Trochę przesadziłem – nie tysiąc, ale tak z pięć do dziesięciu to napewno ma, jeśli wierzyć tak zwanym „komentatorom sceny politycznej”. Tych twarzy używa - według nich – zależnie od potrzeb, ale większość jest fałszywa, a tylko jedna prawdziwa; ta jest niezmienna i na szczęście odsłania się zawsze, kiedy już-już, prawie udało się Kaczyńskiemu ludzi oszukać przy pomocy łagodnego i dobrotliwego oblicza. Ma taką przypadłość ten człowiek, że nie potrafi do końca wytrzymać bez pokazania prawdziwej twarzy. Choć, prawdę mówiąc, to może raczej przenikliwi, bezkompromisowi i czujni redaktorzy pilnują, aby tę twarz w odpowiednim momencie odsłonić. I pojawiają się seryjnie wypowiedzi w rodzaju: „ile twarzy ma Kaczyński?”, „Kaczyński znów ujawnił swoje prawdziwe oblicze” – itp. Często, a jakże, są to wypowiedzi w tonie zatroskanym i oczywiście bezstronnym – mniej więcej takie: „Kaczyński znowu odsłonił prawdziwe oblicze i zaszkodził PiS-owi, a szkoda!”.
Ot, choćby teraz: nam łatwowiernym prostaczkom wydawało się przed wyborami, że nasz Jarosław to anioł – a tu, jak diabeł z pudełka wyskakuje informacja: Kaczyński obraził Angelę Merkel! Oczywiście - sama nie wyskoczyła; od czego mamy tych wyżej wspomnianych przenikliwych, bezkompromisowych i czujnych redaktorów?
W dodatku ta obraza nosiła wszelkie cechy niewinności i była ukryta perfidnie w książce w postaci dość ogólnikowego zdania. A kto u nas czyta książki?
Ale na szczęście żyją wśród nas ci przenikliwi... itd, itd – w dodatku obdarzeni wrażliwym węchem politycznym (a kto ma najlepszy węch – no, zgadujcie, dzieci – kto? no, no – li..., li.... – tak jest, Lis – brawo!). No i Kaczorowi nie wyszedł ten iście makiaweliczny pomysł: obrazić, ale tak, żeby nikt się o tym nie dowiedział. Dowiedzieli się wszyscy! Nie uszło Kaczorowi na sucho – podobnie, jak nie uszło to, że napisał „obiat” – i to też było ukryte w jakiejś tam książce w jakiejś tam restauracji. Wszystko co napisał (nawet gdyby napisał na podszewce własnej marynarki) zostanie zauważone i obrócone przeciw niemu – a nawet to, czego nie napisał. Jak się okazało, naprawdę to nie napisał „obiat” – no i co z tego?
A wracając do Angeli: według tych przenikliwych... itd , itd – z tego właśnie powodu PiS przegrał wybory. Cała rzesza Polaków niebywale wrażliwych na punkcie honoru Angeli Merkel (napewno także Władimira Putina), za to nie pamiętających o własnym – w ostatniej chwili cofnęła rękę z długopisem i krzyżyk przeznaczony pierwotnie dla PiS trafił gdzie indziej. Część wcale nie poszła głosować i w ciszy przeżuwała obrazę naszej wielkiej przyjaciółki (jeszcze chyba nie można pisać: „najjaśniejszej gwarantki naszych swobód”?)
Można to zrozumieć, choć pewnie lepszą drogę wybrali eks ministrowie i wystąpili aktywnie. Myślę tylko, że swoje wystąpienie mogli wzmocnić i wystąpić raz – jako byli ministrowie, a drugi raz - jako byli ludzie służb (może nie w komplecie). Jak już - to już.
No, dobrze – jeśli przyjąć za słuszne twierdzenie, że przez to zdanie o Angeli PiS przegrał wybory – spróbujmy rozważyć taki scenariusz:
Kaczyński okazuje się bardzo przezorny i przewidujący – zamiast wspomnianego zdania zamieszcza coś takiego: „Angela i Władimir to nasi najwięksi przyjaciele i od czasów Katarzyny i Fryderyka nie mieliśmy podobnych”.
Euforia! Cała rzesza Polaków niebywale wrażliwych na punkcie honoru Angeli i Władimira, za to nie pamiętających o własnym – głosuje na PiS! Byli ministrowie ogłaszają dwa listy pochwalne (drugi jako byli ludzie służb), a w Wałbrzychu i w woj. mazowieckim z wrażenia zapominają fałszować. W efekcie PiS wygrywa – i co potem?
-
rura przed portem leży i przeszkadza
-
Niemcy blokują gaz łupkowy
-
Rosja wprowadza jakieś kolejne embargo
-
sprawy: katyńska i smoleńska – nadal niezałatwione
Chciał, nie chciał – Kaczyński coś na ten temat musi powiedzieć.
No, i zaczyna się:
-
cała rzesza Polaków niebywale wrażliwych... itd, itd – gromko protestuje przeciw psuciu stosunków z naszymi przyjaciółmi
-
oburzeni eks ministrowie publikują już nie dwa, a trzy listy: trzeci jako aktualni agenci wpływu (do tego można się przyznać – to nie hańbi!)
-
usłużne pielęgniarki ustawiają białe miasteczko przed kancelarią premiera
-
geje i lesbijki ustawiają miasteczko tęczowe
-
Kalisz z czarnym kirem na sztandarze SLD pikietuje przed Trybumałem Stanu
-
Nergal w towarzystwie wspierających go biskupa Pieronka oraz księdza Bonieckiego i przy pomocy Krzemińskiego oraz Środy (występujących jako szwarcministranci) obkłada Kaczyńskiego czarną klątwą
Na tym sprawa się kończy – na fali ogólnego oburzenia światłej części narodu odchodzi w niebyt niechlubny epizod władzy PiS i do rządów wraca jedynie słuszna partia wzmocniona być może świńskim łbem. Sąsiedzi nas chwalą, a przewodniczący Buzek oświadcza, że te pochwały – to dla nas powód do dumy. Zaczyna być normalnie – cokolwiek to słowo miałoby znaczyć. I potrzebne nam było to wszystko? Nie warto było udawać – prawda i tak wyszła na jaw. Prawdziwa twarz się odsłoniła.
A na poważnie:
To całe ględzenie o zmieniających się twarzach Kaczyńskiego uważałbym za tylko niepoważne, gdyby nie kryła się za nim chęć dezawuowania go jako polityka. Człowiek zachowuje się rozmaicie i mówi różne rzeczy w zależności od okoliczności. Mówi ostro – lub łagodnie, dowcipkuje, lub jest poważny. To zrozumiałe; po co więc bredzić o „prawdziwej twarzy”, gdy Kaczyński wyartykułuje coś ostrzej?
Znam tylko jednego polityka o twarzy nie zmieniającej się nigdy – niezależnie od sytuacji. To Pawlak – czy mam go uznać za wzorzec?
A więc, nie chcę, żeby Kaczyński cokolwiek udawał – żeby próbował przypodobać się ludziom, którzy nie są w stanie zrozumieć, co do nich mówi – a za to zaakceptowaliby go, gdyby zaczął coś pleść o miłości. Niech zachowuje się jak chce i mówi jak chce – bo to co mówi – ma sens. I dość. Jego program jest dla mnie jasny i w pełni się z nim utożsamiam – a pewność, że Jarek nie będzie zasad tego programu zmieniać – stanowi dla mnie silne i stabilne oparcie.
Cenię ludzi robiących to, co do nich należy. Nie lubię takich, którzy próbują zdobywać sympatię narodu tańcząc disco polo albo biegając za piłką. Wolę tych, którzy mówią do narodu poważnie o poważnych sprawach. Także o przykrych.
Kaczyński taki jest. Kaczyński, jaki jest – każdy widzi. I niech tak zostanie.
Inne tematy w dziale Polityka