Wielu spośród polityków Platformy podziwiam.
W zasadzie wszyscy na podziw zasługują, ale objęcie takiej masy tych godnych podziwu ludzi przerasta moje możliwości i intelektualne - i emocjonalne. Nie jestem aż taki pojemny.
Muszę więc ograniczać zakres mego uwielbienia tak, żeby się, że tak powiem, wyrobić - i żeby wystarczyło dla tych dla mnie najważniejszych i najwybitniejszych.
Przede wszystkim - i bardzo proszę traktować to poważnie - dla Stefana Niesiołowskiego. Wiem, to może niektórych dziwić. Znam te napaści ze strony oszalałych z furii pisowców, ale popatrzmy na to z takiej strony: mało kto potrafi połączyć umiar i elegancję z nieustępliwością i zdecydowaniem, a Stefek po prostu tak ma. I to w sytuacji ciągłych napaści - zajadłych i niewybrednych w formie, wobec których ten człowiek zachowuje powściągliwość i równowagę ducha biorące się zapewne z częstego przebywania wśród żuczków, motyli i sympatycznych gąsieniczek - a nie, jak to imputują wiadomi złośliwcy - wśród pluskiew, wszy i gnid. Pamiętajmy też, że tej swojej szlachetnej postawy o mało nie przypłacił życiem, bo to w gruncie rzeczy jego chciał zastrzelić ten fanatyk. Na szczęście skończyło się na jakimś pisowcu.
Nie wymienię wszystkich moich idoli; wspomnę tylko niektórych:
- Olszewski, człowiek postury skromnej - a ostry, jak nie przymierzając Oleksy po wypitce, czyli jak brzytwa
- Halicki, Szejnfeld i paru jeszcze innych, którzy potrafią swoją miodopłynną wymową uświadomić, że nic nie jest jednoznaczne, a wśród wielu znaczeń, które mogą przybierać rzeczy i sprawy ważne są tylko te, które nadaje im Platforma. Niektórzy ich adwersarze nazywają to krętactwem, ale wypada nad tym tylko pokiwać pobłażliwie głową.
- Gowin, który jest prawdziwą twarzą Platformy; aksamit, łagodność - ba, niemal świątobliwość - a więc te cechy Platformy, które u innych jej przedstawicieli muszą być ukrywane, bo jak można je ujawniać w ciągłych utarczkach, wymuszanych przez napastliwych drapieżców - wiadomo, jakich
O tym, który godzien jest podziwu najwyższego - nie wspomnę, bo sama myśl, że miałbym wyliczać jego cechy o tyle przerastające innych sprawia, że ręce i nogi mi słabną, a wzrok się zaćmiewa.
Natomiast muszę wspomnieć o osobie, która sprawiła, że to wszystko napisałem: pani Małgorzata Kidawa Błońska !
Zawsze do tej pory rzucałem wszystko. gdy tylko pojawiała sie w telewizorze - i zawsze nieodmiennie dostarczała mi wrażeń, których tu nie chcę opisywać - a które poruszały bardzo głebokie pokłady mojego jestestwa. Ale to wszystko było tylko zadatkiem tego, czym uraczyła mnie w poniedziałek; poproszona o odniesienie się do ostatnich działań PiS, a w szczególności do zaprezentowania kandydata na premiera - odesłała prezesa PiS do nauki arytmetyki: "niech się nauczy liczyć do 231 !"
" Ja na kolana padłem !" - chciałoby się zawołać za Gombrowiczem. To zestawienie intelektu i prawdziwego talentu politycznego z politycznym wyrobnictwem jest wstrząsające: ten biedny, pozbawiony instynktu politycznego Kaczyński męczy się i wymyśla programy, zwołuje debaty, przemawia na wiecach, przedstawia jakieś propozycje - i co z tego wynika ? Pani Małgorzata załatwia go od niechcenia i z lekka pogardliwie: "naucz się liczyć do 231 !"
Ma do tego pogardliwego tonu prawo, bo oto odkryła istotne prawo polityczne funkcjonujące w demokracji; prawo, które można sformułować tak: "Pocałujta wójta, kiedy wójt ma większość". Takie to niby proste, ale osiągnięcie takiej prostoty i lapidarności jest dostępne tylko osobom prawdziwie wielkim, obdarzonym zdolnością postrzegania spraw, które dla innych są zakryte. Kaczyński najwyrazniej nie wiedział, że w sejmie dobrze byłoby mieć 231 głosów - a pani Małgorzata bezlitośnie i bez znieczulenia to mu uświadomiła; to może tego człowieka załamać!
Żeby nie mijać się z prawdą - trzeba powiedzieć, że także inni działacze PO mówili podobnie; podobnie wypowiadali się także ci "z rękami czarnymi od pługa" - czyli koalicjanci. Ale to wszystko traktuję jako wtórność i popłuczyny - pani Małgorzacie przyznaję pierwszeństwo.
I jak tu się dziwic, że to Platforma rządzi - skoro to właśnie w niej znajdują się takie tuzy myśli politycznej.
Ja bym tylko do tego epokowego odkrycia pani Kidawy Błońskiej dodał nieco skromniejsze, ale też istotne, dokonane przez Aleksandra Halla - o czym już tu pisałem, ale jeszcze przypomnę, bo o dobrym nigdy za dużo: oceniając prezydenturę B.Komorowskiego stwierdził, że jest dobra, bo świadczą o tym wysokie słupki poparcia. Tak to bywa, że autorami konstatacji istotnych bywają ludzie skromni, nieco zapomniani lub zgoła zapoznani.
Na tym wypada zakończyć; partia rządząca nie ma czasu na rozpraszanie się - co też tam ktoś zaproponował czy wymyślił. Sama też nie musi tego wszystkiego robić; raczej trzeba zadbać o oddanych ludzi (co, może to nie humanitarne?), przypilnować, żeby ich nie krzywdził jakiś nadgorliwy prokurator lub sędzia - zresztą, co ja będę wyliczał; tyle jest tych działań potrzebnych, pożytecznych i słusznych.
Trzeba tylko trzymać rękę na pulsie:
- mamy przynajmniej 231 ? - mamy !
- słupki poparcia wysokie ? - nienajgorzej !
I póki tak jest - jest dobrze.
Inne tematy w dziale Polityka