Wczoraj pojawiła się tu notka Jana Bodakowskiego pt. "Viktor Orban - opowieść o człowieku który nie ma nic wspólnego z". Możnaby powiedzieć, pojawiła się - i dość. Nie warto komentować, bo tekst jest słabiutki, a jedyna jego cecha, którą warto zauważyć - to tendencyjność. Możnaby sobie odpuścić - gdyby nie to, że ostatnio nie jest to pierwszy tekst z gatunku: przyłożyć PiS-owi Orbanem. Jakaś nowa moda się zaczyna, czy jak ?
W pazdziernikowo - grudniowym numerze "Kuriera Finansowego" profesor Dariusz Filar zamieścił artykuł pt. "Od Balatonu do Wisły". Formuła jest podobna: zestawienie tego, co na Węgrzech - z tym, co u nas - a właściwie z naszymi ocenami. Ale tylko to jest zbieżne, co do reszty - przepaść ! Notka Bodakowskiego jest - co tu kryć - z lekka prostacka. Tekst Filara - interesujący, merytoryczny, napisany zgrabnie - znać rękę niegdysiejszego autora opowiadań, a i powieści. W dodatku - prawie bezstronny. "Prawie" - ale to, jak wiemy, robi niestety wielką różnicę.
Idzie mi o taki kawałek, przyznaję - niewielki: "Nieco zabawne wydaje się, że wśród naszych najgorętszych entuzjastów Victora Orbana nie brak takich, którzy pobudzanie gospodarki przez rosnący dług wciąż uważają za najtrafniejsze rozwiązanie, a w latach 2005 - 2007 wręcz prezentowali ówczesną politykę węgierską jako przypadek godny rozważenia .... To o nich pisałem ( w 2006 ) : Doświadczenia Bratanków jasno dowodzą, jak bardzo niebezpieczną bzdurę stanowią wypowiedzi niektórych naszych polityków, że Polska może sobie jeszcze pozwolić na wzrost deficytu budżetowego i długu publicznego, bo są w Europie kraje cechujące się gorszymi wskaznikami .... Jak to możliwe, że można było przed laty czerpać inspirację z działań ówczesnych przywódców węgierskich, którzy coraz bardziej zadłużali swój kraj i jednocześnie dzisiaj fascynować się Victorem Orbanem, który zmierza dokładnie w przeciwną stronę ?"
Zamiar przyłożenia PiS-owi, jeśli taki był - a wszystko wydajesię na to wskazywać - najwyrazniej przeważył nad dbałością o przekonującą formę i treść; profesor nie zauważył, że sformułowanie: "jak można było przed laty .... i jednoczesnie dzisiaj" - cokolwiek kłoci się z logiką. "Przed laty" nijak ma się do "dzisiaj", w dodatku - "jednoczesnie". To kłóci się samo z sobą - także w oderwaniu od kontekstu. A w odniesieniu do tego kontekstu - czyli gospodarki- można powiedzieć tyle: w czasie, którego dotyczyły te wypowiedzi polityków PiS, kraj był w sytuacji innej, niż obecnie - i to daleko innej. Nie byliśmy zadłużeni tak, jak teraz. Ponadto - to były wypowiedzi, a nie konkretne zamiary i ówczesny rząd ich nie zrealizował. Możnaby pozwolic sobie na drobną złośliwość twierdząc, że chyba rząd PO uznał tamte PiS-owskie wypowiedzi za słuszne i ochoczo przystąpił do ich realizacji - i to z takim skutkiem, że - jak wiemy - tempo zadłużania państwa w ostatnim pięcioleciu ponad dwukrotnie przekroczyło średnie tempo wzrostu długu za wszystkich rządów poprzednich. Profesor Filar jest członkiem Rady Gospodarczej przy premierze od mniej więcej 2,5 roku; nie słyszałem, aby w tym czasie dług zmalał - czego należałoby oczekiwać mając na względzie pryncypialne - i słusznie ! - stanowisko profesora w tej materii. Przecież chyba, broń Boże, nie doradza, żeby dług zwiększać ? Może doradza zmniejszać, a nie słuchają ? Tak, czy owak - wszystko to razem słabo uzasadnia wypominanie przez niego, co też który polityk PiS powiedział przed laty. Przed laty, to przed laty, a dziś , to - jak wiemy, tu i teraz. Gospodarka to materia dynamiczna i to stanowi usprawiedliwienie dla ekonomistów, którzy zazwyczaj nie są w stanie przewidziec tego, co ma nadejść - a za to doskonale potrafią opisać i wyjaśnić każde wydarzenie z zakresu gospodarki po fakcie. W tym przypadku wydaje się, że z opisu rzeczywistosci profesor wyrzucił pięć lat działalności rządu, któremu doradza ( bądzmy sprawiedliwi - tylko od 2,5 roku ).
Inne tematy w dziale Polityka