Eurybiades Eurybiades
1092
BLOG

Trotyl? Odpowiedź Gazety Wiarygodnej na artykuł Rzepy

Eurybiades Eurybiades Polityka Obserwuj notkę 15

Oswiadczenie

Nasi najlepsi dziennikarze sledczy pracowali nad tym materiałem przez długie miesiące. Nasz dziennik zawsze stawiał na wiarygodnosć - wiarygodnosć to rzecz najważniejsza - stąd potrzeba dogłębnej analizy zebranego materiału przed jego publikacją.

W trosce o dochowanie najwyższych standardów  wersję zdarzeń pieczołowicie opracowaną przez naszych asów dziennikarstwa najpierw skonsultowalismy z Premierem, byłym Prezydentem z doswiadczeniem w elektryce oraz znanym entomologiem. Bezcenne uwagi wniósł ekspert od gumowych przyrządów do nawigacji seksualnej.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Prawdziwa historia katastrofy

Przedstawiamy Państwu pełną historię wydarzeń. Nasze źródła jednoznacznie potwierdzają, że w wyniku nacisków ze strony dużego Pałacu - działając pod presją - Premier naszego kraju ubłagał podczas pamiętnej rozmowy na molo Pana Judokę o rozdzielenie wizyty w Katyniu. Judoka lubi naszego Premiera i rozumiał, jak bardzo ten był naciskany przez faszystowskie srodowiska; zgodził się nie stawiając żadnych warunków.

Dnia 10 kwietnia - tutaj dziękujemy ekspertowi od gumowych przyrządów za obszerną dokumentację - w wyniku kaca po spożyciu nadmiernych ilosci alkoholu - pierwszy pasażer spóźnił się znacząco na wylot samolotu. Czekający na lotnisku generał B. pociągając z piersiówki (co zarejestrowały kamery - nagranie zdeponowano w naszej zaprzyjaźnionej kancelarii) wyraźnie tracił cierpliwość , aż wreszcie  znalazł kapitana P. i zrugał go jak młodego kadeta. Nasi eksperci odczytali treść całego monologu generała z ruchu warg - całość nagrała kamera umieszczona na dachu sklepu monopolowego znajdującego się 13 km od lotniska. Sprawę do powszechnej wiadomości podała jako jedna z pierwszych redaktor M.O.

Podczas lotu - zwłaszcza po telefonie od brata - co potwierdził były prezydent  elektryk - był agresywny. Agresywnie milczał pytany przez dyrektora Kazanę,  czy jest decyzja. W tym czasie - pijany już - generał B. wszedł do kabiny pilotów i wydawał im komendy. Dysponujemy dowodami! Także sensacyjną rozmową Braci K.! (rzecz jasna zdeponowane w zaprzyjaźnionej kancelarii) W rozmowie tej Duży Kaczor powiedział, że zaciął się przy goleniu - drodzy czytelnicy - to KOD - Kaczystowski Ordynarny Dialekt. Tajny i faszystowski - to oznacza nic innego jak legendarne - Iąduj dziadu!

Piloci - poczęstowani zawartością piersiówki przez generała B. wyraźnie nabrali kurażu. Nasz świadek (zdradzimy tylko tyle, że lubi koszule w kratę) zeznał, że zaczęli mówić o sobie debeściaki”. Tymczasem oczywiste jest, że były to osoby bez odpowiedniego przeszkolenia, ryzykanci nieznający funkcji urządzeń pokładowych, którzy nie potrafili nawet odczytać właściwej wysokości prowadzonego przez siebie samolotu.

Czynnikiem sprzyjającym katastrofie były pielgrzymki oficjeli przez salonkę (dyrektor Kazana, generał B. ) , a także milczenie Pierwszego Pasażera wdzierające się nienawistnie do kabiny pilotów. Po co zaglądali do salonki? Aby zobaczyć. Zorientować się. Przekazać Pierwszemu Pasażerowi. Wszakże wszyscy znali rozkład uroczystości i wiedzieli, że spóźnienie jest nieuchronne - a przecież telewizja czekała. Telewizja Trwam!

Spora grupa ekspertów  poproszona przez nas o opinię - czarno na białym stwierdziła jeżące włos na głowie, nagminne naruszenia procedur w specpułku, który najwyraźniej cierpiał na "syndrom Boga".

Niektórzy twierdzą, że słowa o "debeściakach" nie padły ;  my uważamy, że nawet nie musiały - piloci specpułku uważali się za takich. Nic nie zakłamie smutnego i niepodważalnego (nawet przez 1000 altetów lub amerykańskich profesorów) faktu, iż pilot nie miał prawa podejmować próby lądowania przy widoczności 400 m, a nawet mniej, o czym był poinformowany - oczywiście jak udowodniliśmy pilot prawdopodobnie nic nie zrozumiał - załoga Tupolewa nie znała przecież języka rosyjskiego.

Nie ulega najmniejszym wątpliwościom, że samolot po zejściu na wysokość 50 metrów zawadził o brzozę i zwyczajnie spadł na ziemię. Potwierdza to ekspert Szybki: kiedyś widział samolot na lotnisku - jego opinii nie wypada kwestionować.

 

Trotyl na wraku tupolewa

 Wreszcie sensacja. Samolot - jak już wiemy i co udowodniliśmy - spadł na ziemię pod Smoleńskiem. Dotarliśmy do tajnego dokumentu przekazanego Premierowi przez Judokę - otóż samolot spadł na niewypał z czasów drugiej wojny światowej ; przygnieciony Tupolewem - niewypał wybuchł! Rozerwało to samolot na strzępy, a jego części rozrzuciło po rozległym terenie. Niektóre części powbijały się tak głęboko, że uzbrojona w saperkę dzielna Pani Kopczyńska nie odnalazła ich mimo przekopania terenu na 2 metry wgłąb i wszerz.

Co więcej - wybuch ten spowodował głębokie wstrząsy sejsmiczne, które spowodowały zakłócenia na taśmach czarnych skrzynek, szumy oraz zniknięcie części zapisów. Dodatkowo - spowodował on głęboki wstrząs mentalny ekspertów MAK oraz osób odpowiedzialnych za sekcje ofiar, co doprowadziło do nieszczęśliwych (aczkolwiek obiektywnie biorąc nieistotnych i zrozumiałych) drobnych pomyłek w sekcjach i identyfikacji zwłok - oraz do konieczności zmiany zeznań kontrolerów.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Zostawiając drogich Lem czytelników z powyższym materiałem dowodowym - powtarzamy - wiarygodnosć to rzecz najważniejsza

 

Eurybiades
O mnie Eurybiades

Konserwatysta

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (15)

Inne tematy w dziale Polityka