Zakładając, że w rozmowie z dziennikarzem uda się przedstawić swoje racje i zaprezentować swój punkt widzenia - to do telewizji pójść warto. Przy takim jednak zastrzeżeniu, że tym dziennikarzem nie okaże się Piotr Kraśko - bo ten zrobi wszystko, żeby zaprezentowaqć swój punkt widzenia i swoje zdanie; tylko ono bowiem go interesuje - a w żadnym wypadku to, z czym przyszedł gość. I to mu się może udać - pod warunkiem, że jako gościa nie obierze sobie nieopatrznie Antoniego Macierewicza.
Jestem pod zupełnie świeżym wrażeniem z ich starcia w TV. Właśnie starcia, bo Kraśko nie wystąpił jako redaktor - gospodarz dążący do możliwie obiektywnego naświetlenia spraw będących przedmiotem spotkania; on raczej wystąpił jako rzecznik: rządu, zespołu Laska, prokuratury - może też MAK-u ? Możliwe, że wszystkich tych instytucji łącznie - z jednym celem, którego ani przez chwilę nie tracił z oczu: zdyskredytować, ośmieszyć lub przynajmniej podać w wątpliwość wszystko, co padło ze strony ekspertów Zespołu Parlamentarnego. Metoda w zasadzie jedna - sprawdzona przez redaktora już wcześniej, choćby w pamiętnej rozmowie z prof. Rońdą po projekcji filmów: przerwać w pół zdania, zakrzyczeć, nie dać dopowiedzieć do końca. Wszystko to okazało się średnio skuteczne w tym przypadku: wprawa w pyskówkach nie mogła wiele pomóc Kraśce w zestawieniu z chłodnym opanowaniem i przytomnością umysłu Macierewicza. Nie ma sensu relacjonowanie tego, co obaj powiedzieli - nie ja jeden to obserwowałem. To nie relacja, tylko dzielenie się wrażeniem. Szczególnie spodobały mi się dwa mumery w wykonaniu pana posła: wyciągnięcie płytki z rosyjskim filmem i propozycja, żeby to od ręki pokazać telewidzom - oraz końcowa rada, aby redaktor więcej czasu poświęcił zapoznaniu się ze specyfiką prac naukowych, a mniej - próbom dyskredytowania naukowców. Bezradność i mina Kraśki - bezcenne.
A skoro mowa o wrażeniach z programów telewizyjnych, to jeszce dwa lekkie wstrząsy: obudziła się pani redaktor Czajkowska i próbuje przygwożdzić Błaszczaka przypomnieniem: "my tu, a oni tam, gdzie ZOMO" - a w hali podczas meczu siatkarzy wisi baner z reklamą Ministerstwa Sportu; ktoś zwariował ?
Inne tematy w dziale Polityka