Ta rymowanka tak mi się jakoś sama ułożyła po tym, jak przejrzałem dzisiejszą GW z dodatkiem Trójmiasto. Zaraz na drugiej stronie w "Gościnnych występach" tekst Moniki Olejnik pt. "Kciuki". Pani redaktor zadaje pytanie: -" ile trzeba mieć w sobie dobra, żeby trzymać kciuki za premiera Donalda Tuska?" Idzie o to, że Jarosław Kaczyński powiedział, iż trzyma kciuki za to, żeby premier przywiózł z Brukseli jak najwięcej pieniędzy. A jak to możliwe - zastanawia się pani Monika - skoro tenże Kaczyński twierdzi, że "...polityka Tuska, Sikorskiego i Komorowskiego przesiąknięta jest serwilizmem, klientelizmem i mikromanią " - a poza tym: - "... że jest to najbardziej nieudolny rząd po 1989 roku". Pani Monika ponawia to pytanie: - " ile trzeba mieć w sobie dobra ?" Najwyraźniej musiała nad nim nieźle popracować i teraz powtarza, żeby mniej uważnemu czytelnikowi przypadkiem nie uciekło - takie jest ono celne i zjadliwie dowcipne; co też Kaczor może na to odpowiedzieć ? A to go przydybała ! Nie wiem, co na to Kaczor . Ja bym powiedział najprościej: można, nie bez racji uważać, że to rząd nieudolny, serwilistyczny itd. - a jednocześnie chcieć, żeby Polska dostała z Unii jak najwięcej. Bo te pieniądze dostanie Polska. Czy jest jakaś sprzeczność między cytowanymi wypowiedziami Kaczyńskiego ? Ja nie widzę. Gdyby rząd był bardziej "udolny", możnaby się pewnie spodziewać lepszego wyniku - a tak, będzie, jak będzie. " Ile trzeba mieć w sobie dobra .... ?" - dlaczego od razu dobra, może wystarczy dobre i praktyczne myślenie ? Niech ta kasa trafi do Polski; zawsze co prawda pozostaje problem - kto i jak sensownie ją wyda, ale to na potem. Ponieważ już zdarzało mi się przyłapywać panią Monikę na podobnie nietrafionych tekstach dochodzę do wniosku, że ta jej część działalności, w której może skutecznie eksploatować swoje cechy charakteru i sposobu bycia (kropka nad i !) wychodzi jej lepiej. I jeszcze - "... czy ta dobroć jest aż tak duża ? Bo Kaczyński żąda od Tuska 470 mld, a Tusk marzy o 300." No, to już nie jest nietrafione - to, proszę mi wybaczyć , co najmniej przeinaczanie faktów; wiemy przecież, że te 300 mld to tylko część tego, co z Unii mamy dostać - i że całość, to powinno być te czterysta i parędziesiąt miliardów. Ile - to zobaczymy. Prawie napewno będzie ponad 400 - czy chodzi o pokazanie ludziom, że niby mówiliśmy skromnie o 300, a wyszło dużo więcej ? Nieładnie, pani redaktor. Tekst kończy takie zdanie: "Premierem może zostać tylko Jarosław Kaczzyński." No, dobrze - mam w sobie trochę dobra i przynajmniej to jedno zdanie przyjmę pozytywnie.
A co do sikającego Baki: w dodatku "Trójmiasto" jest wywiad Romana Daszczyńskiego z Mirosławem Baką. Do przeczytania skłonił mnie tytuł: "Westerplatte w ogniu" , ale także - co tu kryć - chęć dowiedzenia się, co też kolejny aktor ma do powiedzenia. Po licznych od pewnego czasu wystąpieniach aktorek i aktorów, którzy jak nie ogłaszają swojej apostazji - to mówią "...panie Ławrow, kocham pana !", albo nie mogą dwóch zdań wyartykułować, żeby trzy razy nie wspomnieć o "przyjaciołach Rosjanach", albo wreszcie ujawniają wstydliwie dotąd ukrywane fakty z naszego wczesnego średniowiecza - taka chęć była chyba zrozumiała i uzasadniona. Filmu rzecz jasna jeszcze nie widziałem - ale pana Bakę tak, a teraz w dodatku wiem, co myśli. "Ja dorastałem w PRL-owskim socjalizmie, w czasach wszechogarniającego kłamstwa, więc gdy słyszę hasło >bohaterstwo<, od razu zapala mi się czerwona lampka". Konstrukcja logiczna tego zdania jest zastanawiająca - i to do tego stopnia, ,że po dłuższym zastanawianiu się dałem spokój. To stwierdzenie najwyraźniej miało posłużyć do poparcia tego, że w filmie Baka, grający rolę dowódcy działa, sika na plakat z napisem: "Silni, zwarci, gotowi". Wystarczyłoby powiedzieć, że taki był scenariusz i taka rola - i on ją zagrał, bo - jak wiadomo - "aktor jest od grania, a d... " i tak dalej. Wystarczyłoby, ale Baka z rolą się utożsamia do tego stopnia, że uważa, iż niesłusznie może zmieniono pierwotną wersję scenariusza, według której miał sikać na portret Rydza- Śmigłego. W ogóle - wydaje się, że dzięki temu filmowi znalazł właściwą dla siebie formę ekspresji, bo na pytanie: "...i dzisiaj pewnie byłyby plakaty i logo partyjne, na które Mirosław Baka chętnie by nasikał ?" - odpowiada: " Dużo sikania by było ". Według Baki film jest krokiem w dobrą stronę w myśleniu o polskiej historii, bo "... historia to ludzie z krwi i kości, a nie jakieś spiżowe pomniki ". Odkrywcze - nie ma co gadać. Z tego wynika pomysł, żeby nakręcić "niepoprawny" film o Piłsudskim, który dla wielu był "bandziorem, uzurpatorem, który zbudował swoją pozycję jako austriacki agent ". Jasne, do tego należałoby dodać, że był rozwodnikiem - a przy tym lubił rzucać mięsem. Gdyby w jego roli obsadzić Bakę, to ten dzięki nabytej już wprawie mógłby do tego pokazać, że Marszałek, jako "człowiek z krwi i kości" - czasem także sikał. To byłby film ! A gdyby ktoś miał wątpliwości, na jakie plakaty i logo partyjne Baka ewentualnie by nasikał, to powinno je rozwiać takie zdanie: "... niechętnie udzielam tego wywiadu. Zgodziłem się ze względu na Gazetę Wyborczą ".
Inne tematy w dziale Polityka