W dzisiejszych "Gościnnych Występach" w GW Wojciech Maziarski zamieścił felietonik pt. "Kłamstwo smoleńskie grozniejsze od oświęcimskiego". Felietonik jest opatrzony zdjęciem autora z objaśnieniem, że to publicysta. Dziękuję za tę informację.
Maziarski napisał: "...jako człowiek światły, członek PAN, były prezes PTS Piotr Gliński doskonale wie, że mówi nieprawdę"; poszło o twierdzenie profesora, że póki co, teza o zamachu jest jedną z uprawnionych, a według Maziarskiego - nie jest, bo "raport komisji Millera precyzyjnie opisał przebieg katastrofy".
Maziarski członkiem PAN i byłym prezesem PTS nie jest - posługując się więc jego logiką należałoby stwierdzić, że o swoim mijaniu się z prawdą nie wie. Czyli - nie wie, co mówi. To pewnie rzuca jakieś światło na to, co pisze dalej.
O profesorze Glińskim Maziarski powiada: "...profesor stanął w obliczu dylematu znanego tłumom uczonych, artystów, inteligentów różnych epok, którzy wynajęli się złej sprawie". A dalej - zarzuca Glińskiemu udział w ogłupianiu narodu.
Odnoszę wrażenie, że pisząc o "wynajęciu się złej sprawie" Maziarski wydaje się stać na dobrze znanym sobie gruncie - i może dlatego w powyższym wykazie jakoś pominął dziennikarzy.
Tak, panie redaktorze - ogłupianie narodu to zła sprawa. Z ustaleniami komisji Millera, której pan się trzyma jak pijany płotu, sprzeczna jest pózniejsza ekspertyza nagrania dokonana w Krakowie ; czy więc nie jest pańskim celem - kiedy pisze pan o "precyzyjnym opisie" - wpuszczanie narodu w maliny?
Pańska koleżanka po fachu pisująca również w tej samej gazecie przekonywała o istnieniu nieistniejącej taśmy, na której rzekomo generał ruga pilota - to nie było "wynajęcie się złej sprawie"? Różni wasi koledzy dowodzili czterokrotnej próby lądowania - powie pan pewnie, że to w dobrej sprawie i dla oświecenia obywateli? Nie chcę ciągnąć dalej.
O Glińskim Maziarski pisze, że "...jest światłym profesorem". Maziarski profesorem nie jest. NIe szkodzi - ja też nie. Czy jest "światły?" Hmm... stara się, jak może: obnaża nędzę moralną tych, którzy oddali się złej sprawie. Mnie osobiście oświecił, że - jako dopuszczający możliwość zamachu - żyję w "urojonej rzeczywistości" i słucham "podszeptów tych, którzy fałsz głoszą". Ubolewa też, że choć "przeciętny obywatel stuka się w czoło słysząc kłamstwo oświęcimskie", to miliony dały się zainfekować "kłamstwem smoleńskim" ( tu trzeba wyjaśnić, że o ile "kłamstwo oświęcimskie" - to negowanie zbrodni, o tyle "kłamstwo smoleńskie" - to według Maziarskiego mówienie o zbrodni). To pierwsze - zdaniem Maziarskiego niesie zagrożenie"tylko teoretyczne", to drugie - "rzeczywiste". Ciekawe.
"Pora bić na alarm!" - grzmi Maziarski.
Cisnęły mi się pod pióro (tak, piszę najpierw ręcznie) różne opisy moich odczuć przy lekturze Maziarskiego, ale ostatnie zdania felietonu wyhamowały mój impet. Maziarski okazuje się być wyrozumiałym i pobłazliwym: "Nie, nie postuluję karania kłamców smoleńskich. Nie sugeruję, że powinna zająć się nimi prokuratura".
O, łaskawco - dzięki ci i dozgonna wdzięczność! Jakoś się chyba dzięki temu uchowam.
Inne tematy w dziale Polityka