Chodzi o skok cywilizacyjny, który pani Kolenda – Zaleska opisała we wtorkowym numerze GW – w tekście p.t. „Nie jesteśmy malkontentami”.
W zasadzie Wyborczej nie czytuję; teraz widzę, jak to moje postępowanie jest niewłaściwe. Aż nie chcę myśleć, że mogłem przegapić ten tekst, który uważam za wielki i do przeczytania którego zachęcam wszystkich.
Pani Kolenda wystosowała do Jarosława Kaczyńskiego dramatyczny apel, aby dał jej choć kilka jeszcze dni na radość z Euro i aby jej tej radości nie zatruwał.
Skąd ten apel ? Otóż Kaczyński miał powiedzieć, że Euro „nie przyczyniło się do skoku cywilizacyjnego Polaków”.
Myślę, że powiedział coś trochę innego; nie szło pewnie o skok cywlizacyjny Polaków – tych nie trzeba cywilizować. Szło pewnie o skok cywilizacyjny kraju. Ale to drobiazg – taka rozbieżność. Ja rozumiem panią Kolendę, która tą wypowiedzią poczuła się zatruta, a ściślej – zatruta została jej radość z Euro. Nic przecież tak nie boli, jak nieuzasadnione i bezpodstawne ataki. Na szczęście to zatrucie nie pozbawiło jej zdolności trafnego i błyskotliwego ripostowania: „..gdzie Kaczyński spędził ostatnie trzy tygodnie – gdyby poszedł na stadion, na dworzec lub do strefy kibica, to taka konstatacja nie przyszłaby mu do głowy, bo zobaczyłby roześmianych, przyjacielskich, otwartych i radosnych Polaków – w dodatku dumnych ze swego kraju”.
Dziękuję ! Bardzo jestem pani Kolendzie wdzięczny za całkowicie nowe – powiedziałbym: odkrywcze zdefiniowanie pojęcia „skok cywilizacyjny”. Chcę powiedzieć, że do tej pory rozumiałem je bardzo prosto – a, niech tam, przyznam – wręcz prymitywnie, jako raptowne i skuteczne przyśpieszenie rozwoju materialnego, naukowego, intelektualnego, pewnie też i obyczajowego – pozwalające zbliżyć się, a może i zrównać z krajami nas do tej pory wyprzedzającymi.
Tymczasem – nie! Skok cywilizacyjny to coś o wiele łatwiej osiągalnego; cieszyć się, objawiać radość i dumę – to jest to właśnie ! Widząc, jak Boniek pije piwo z Van Bastenem i Figo , przedstawicielami krajów wyprzedzających nas – czujemy się dowartościowani, a to znaczy, że skok cywilizacyjny się dokonał. On się dokonał w nas – nie musimy go przeliczać na ilość wybudowanych autostrad- my jesteśmy ponad takie przyziemne – i to dosłownie – sprawy. Nam wystarczy radość. Jak to powiedział Premier: pozytywnie zwariowaliśmy, bo latem nosimy szaliki.
Za jedno jeszcze jestem wdzięczny pani Kolendzie: od pewnego czasu czuję się pozbawiony kompleksów, pewny siebie i dumny – choć jeszcze niezupełnie wiem, z czego. A tu – dowiaduję się od niej, że to skutek psychoterapeutycznego działania Euro – bo „Euro leczy z narodowych kompleksów”. Pani Kolenda pyta:”czy pacjent został wyleczony?”
Chcę zapewnić: ja – tak !
Wszystko fajnie – niepotrzebnie tylko pani Kolenda zaczyna – jak sama mówi – „wrzucać parę łyżek dziegciu do ogromnej beczki miodu” – i coś tam nadmieniać o niewybudowaniu dróg.
Ja to widzę inaczej: ktoś w telewizji (chyba niejaki Listkiewicz) powiedział, że po prostu obiecano tych dróg za wiele i teraz trzeba się tłumaczyć; gdyby obiecano mniej, to wszystkie zostałyby wybudowane i byłby spokój. Święta racja- tego się trzymajmy!
Zauważmy przy tym zaprezentowaną przez panią Kolendę maestrię w aplikowaniu tej łyżki dziegciu: „nie wszystkie drogi zostały wybudowane”. Jakiś malkontent mógłby dowodzić, że nie wybudowano przeszło połowy – ale komu w tekście literackim potrzebna taka dokładność? My – nie malkontenci ! „Jest barwność, jest niespodzianka” – jak mówi jedna z postaci „Bakunowego faktora” zachwalając rym niedokładny.
Męczy mnie tylko niepewność związana z zakończeniem tekstu: „Jarosławowi Kaczyńskiemu proponuję kilka tygodni wakacji ... powinien je spędzić w Gniewinie, gdzie mieszkali Hiszpanie ... tam fraza „skok cywilizacyjny” nabiera nowego znaczenia”.
Moje wątpliwości są takie:
- czy propozycja „kilku tygodni wakacji” zawiera zapewnienia ich sfinansowania – i własnego towarzystwa?
- jakiego to nowego znaczenia nabiera „skok” w Gniewinie i jaki to ma związek z Hiszpanami
Będę bardzo zobowiązany za wyjaśnienie tych kwestii.
I jeszcze muszę zwrócić uwagę na warsztat pani Katarzyny, a szczególnie na konstrukcję tekstu, która – choć jej schemat nie narzuca się nachalnie – jest czytelna.
Proszę tylko popatrzeć:
- nowatorskie, odkrywcze ujęcie oklepanego tematu (nowe odczytanie znaczenia „skoku”}
- błyśnięcie diagnozą psychologiczną (Euro jako lek na kompleksy)
- zrównoważenie zbyt jednoznacznie pozytywnego wydzwięku tekstu przy pomocy łyżki dziegciu
- niejednoznaczne zakończenie pozostawiające czytelnika z wątpliwościami i każące mu myśleć
Brawo !
Jest ranek- zaraz lecę do kiosku po GW; tylko czy pani Katarzyna pisze codziennie ?
Inne tematy w dziale Polityka