Dwie historie; o tym samym, a różniące się między sobą tak, jak to tylko możliwe. Obie historie są o pamięci. W sobotnie przedpołudnie słucham w radiowej dwójce opowieści o tym, jak w Płocku odbudowano synagogę. Pan, którego nazwiska nie zapamiętałem opowiada o tym, co do tego faktu doprowadziło; otóż on, człowiek interesujący się przeszłością miasta, pewnego razu doznał dojmującego uczucia wstydu, "piekącego wstydu", jak to określił - a stało się to wtedy, kiedy zobaczył młodzieżową wycieczkę z Izraela poszukującą śladów swoich przodków, których w Płocku było do wojny niemało. Śladów prawie wcale nie było i ten pan uznał, że sprawy nie można tak pozostawić. Żydowscy mieszkańcy Płocka stanowili kawał jego historii, a z życia miasta odeszli w okolicznościach tragicznych i nie z własnej woli. To wymagało upamiętnienia, a za jego najprostszą formę uznano odbudowę synagogi i urządzenie tam muzeum poświęconego pamięci Żydów. Wokół pomysłu skupili się ludzie o nazwiskach w mieście znaczących, a wśród nich - rektorzy uczelni, w liczbie sześciu. Inicjatywa zakończyła się sukcesem: uzyskano finansowanie ze środków unijnych - i rzecz doprowadzono do końca. Pojawiły się wprawdzie głosy, że może lepiej byłoby pieniądze przeznaczyć na inny cel, ale były nieliczne i stanowiły raczej wyrażenie opinii, a w żadnym razie - protestu.
Tak było w Płocku. A w Sopocie - rzecz miała się tak: zebrała sie grupka mieszkańców, którzy uznali, że należy przy pomocy jakiegoś materialnego znaku dać wyraz pamięci o tych, którzy zginęli w Smoleńsku. W Sopocie jest Park im. Marii i Lecha Kaczyńskich (to naprzeciw Łazienek Południowych), Skwer im. Arama Rybickiego (obok Urzędu Miasta) i Rondo im. Macieja Płażyńskiego; te nazwy nadano krótko po nieszczęściu. Nazwy - jak to nazwy: mało kto patrzy na tabliczki - a po jakimś czasie nic nikomu nie będą one mówiły. Ostatnio, przy okazji rocznicy Powstania Styczniowego pytano Polaków, kim był Romuald Traugutt - i okazało się, że ponad 80 % nie ma pojęcia; pewnie jakiś Niemiec. Choć w każdym mieście jest ulica nosząca jego imię - nic z tego nie wynika. Co innego - pomnik, choćby najskromniejszy; przyciąga uwagę, a przeczytanie napisu daje czytającemu odrobinę wiedzy. Z takiego założenia wychodząc wspomniana grupka sopocian wystąpiła z inicjatywą ustawienia pomnika poświęconego Ofiarom Smoleńskim. Pomnik - to mocno powiedziane; chodziło o głaz z tablicą opatrzoną stosownym napisem wymieniającym wszystkich, którzy zginęli pod Smoleńskiem. Głaz miałby być usytuowany w Parku im. Marii i Lecha Kaczyńskich. Taki pomysł wydawał się nie budzić wątpliwości - głaz ustawiony w parku nie wywołuje obaw o zaburzenie ładu przestrzennego, a cel przedsięwzięcia nie powinien być nikomu niemiły. Tak się przynajmniej wydawało. Pierwszym krokiem podjętym przez inicjatorów było spotkanie z prezydentem miasta; był "za, a nawet przeciw": - tak, jak najbardziej, ale miejsce jest niedobre, bo w pobliżu jest plaża i biegają ludzie w majtkach - potrzebne jest miejsce zapewniające czczenie pamięci ofiar w sposób godny. Obietnica, że prezydent zaproponuje inną , porównywalną lokalizację nie miała dalszego ciągu i nadszedł czas, żeby odpowiedni wniosek przedłożyć Radzie Miasta. Zanim to nastąpiło, należało zebrać wymaganą ilość podpisów wspierających wniosek, bo takie są wymagania proceduralne. No i zaczęło się: radni należący do PO zamieścili w internecie apel o zaniechanie pomnikowej inicjatywy oskarżając PiS o wywoływanie awantury politycznej i dzielenie sopocian; dlaczego PiS - skoro nie była to inicjatywa partyjna, a w grupie inicjatorów większość stanowili nienależący do PiS. Zresztą - nie w tym rzecz; rzecz w tym, że pomysł nikogo nie krzywdzący i nikogo nie obrażający wywołał burzę, a kontrakcja była brutalna. W internecie pojawiały się wpisy mówiące, co ich autorzy gotowi są zrobić pod pomnikiem, jeśli on stanie - a zapewniam, że nie były to rzeczy do powtarzania w eleganckim towarzystwie. Zaczęto zbierać podpisy pod protestem w sprawie pomnika, a w internecie ze sprzeciwem występowały osoby o znanych nazwiskach - spoza Sopotu. Platforma sięgnęła po wszelkie możliwe środki. Sesja Rady Miasta, na której rozpatrywano wniosek zamieniła się w awanturę; powtarzano oklepany zarzut dotyczący "dzielenia mieszkańców", wytykano prowokowanie awantury politycznej, a prezydent miasta nazwał "niecnymi" działania radnych PiS, prezentujących wniosek na prośbę grupy inicjatorów. Przypominam, że chodziło o ustawienie głazu z tablicą; takie rzeczy zdarzają się w Sopocie od czasu do czasu i w parku są już takie obiekty. Rzecz ostatecznie zakończyła się decyzją Rady mówiącą, że głaz może stanąć na peryferiach miasta - na cmentarzu. Ponieważ inicjatorom nie o to chodziło, aby pomysł został praktycznie utrącony przy zachowaniu pozorów pozytywnego odniesienia sie do sprawy - wycofali się. Pomysł przecież nie dotyczył zamiaru ustawienia kenotafu.
Tytułowego pytania nie zadałem serio - to oczywiste. Czy lepiej ? - nie o to idzie; rzecz w tym, że tę samą sprawę - pamięć - można traktować tak różnie. W Płocku nie miano wątpliwości, że pamięć o " naszych braciach" - bo tak powiedziano - należy podtrzymać i podkreślić jakimś widomym znakiem. Słusznie - nawet, gdyby próbować sprostować, że to może raczej "bracia przyrodni", bo w wielu sprawach odmienni. Ale - mniejsza o to; godni są zapamiętania ze względu na los, jaki ich spotkał - i dlatego , że stanowią część naszej przeszłości i są osadzeni w naszej historii. W Płocku wszyscy się co do tego zgodzili - zupełnie, jak u Bułhakowa: - "nikt nie odmówił, nikt nie zachorował !" W Sopocie mogło być tak samo, bo to samo - tak by się przynajmniej wydawało - dotyczy naszych rodzonych braci, którzy nie powrócili z państwowej misji, a ich śmierć poniesiona przy próbie uczczenia pamięci innych naszych braci nabrała wagi tragicznego symbolu. Taki jednak jest czas, że inicjatywa płocka nie budziła wątpliwości, a sopocką - Platforma uznała za konieczne zmiażdżyć. Idzie też o to, że pamięć dzieli się na tę - w sprawie słusznej i na tę - w uznanej za niesłuszną. I że za tym idą działania godne i niegodne. Stąd to pytanie.
Inne tematy w dziale Rozmaitości