Większość ludzi stara się wykonać zaplanowane zadanie, pomimo zaistnienia nieprzewidzianego zjawiska, mającego poważny wpływ na ryzyko. Czemu ludzie jeżdżą na kacu? Czyżby nie byli w stanie przewidzieć tego zjawiska dzień wcześniej i zaplanować rozsądny powrót do domu? Czy świat się zawali, gdy odłożą swój powrót?
Jak to jest z przestrzeganiem zasad BHP? Corocznie ginie lub doznaje poważnego uszczerbku na zdrowiu mnóstwo ludzi w przemyśle, rolnictwie i w domu. Ja też potrafię wykazać się skrajną głupota. Pewien czas temu stępił mi się nóż w kosiarce, który postanowiłem naostrzyć szlifierką kątową. Nie mogłem znaleźć okularów ochronnych. Wiedziałem że proces szlifowania potrwa tylko kilka sekund. Zaryzykowałem. Następnego dnia miałem oko jak kicia ze Shreka, tyle że czerwone. Wizyta u okulisty i zakrapianie oka, pokrzyżowało mi plany na kolejne dni. Głupota mogła mi zamienić karierę lotnika w rencistę.
Gdy pogoda uniemożliwia lądowanie, pilot ma do dyspozycji trzy podstawowe opcje. Spróbować podejść, poczekać, albo odejść na zapas. Odejście na zapas nie jest manewrem bezproblemowym. Lądowanie na lotnisku zapasowym odbywa się ze znacznie mniejszą ilością paliwa (około 1.2 tony) niż mamy na co dzień po lądowaniu (2.5-3 tony). Gdy coś przekombinujemy może się okazać, że kopiemy sobie dołek. Możemy być pewni, że po odejściu na zapas nasza dokumentacja zostanie dokładnie przeanalizowana. Ciekawym przykładem jest lądowanie LOT-owskiego Embraera w Poznaniu, zamiast docelowej Warszawie, kilka lat temu. Po lądowaniu w zbiornikach pozostało 160 kg paliwa, czyli kilkanaście sekund na pełnej mocy. Było to rażącym pogwałceniem bezpieczeństwa i tylko fart zadecydował, że obeszło się bez trupów. Gdyby wylądowali w Warszawie, nikt by nie zauważył, że przeholowali z rozliczaniem paliwa.
Gdy się okaże, że mamy po zatankowaniu wracać na lotnisko docelowe, część pasażerów zrezygnuje. Część się boi, a część ma bliżej do domu. Trzeba więc dokonać odpowiednich procedur bezpieczeństwa i wyważyć samolot. Dowódca odpowiada również za czas czynności lotniczych załogi. Ponieważ przylot na lotnisko zapasowe nie jest lotem planowanym, wyważenie i wiele innych czynności przyjdzie nam robić samemu. Gdy jest to pierwsze odejście na zapas w karierze kapitana, trema ściska pośladki.
Ostatni lot dnia, odbywa się przeważnie do domowej bazy, gdzie na załogę czeka ich samochód a w domu kochająca żona. Odejście na zapas uniemożliwi powrót do domu i pokrzyżuje plany dnia następnego. Pilota ogranicza maksymalny czas czynności lotniczych i minimalny czas wypoczynku. Wielokrotnie pilot wynagradzany jest za wylatane godziny/odcinki. Kasując sobie latanie, traci przychód.
Samolot wyposażony w funkcję automatycznego lądowania jest w stanie wylądować przy sygnale ILS CATI, pomimo że nie jest do tego certyfikowany. Daje to złudne poczucia bezpieczeństwa bohaterom lotnictwa.
Wiadomo jest że pilot ma widzieć infrastrukturę lotniska na wysokości decyzji. Ale kto mu udowodni że nie widział? Nikt. No chyba że dojdzie do wypadku lub incydentu i ktoś odsłucha nagranie CVR. Świadomy pilot nagra, że widzi, a wtedy CVR na niewiele się zda. Gdyby załoga Tupolewa zasugerowała że widzi np APM, dostałaby zgodę na lądowanie. Załoga Jaka wylądowała bez zgody. Załoga twierdzi, że widziała światła na MDA i nikt nie jest w stanie udowodnić, że było inaczej.
Gdy dochodzi do incydentu np. aktywacji egpws, sprawdzane są zapisy FDR, które często wskazują bardzo gwałtowne manewry na małej wysokości. Zapis ten odczytywany jest kilka godzin po zdarzeniu. W tym czasie CVR zostaje wielokrotnie zapisany (czas nagrania to 30 minut). Załoga idzie w zaparte że widziała co potrzeba na MDA/DA, a te gwałtowne manewry to efekt paranormalnych zjawisk pogodowych.
Widzialność ma to do siebie, że nie jest jednolita. Bardzo często spada wraz z wysokością. Często na MDA/DA spełniony jest wymóg kontaktu wzrokowego, a poniżej dochodzi do jego utraty. Piloci rozpoczynają rzeźbę we mgle, grobowca dla siebie i pasażerów. Czy jest miejsce na takie poczynania i igranie z losem? Czy Ty czytelniku chciałbyś być uczestnikiem "próbnego podejścia?, a może chciałbyś zafundować taką przygodę swojemu dziecku? A nóż się uda...
Czy jest jakieś ograniczenie zabierające swobodę naginania przepisów, jakiś bat na cwaniaków? - o tym w następnej notce
§ 19 art. 24.5 RL-2006: Ogólne zasady wykonywania lotów
W czasie lotu na prostej do lądowania dowódca statku powietrznego obowiązany jest przerwać zniżanie:
5) gdy warunki lotu lub zjawiska pogody nie gwarantują bezpiecznego lądowania
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka