1 września na Zamku Królewskim w Warszawie zaprezentowano raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej. Oszacowano je na 6 bilionów 220 miliardów 609 milionów zł.
Jarosław Kaczyński mówił:
„Napadli na Polskę /Niemcy/ i uczynili nam ogromne szkody. Muszą zrozumieć, że z tym workiem zbrodni na plecach daleko nie zajdą - grzmiał niedawno Jarosław Kaczyński przekonując, że Niemcy powinni wypłacić Polsce reparacje wojenne. Z najnowszego sondażu dla Wirtualnej Polski wynika jednak wprost, że Polacy nie wierzą prezesowi PiS, iż Polska otrzyma 6,2 biliona złotych, których domaga się polski rząd”.
Niemcy w pewnym momencie zrozumieją, że nie mają wyjścia. Wtedy się zaczną rozmowy - mówił przed kilkoma tygodniami prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Jarosław Kaczyński ze swoimi hołdownikami powtarza operację smoleńską zaklinaniem rzeczywistości lotniczego wypadku w zamach na życie polskiego prezydenta. Kaczyńskiemu wystarczy wiara swoich hołdowników tego zaklinania, by uparcie brnąć we własną fantazję.
Najbardziej socjologiczne ciekawe jest jednoznaczny dowód tragedii zapisany w czarnej skrzynce Tupolewa jest ignorowany. A brzmi tak:
To zapis jest tak oczywisty, że nawet nie wymaga interpretacji.
W tym samym „smoleńskim” duchu PiS nie przyjmuje też do wiadomości, że Polska czasów PRL zrezygnowała z odszkodowania, a to że była "Ludowa" nie zmienia faktu, że tamte zobowiązania mają nadal moc prawną jak reforma rolna, czy nacjonalizacja przemysłu, o granicy na Odrze i Nysie nie wspominając, bo PRL miał pełnoprawny status państwa uznawanego przez ONZ z pełną światową komunikacjaą dyplomatyczną – ambasady.
Powtórzę za moją notką „Reperacje pozorowane” z 2 września:
Wszystkie państwowe traktaty /min. graniczne/ są aktualne więc także deklaracją rządu z 23 sierpnia 1953 PRL o rezygnacji z reperacji wojennych od Niemiec.
W świetle powyższego jest pytanie o racje tamtego prawa i czy opierając się o fakt ograniczonej suwerenności PRL można je wybiórczo obalać lub uznawać według uznania strony polskiej?
Polska jest członkiem Unii Europejskiej, wspólnoty polityczno-gospodarczej i kultury prawnej więc spory między państwami członkowskimi podlegają jurysdykcji unijnej. Demonstrowane więc roszczenia Polski do Niemiec o finansowe zadośćuczynienia będą rozstrzygane przez trybunały unijne, których wyroki Polska nie respektuje co jest politycznie podejrzane, a merytorycznie niepoważne.
Gdyby Polska zachowała rozsądek i powagę, to po odmowie Niemiec wypłaty reperacji zwróciła by się do trybunału UE o werdykt w tej sprawie. Tylko jak mogła by to zrobić kiedy nie uznaje wyroków tegoż Trybunału.
Jaki więc obraz Polski dodarł do świata? Krytycznie pieniacki, zarozumiale arogancki i rozpaczliwie nieskuteczny np. w uzyskaniu funduszów KPO skandalicznie obciążonych karami finansowymi - właśnie za sabotowanie wyroków sądu unijnego.
Publiczny zatarg z Niemcami, najpierw skandaliczną narracją o ich większym dla Polskim zagrożeniu niż Rosja spointowaną obecnym pieniactwem roszczeniowym o reperacje wojenne.
Tak zagmatwanej sytuacji politycznej Polska nie miała od ostatniej wojny.
Być może wojny to nasze przekleństwo. Wszak ta obecna sytuacja ma też miejsce podczas wojny Rosji z Europą.
Kto to zatrzyma?
Komentarze