  kiedy  i z jakiego powodu jego konwersja  - czy inaczej:  "modernizacja" - nastąpiła?  Cóż - zdarzają się momenty i sytuacje, po których - jak to ostatnio powiedział  Donald Tusk - nic już nie jest takie, jak przedtem.  Nie jest wykluczone, że coś takiego zdarzyło się i z Radkiem;  bardzo byłbym usatysfakcjonowany usłyszawszy coś o tym od Komisji.

Eurybiades
O mnie Eurybiades

Konserwatysta

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka