
ZAGROŻENIE DEMOKRACJI I POKOJU
Każda cywilizacja mocno okalecza społeczeństwo propagandową, polityczną demagogią establishmentu jej elit. Ów establishment to beneficjenci obozów władzy pragmatycznie przekształconej w ich instrument czerpania korzyści.
Głównym instrument tego czerpania to polityka jako teoria procesu specjalizującego się w strategii osiągania sympatii społecznej. Inaczej mówiąc obiecywaniem wyborcom wszystkiego czego oczekują. Ten absurdalny populizm demonstrują nam właśnie kandydaci w prezydenckich wyborach obiecywaniem przebudowy Rzeczpospolitej w hybrydę państwa jako oazę powszechnej szczęśliwości.
Ten populizm kandydatów zupełnie ich dyskwalifikuje do roli głowy państwa, gdzie prezydent nie ma kompetencji władczych w sprawach, które kandydaci obiecują załatwić.
Paranoicznym szczytem tych obietnic są deklaracje kandydatów dotyczące podpisywania lub nie podpisywania przyszłych ustaw sejmowych. Takie deklaracje to intelektualna kompromitacja kandydatów, którzy w ciemno, bez analiz legislacyjnych wyprzedzająco obiecują zachowania o najwyższej randze państwowej.
Towarzyszący tym debatom dziennikarze okazują się też zwykłymi manekinami tego teatru populizmu, głuchymi na głoszone absurdy kandydatów może żeby ich chronić w oczach wyborców przed kompromitacją braku u nich kompetencji politycznych.
Państwo polskie mieni się być państwem prawnym, co dla większości społeczeństwa jest zupełnie abstrakcyjnym pojęciem państwowości. Smutne jest, że w 30-to letnim czasie odzyskanej suwerenności narodowej państwo polskie zaniedbało edukację obywatelską dopuszczając do zupełnego zaniku obywatelskiego instynktu demokratycznego patriotyzmu nie reagującego na propagandowy populizm ruchów partyjnych zdegradowanych do roli „cechów politycznych” reprezentujących wyłącznie siebie.
Ten poważny kryzys ustrojowy nie poruszył żaden z kandydatów na prezydenta choć urząd ten z prawem inicjatyw ustawodawczych mógłby inicjować naprawę Rzeczpospolitej.
Oby II tura wyborów wyłoniła prezydenta jednoznacznie propaństwowego dla którego wierność konstytucji będzie niepodważanym i jedynym drogowskazem tej prezydentury.
Prezydent jako ostoja konstytucyjnej praworządności to silny atut państwa polskiego i jego pozycji w demokratycznej wspólnocie kontynentu europejskiego. Kontynentu zagrożonego odradzającym się militarystycznym nacjonalizmem o aneksyjnej strategii wobec państw sąsiadujących.
Populistyczny prezydent socjalny to byłoby osłabienie państwa. W tej sytuacji Polska powinna mieć prezydenta państwowca.
Wiele takich cech posiada Rafał Trzaskowski. Więc wybór jest czytelny.
Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka