Proszę tego tytułowego Lisickiego traktować umownie - jako skrót dotyczący grupy dziennikarzy o głośnych nazwiskach, o których było głośno ostatnio w związku z głośnymi zawirowaniami z Rzepą i URze. Dotyczący - bądzmy ściśli - nie wszystkich z tej grupy. Piszę - "Lisicki", bo tak jest prościej - a poza tym, to on był redaktorem naczelnym obu tych pism, a ponadto, to on udzielił ciekawego wywiadu Gazecie Polskiej. Wszyscy kochają Lisickiego, bo to nasz dziennikarz, a poza tym ostatnio został potraktowany zle - i to tę miłość bardzo wzmacnia. Ja też go kocham, ale nie jest to uczucie ślepe. Poglądy prawicowe, dobre pióra, tęgie głowy - to wszystko sprawiało, że te pisma chętnie czytałem i z niecierpliwością czekałem na kolejne numery. Czegoś jednak brakowało; nie zawsze, ale nader często. Brakowało mianowicie konsekwencji w działaniu. Może widzę to zbyt prosto, ale proszę tylko popatrzeć: - jeśli się deklaruje prawicowe poglądy, albo przynajmniej swoim pisaniem pozwala podejrzewać posiadanie takowych, to chyba logiczne byłoby wspieranie politycznej prawicy - aby to ona objęła władzę. Sam zresztą Lisicki (realny, nie umowny) we wspomnianym wywiadzie tak mówi: "Celem jest zwycięstwo, które rozumiem jako dojście prawicy do władzy". Brawo - ja też tak uważam ! Ale prawica - to pojęcie dość szerokie: obok dużego PiS - formacje małe, które w walce o władzę się nie liczą. Najprostszą drogą do realizacji wspomnianego celu wydawałoby się wspieranie PiS - albo przynajmniej nie podejmowanie działań przeszkadzających. Tymczasem - Lisicki powiada: "W redakcji były osoby o różnych poglądach. Niektóre miały do PJN stosunek entuzjastyczny". Świetnie - objawianie tego entuzjazmu przed wyborami najwyrazniej, według Lisickiego, nie przeszkadzało w "dojściu prawicy do władzy". Temu "dojściu" pewnie też miało służyć krytykowanie Kaczyńskiego: "... znacznie ostrzej krytykowaliśmy Kaczyńskiego" ( niż PJN - przyp. mój) i "Osobiście krytykowałem Kaczyńskiego za to, że włączył się w wojnę o krzyż na Krakowskim Przedmieściu". A dalej: "Niezaangażowanie w obronę krzyża ... było decyzją taktyczną" ( idzie o niezaangażowanie Rzepy) - i: "Różnimy się co do taktyki, ale nie oznacza to, że nie chodziło o zasady". A mnie się wydaje, że chodziło głównie o taktykę - i to o taktykę dotyczącą ustawienia pisma. I że ta taktyka przykryła zasady w stopniu uniemożliwiającym ich dostrzeżenie i zidentyfikowanie. "Krytykowaliśmy Kaczyńskiego" - ależ robiliście to w odniesieniu nie tylko do niego i często w sposób po prostu tani: że Błaszczak nosi grzywkę, która wam się nie podoba - albo nie podobają się jego garnitury; że mówi nudno - a że Kaczor, to lepiej, żeby się nie odzywał w ogóle. To miało przysporzyć prawicy wyborców ? Fajnie być takim "obiektywnym" - i tylko troszczyć się o swój dziennikarski image; ale co w takim razie z deklaracją tego wspomnianego wyżej celu ? Rozumiem krytykę, a nawet atakowanie - ale za, na przykład -nieuczciwość, działanie wbrew interesom narodowym czy inne sprawy grubego kalibru; gdyby afera hazardowa była dokonaniem PiS-u, pierwszy byłbym przeciw tej partii. Ale wyśmiewanie się z grzywki ? Proszę nie mówić, że to żarty: śmiech zabija. A czy może próbowaliście Polaków przekonać, że rozdmuchana poza granice jakiegokolwiek rozsądku sprawa wyszperanych w książce Kaczyńskiego dwóch zdań o Angeli Merkel z punktu widzenia naszych wyborów była bezprzedmiotowa? A skąd - nie zakłóciliście chóru tych głoszących, że Kaczor popełnił coś niebywałego i że na kogoś takiego, rzecz jasna, głosować nie można; to też pewnie waszym zdaniem wpisało się w ten deklarowany cel "dojścia prawicy do władzy". I ten "obiektywizm" - to dowalanie i jednej, i drugiej stronie konfliktu politycznego w sytuacji absolutnej asymetrii i w skali dokonań - i w skali win, a także wsparcia medialnego. Nie trzeba było starać się skuteczniej tej asymetrii przeciwdziałać ? Tak to widzę - i dlatego, jak wspomniałem, moje uczucie nie jest ślepe. Dlatego wcale was nadmiernie nie żałuję - zwłaszcza, że chyba aż tak bardzo nie trzeba: doświadczenie przynosi naukę - i to mógłby być niezamierzony pozytywny skutek działań pana H.
Inne tematy w dziale Polityka